Chciałam zachować spokój i z analityczną skrupulatnością przestudiować przekaz w „Wiadomościach”. W pewnym momencie zorientowałam się, że serce wali mi jak młot.
Pamiętacie Mikołajka z przygodowych opowiastek René Gościnnego? Chłopiec nieustannie marzył o tym, żeby nic nie robić: nie chodzić do szkoły i cały dzień oglądać telewizję. Kiedyś, na początku lat dziewięćdziesiątych, uczestniczyłam w eksperymencie siedzenia i oglądania TV przez kilkanaście godzin. Miałam – wraz z innymi uczestnikami tego maratonu – opisać wrażenia widza. Artykuł nie powstał, bo wszyscy uznaliśmy, że nie ma o czym pisać. Stłamsiła nas nuda serialowa, powtarzalne informacje, sieczka. Nic zaskakującego. Męczący dzień. Bohater Gościnnego nie zrealizował swojego marzenia, a szkoda. Na pewno następnego dnia ochoczo poszedłby do szkoły.
W niedzielę 4 czerwca 2023 roku wielu komentatorów postanowiło oglądnąć „Wiadomości” TVP 1 i zobaczyć jak propagandziści wybrną z kłopotliwej sytuacji – czy będą próbowali zohydzić tłum, czy raczej postarają się, aby stał się medialnie niewidzialny. Włączyłam „Wiadomości” i nie nudziłam się jak niegdyś, w czasie eksperymentu.
Prowadząca spektakl Edyta Lewandowska rozpoczęła wydanie od wieloprzymiotnikowego zdania: „Dziś ważna i znamienna, choć smutna rocznica obalenia rządu Jana Olszewskiego. Ci którzy go obalali, stanęli dziś na czele marszu, parady, która na sztandary wzięła mowę nienawiści”. No i bohaterami materiału o Olszewskim stają się Wałęsa i Tusk (ale to dopiero przygrywka). Później w rolę eksperta wciela się Piotr Naimski, który wtedy musiał odejść ze stanowiska szefa Urzędu Ochrony Państwa wraz z całym rządem, premierem oraz Antonim Macierewiczem, odpowiedzialnym za ówczesną rozróbę parlamentarną. Naimski ma opanowany głos, mści się za przeszłość, ale w białej szacie – drwi z uczestników marszu.
Swoją drogą, Olszewski, którego prawica bierze od jakiegoś czasu na sztandary, może być wykorzystywany, bo nie żyje i nie ma ryzyka, że przemówi w obronie Konstytucji. Trudno powiedzieć, czy tak by zrobił, bo był ideologiczny i ospały równocześnie, ale być może i w nim obudziłoby się sumienie prawnika.
No więc mitograficzna opowiastka o Olszewskim zaczęła „Wiadomości” tego dnia. Marsz i pół miliona ludzi na ulicach Warszawy na razie znikają z pola zainteresowania redakcji głównego programu informacyjnego telewizji publicznej. Teatr absurdu rozkręca się. Teoretycy propagandy wiedzą, że najskuteczniejsza jest ta propaganda, która żongluje realnymi faktami, poddawanymi odpowiedniej manipulacji, przekształceniom, hiperbolizacji, zagmatwaniu. Kłamstwo przy wykorzystaniu prawdziwych elementów. To wiedzą także dziennikarze TVP.
Drugi materiał dotyczy niby-teraźniejszości. „Kończący się tydzień był jednym z najlepszych dla polskiej gospodarki w ostatnich trudnych latach…”, pomimo że „Polska graniczy z pogrążoną inwazją rosyjskich bandytów [!] Ukrainą nasza gospodarka radzi sobie dobrze”. Tę optymistyczną opowiastkę potwierdza „ekspert”, czyli Artur Soboń, aktualny sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i mówi: „Polska gospodarka ma zdrowie fundamenty, wszystko co złe jest z zewnątrz, ale polska gospodarka na to złe wykazuje się niebywałą odpornością”.
Znam miłego, starszego, 90-letniego pana, który w to wierzy. Nie wychodzi z domu, nie robi zakupów, chce wierzyć we wspaniałą, dostatnią Polskę, o której marzył w całym swoim dojrzałym i pracowitym życiu. Teraz pilnie śledzi baśniowe opowieści o 19.30. Godzina, która od ponad pół wieku, wyznaczała koniec codziennych obowiązków i moment zasiadania przed telewizorem, wciąż ma swój organizujący charakter. Dla starszego pana – baśń, dla mnie teatr absurdu.
Kolejna odsłona opowieści o polskim sukcesie gospodarczym to infografika mętnie zatytułowana: „Zmiana PKB w I kwartale 2023 wobec IV kwartału 2022 (źródło: 300GOSPODARKA ZA OECD”. Polska wypada najlepiej ze wszystkich krajów świata. Pierwsze miejsce, ponad Chinami, daleko ponad średnią w UE. Zainteresowała mnie ta infografika. Byłam dzieckiem w czasach gierkowskich, ale pamiętam „Dziennik” TVP z prześnionej dekady. Zaczynał się od wieści: „Polska ma pierwsze miejsce w ilości wydobytego węgla, Polska zajmuje pierwsze miejsce w wydobyciu miedzi, Polska osiągnęła drugie miejsce w plonach z hektara”. Wkrótce te pierwsze miejsca radykalnie zmieniły się w potężny i żałosny kryzys gospodarczy lat 80., puste półki i paczki z Niemiec. Jak można manipulować statystyką, wiem od wczesnego dzieciństwa. Przyglądam się więc danym o „zmianach w PKB”, pokazanym w głównym wydaniu „Wiadomości” 4 czerwca 2023:
„Polska +3,8%; Chiny +2,2%; Portugalia +1,6%; średnie w OECD +0,4%; średnie UE + 0,2%; Niemcy -0,3%; Irlandia -2,7%”.
Zanim sprawdziłam, co to za dziwne źródło: „300GOSPODARKA ZA OECD”, coś mi nie pasowało w prezentowanych liczbach, bo następnego dnia w porannym wydaniu „Wiadomości” w tej samej infografice liczby były już inne. Zatem 5 czerwca 2023 rano:
„Polska +2,6%; Chiny +1,5%; Portugalia +1,1%; średnie w OECD +0,3%; średnie UE + 0,1%; Niemcy –0,2%; Irlandia –1,8%”.
Poza tym nagłówki i wizualizacja zostały te same, tylko wartości liczbowe w kolorowej infografice uległy zmianie. Myślałam, że znalazłam się w świecie memów. Zrobiłam zdjęcia, żeby łatwiej było mi porównać, co zmieniło się od wieczora do rana. Potem wyszłam na spacer, bo poczułam coś, co deklarują twórcy jednej ze stron na FB „Oglądam Wiadomości, bo nie stać mnie na dopalacze”. Pomyślałam: „Świeci słońce, jest ciepło, dam sobie chwilę wytchnienia”. Wróciłam, znowu kolejny raz wyświetlam „Wiadomości” z dwóch kolejnych dni i znowu niespodzianka. Zmieniona infografika została drugi raz przekształcona i powróciła do tej z niedzielnego wieczoru. Najwyraźniej ktoś zorientował się w tych liczbowych podmiankach, bo wróciły do punktu wyjścia i Polska znowu z 3,8 procentowym wzrostem PKB. No ale zdjęcia w komórce pozostały. Całe szczęście, bo inaczej musiałabym uznać, że zwariowałam.
Sprawdzam owo źródło „300GOSPODARKA ZA OECD”, na które powołują się dziennikarze „Wiadomości” – tak, na portalu jest wykres zatytułowany: „Tak szybko PKB nie rósł nigdzie w Europie i OECD. Polska liderem”. I odsyłacz do OECD, więc idę dalej… Rzeczywiście takie dane OECD podaje, tyle, że w większości tabel Polska w ogóle nie jest brana pod uwagę, a pojawia się jedynie w tabeli zatytułowanej „Zmiana procentowa, poprzedni okres, I kwartał 2023 r. lub ostatni dostępny”. Jest też wymieniana w opisowym artykule, dotyczącym danych statystycznych, gdzie pojawia się nawet o jedną dziesiątą wyższa liczba (3,9%) wzrostu PKB w Polsce, ale w porównaniu do gwałtownego spadku po wybuchu wojny na Ukrainie.
Sen wariata jednak trwa, a góra statystyki zmienia się w inny element układanki o sukcesie gospodarczym i pani Lewandowska zapowiada następny klocek propagandowy: „»Trasa dotrzymanego słowa« to rozmowy o spełnionych obietnicach i planach na przyszłość (…) Polakom pomagają na co dzień ważne programy społeczne”, a na to premier Morawiecki na tle placu zabaw, ogłasza „Polska w każdym zakątku pięknieje” i tak dalej. Tak, na przykład w lasach mnóstwo nowych polan po wycinkach. I dalej „Nie dziwi więc wysokie i stabilne poparcie dla PiS” i tu infografika z nowymi danymi: 45% dla partii władzy.
W końcu marsz w Warszawie, ale najpierw powrót do tematu dnia, czyli upadku rządu Olszewskiego. Materiał służy paraleli, że znowu Wałęsa w sojuszu z Tuskiem przygotowują zamach na rząd. Później „Wiadomości” pokazują sielankowe sceny z komentarzem, że tłumy Polaków cieszą się wypoczynkiem nad morzem, w górach i na koncertach. I trzeci powrót do wydarzeń w Warszawie z poprzedzającym komentarzem pani Lewandowskiej: „Nie wszystkie zgromadzenia pokazują jak można pięknie, kulturalnie świętować. Zupełnym przeciwieństwem do pokazywanej przed chwilą Legnicy czy Łomży był marsz Donalda Tuska. Tam zamiast ciepła, miłości i radości – złość, nienawiść i hejt, o czym także na własnej skórze przekonał się Adrian Borecki”. Dziennikarz TVP, wbrew obowiązującej praktyce, wszedł w tłum bez oznaczenia na mikrofonie. To mnie raczej nie dziwi.
Chciałam zachować spokój i z analityczną skrupulatnością przestudiować przekaz w „Wiadomościach”. W pewnym momencie zorientowałam się, że serce wali mi jak młot. Z jakiegoś splotu emocji: z żalu nad upadkiem sensów języka, ze złości na szokującą propagandę, ze strachu, że ten starszy pan powie, że uczestnicy marszu „podpalają Polskę”. I ze złości, że w Polsce zaanektowanej przez PiS, odżywają we mnie emocje, które znam z PRL-u, z czasu stanu wojennego.
Redakcja „Wiadomości” do jednego tylko się nie posunęła – nie nazwała uczestników półmilionowej manifestacji pasożytami, które roznoszą zarazę. Ale tendencja pokazuje, że i do tego dojdą.
Urszula Glensk