Uwielbiam czytać podsumowania teatralne. Zwłaszcza te zebrane w listy wyłącznie tytułów spektakli, nazw teatrów i nazwisk – nieopatrzone komentarzem i pogrupowane w kategorie „najlepszy spektakl”, „najlepsza rola męska”, „najlepsze-coś”. Najbardziej lubię te podsumowania, w których jako krytycy odznaczamy się stuprocentową szczerością, wpisując w różne pola: „Brak”, „Nie odnotowałem_am”, „Nie śledzę”, „-”, „Niezręcznie mi odpowiadać/konflikt interesów”, „Omijam szerokim łukiem”, „Nie wskazuję”.
W podsumowaniach można odnotować pierwsze miejsca, wyróżnienia, ale też mieć kontrolę nad przeszłością i przyszłością: zaznaczyć tytuły z zeszłego sezonu, które zobaczyło się w tym (sama tak robię), ale też wybiec w przyszłość i napisać o początku kolejnego sezonu, jeśli termin oddania tekstu na to pozwoli. Sama wpadam w te miny, kluczę, wychodzę poza ramy sezonu, często dlatego że wydawca mnie nie uprzedził, że chciałby takie podsumowanie. Nie robię rzetelnych notatek, nie prowadzę prywatnej punktacji. Ratują listy Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej, spektakle zakwalifikowane do Klasyki Żywej, folder z napisanymi tekstami.
Podczas lektury rankingów odczuwam jednak satysfakcję, jeśli wiele ze spektakli widziałam; niedosyt, jeśli coś ominęłam. Wtedy skrupulatnie wypisuję tytuły i mogę mieć pewność, że nadrobię je na jakimś festiwalu. I tak mija sezon po sezonie. Dlatego tym razem chciałabym przyjrzeć się podsumowaniu jako narzędziu ewaluacji. Niech będzie ona dla mnie motywacją do śledzenia wymienionych poniżej scen i twórców w przyszłym sezonie oraz do pogłębionej, opartej na całorocznej obserwacji refleksji nad działalnością teatrów i do przyjrzenia się, czy realizowane spektakle przyniosły rezultaty zgodnie z zapowiedziami dyrektorów. Skupię się więc na ewaluacji wybranych spektakli, wyznaczających kierunki, które chciałabym podjąć w sezonie 2023/2024. Cele są dwa: jedne spektakle nadrobić, a zapowiadane premiery zobaczyć na macierzystych scenach.
Kierunek: Kielce i Teatr im. Stefana Żeromskiego, który realizował politykę repertuarową opartą na koprodukcjach ze scenami w Polsce i nawet jedną w Rumunii. Widziałam: „Wolne ciała” według konceptu i choreografii Marty Ziółek, „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły, „Ludwiga” Jana Jelińskiego, który w Kielcach zamykał wprawdzie poprzedni sezon, ale byłam na premierze warszawskiej. Dlatego zobaczę: „Nie wszyscy pójdziemy do raju!” Olgi Górskiej w reżyserii i adaptacji Karoliny Szczypek, „Niko” Joanny Mueller w reżyserii Zofii Gustowskiej, a nadrobię prapremierę tekstu Ishbel Szatrawskiej „Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia” w reżyserii Łukasza Kosa.
Kierunek: Słupsk i Nowy Teatr im. Witkacego, w którego repertuarze od kilku lat regularnie znajdują się prapremiery polskich dramatów współczesnych. Po „Ciemnej wodzie” Amanity Muskarii w reżyserii Iwo Vedrala z 2019 nie widziałam już żadnego spektaklu. Nadrobię: „Małą piętnastkę – legendy pomorskie” autorstwa i w reżyserii Tomasza Mana oraz „Grupę krwi” Anny Wakulik w reżyserii Macieja Gorczyńskiego, zobaczę prapremierę tekstu Artura Pałygai „Gotki” w reżyserii Darii Kopiec.
Kierunek: Warszawa i Centrum Sztuki Włączającej, od listopada 2022 powołane jako stała siedziba Teatru 21; nowa warszawska przestrzeń sztuki inkluzywnej i oaza pedagogiki teatru. Widziałam: monodram Heleny Urbańskiej „Cukry” według Doroty Kotas w reżyserii Pameli Leończyk, „To nie ja skradłem show” Daniela Kotowskiego, „Libido romantico” Justyny Lipko-Koniecznej w reżyserii Justyny Wielgus z maja 2022 oraz „Rodzinę” Natalii Fiedorczuk w reżyserii Justyny Sobczyk w koprodukcji z TR Warszawa. Nadrobię: performans Aleksandry Skotarek „Nie jestem rośliną. Strumień świadomości” Justyny Lipko-Koniecznej w reżyserii Justyny Wielgus. Zobaczę: wszystko.
Wymienione spektakle są dla mnie reprezentatywne, ponieważ wskazują z jednej strony na niesłabnące i w tym sezonie zainteresowanie reżyserów i dyrektorów polską dramaturgią współczesną. Poza autorami wymienionymi powyżej w sezonie odnotowałam także inscenizacje tekstów Michała Buszewicza („2030”, „Chłopaki płaczą”), Julii Holewińskiej („Ameryka”), Artura Pałygi („Zakazane dzieci. Opowieść korczakowska”), tercetu Katarzyna Szyngiera, Mirosław Wlekły i Marcin Napiórkowski („1989”). Z drugiej strony autorzy_rki tekstów szukają alternatywnych form narracji i form scenicznych (choreografia Marty Ziółek, spektakle Teatru 21, performanse „Rytuał miłosny” i „To nie ja skradłem show” Daniela Kotowskiego czy „JaWa” Turkowskiego & Nowackiej), które cechuje inkluzywne podejście i dostępność (między innymi tłumaczenie z PJM), czułość wobec widza, także wobec tego z różnymi potrzebami, eksperymentujące z ruchem i sensorycznym odbiorem. Teatry, które włączają do swojego repertuaru takie realizacje, to dobry kierunek.
Katarzyna Lemańska
Komentarze
Komentujesz tekst: RECENZUJEMY SEZON.
Katarzyna Lemańska