Felietony

Gdzie tym razem?

| 5 minut czytania | 1143 odsłon

 Mieszkanie teatralne to kilka metrów kwadratowych, które muszą spełniać bardzo wyśrubowane warunki. I wcale nie chodzi tu o poziom luksusu.

Pojawiają się od czasu do czasu nieśmiałe próby stworzenia katalogu albo wspomnień z mieszkań teatralnych. W mediach społecznościowych próbował je portretować jeden z artystów współpracujących z teatrami. Ale te próby nigdy nie skończyły się spektakularnym ujawnieniem tego tajemniczego zjawiska, dostępnego nielicznym. 

Mieszkanie teatralne to kilka metrów kwadratowych, które muszą spełniać bardzo wyśrubowane warunki. I wcale nie chodzi tu o poziom luksusu. Do tej kategorii załapać się można wtedy, kiedy jest się już zbyt wysoko cenionym artystą, by można było rozmawiać o mieszkaniu i oczywistym jest że ma się dawno zaklepany wynajęty apartament.  

A więc jesteś dyrektorem teatru i chcesz, aby mieszkanie teatralne było jednym z tych legendarnych mieszkań teatralnych, które sprawi, że to właśnie tam artyści wzniosą się na wyżyny swojej twórczości, a potem będą opowiadać o tym miejscu przez lata. Żeby to osiągnąć powinieneś zadbać o parę spraw. 

Metraż
Niech mieszkanie nie będzie zbyt duże. Duże mieszkanie teatralne zajmuje zbyt wiele miejsca. Jeśli teatr ma metraż pozwalający na stworzenie dużego mieszkania teatralnego to z pewnością bardziej opłacalne będzie stworzenie w jego miejsce trzech małych. Jeden z teatrów podzielił pomieszczenie na cztery przedzielone cienkimi ściankami pokoje-wagony, co bardzo dobrze wpływa na rozwój projektów przygotowywanych w teatrze – realizatorzy mogą odbywać spotkania i narady artystyczne nie wychodząc ze swoich pokojów, a nawet z łóżek.

Hierarchia
Jeśli dysponujesz kilkoma mieszkaniami to wiadomo – reżyser powinien dostać najmniej obrzydliwe, potem ustawiasz hierarchię – dramaturg, scenograf, chyba że scenograf jest bardzo sławny to wtedy wskakuje przed dramaturga. Albo kompozytor. Też może być sławny. Dramaturdzy rzadko są sławni, ale mogą blisko współpracować z reżyserami. I długo siedzieć. Kompozytor może być dojeżdżający. To nawet prawdopodobne, jeśli jest sławny. Jeśli przyjmujesz do pracy jakichś studentów albo osoby świeżo po szkole to możesz upychać ich do pokoi dwójkami – wtedy na pewno będą ściślej pracować. 

Jednoosobowe łóżko
Artysta przyjeżdża do pracy. Nie powinna się tam znaleźć żadna osoba rozpraszająca. Jeśli się tam znajdzie, to bardzo dobrze, mamy wtedy miejsce na eksces, który podnosi rangę artystycznego wydarzenia. Ale jednak należy pamiętać, że odgórnie tego nie planowaliśmy. 

Przeszkody
Warto, żeby chodziło się do pokoju teatralnego w bardzo skomplikowany sposób albo, żeby było daleko od teatru. W wersji pierwszej polecane są schody, zakamarki, przejścia przez piwnicę, trudne portiernie z trudnymi portierami, przejścia przez scenę uniemożliwiające dostanie się do pokoju w trakcie spektaklu, bardzo podobne wejście do pokoi i do innych miejsc, tak żeby się nie dało ich odróżnić oraz ukryte wejścia. Te wszystkie elementy pozwolą poczuć magię teatru i znaleźć się blisko bijącego serca sceny. 

W wersji drugiej pożądane są osiedla, wydziały zamiejscowe, budynki techniczne i magazyny położone daleko od głównego budynku, które pozwolą poczuć każdego poranka ekscytację towarzyszącą wyjściu do pracy – tego aktu, za którym artyści tak tęsknią. 

Higiena pracy
Najlepiej, żeby portier miał obchody w nocy. Wtedy artysta może wprowadzić w swoje nieułożone życie rutynę. Wiadomo, że są godziny, w których powinien przebywać w pokoju. 

Kuchnia
W mieszkaniu nie powinno się dać gotować. Praca w teatrze oznacza również wtopienie się w tkankę miasta. A jak zrobić to inaczej, niż korzystając z licznych lokali gastronomicznych, restauracji, kawiarni i miejsc do bywania. Poza tym artyści gotujący to jakiś absurd. Nie ma czasu na gotowanie, jeśli chce się zrobić arcydzieło. A przecież zaproszono artystę właśnie w tym celu. 

Wystrój
Najlepiej żeby mieszkanie było wyposażone w dekoracje. Mogą to być obiekty różnej proweniencji. Czasem są to meble ze starych scenografii, czasem komplety bardzo modne w latach 90/2000, jednak prawdopodobnie dzielone tak, żeby żaden komplet nie trafił w całości do jednego mieszkania. Czasem zdarzają się momenty zakupów. Wtedy poczujesz, że jeden obiekt w mieszkaniu dziwnie nie pasuje. Jest taki nowy i lśniący. Czy to ty będziesz osobą która go zbruka i uszkodzi? Nawet jeśli nie, to będzie jeszcze na to szansa przez co najmniej dziesięć lat. 

I ważna sprawa. Żadnych. Absolutnie żadnych roślin! I tak zdechną między kolejnymi realizacjami. Takie wyposażenie miało sens kiedy teatr było stać na siedem premier w sezonie. 

W sumie wszystko musi być jednak tak zorganizowane, żebyś wytrzymał w nim dwa miesiące.

A najlepiej opowiadał jak chętnie wrócisz tam kiedy tylko teatr zaproponuje ci kolejną pracę. 

Michał Buszewicz

Michał Buszewicz