Od Autorki:
Tekst „Aniołów w Warszawie” jest kontynuacją mojego pisania, nazwijmy go roboczo, dekonstrukcyjno-historycznego. Po „Ciałach obcych”, „Katyniu. Teorii barw”, „Ostatnich dniach Eleny i Nicolae Ceausesu” przyglądam się latom osiemdziesiątym minionego wieku w Polsce przez pryzmat epidemii AIDS i jej zapomnianych bohaterek i bohaterów. W naszej pracy nad spektaklami z Wojtkiem Farugą często zależy nam na rozbrajaniu mitów: czy to narodowych, czy historycznych, czy społecznych. W przypadku „Aniołów w Warszawie” poza odstygmatyzowaniem samej choroby bardzo ważne było dla nas pokazanie osób represjonowanych przez władze PRL, pokazanie, że nie tylko opozycja demokratyczna była przez nie szykanowana. Szeroką grupą, która tych represji doznała były osoby nieheteronormatywne, ich rodziny, osoby zakażone AIDS, pracowniczki seksualne etc. O nich nie uczymy się w podręcznikach. Polska nie przeżyła żałoby po AIDS i pewnie dlatego, wciąż w oczach wielu wirus jest wyrokiem, skazą. Zależało mi, żeby ten obraz się zmienił. Patrząc w przeszłość, patrzymy z nadzieją w przyszłość.
Mój dramat to także opowieść o moim ukochanym mieście, o Warszawie. Na pewno jest ona jedną z bohaterek tej sztuki. Zarówno ja, jak i Wojtek, urodziliśmy się w Warszawie. W dzieciństwie mieszkaliśmy na tej samej ulicy – Chmielnej, kiedyś Rutkowskiego. Z tym że ja mieszkałam bliżej Nowego Światu, Wojtek bliżej Dworca Centralnego. Akcja sztuki dzieje się właśnie na tym dworcu, ale też w Pałacu Kultury, w okolicznych pobliskich mieszkaniach, szaletach, posterunkach milicji, na przecinających się tu ulicach. Warszawa lat osiemdziesiątych to z jednej strony ogólna szarzyzna, domy z betonu i roztapiające się breje śniegu, z drugiej zaś to miasto pełne życia, tajemnic, kolorów i ludzi, o których właśnie jest ta sztuka.
Julia Holewińska
ANIOŁY W WARSZAWIE
JULIA HOLEWIŃSKA
POSTACI:
Zofia – lekarka
Sebastian – hemofilityk, poeta
Waldemar – bokser, mąż Beaty, kochanek Fabiana
Fabian – bokser, kochanek Pawła
Beata – żona Waldemara
Jacek – chłopak z Centralnego, przyjaciel Patrycji, syn Aleksandry
Patrycja – narkomanka, przyjaciółka Jacka, bywa syreną
Aleksandra – matka Jacka, sekretarka Rafała
Rafał – pracownik UB
Michał – bardzo ważny reżyser filmowy
Danuta – aktorka, opozycjonistka
Henryk – intelektualista, emigrant
Daria – bioenergoterapeutka
Józef – ksiądz
Iwona – prostytutka
AKT 1
1.
PATRYCJA
Rok 1984 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Latem zdarzyło się wielkie zaćmienie słońca, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie. Tu w Warszawie widywano też nad miastem mogiłę i krzyż ognisty w obłokach; niektórzy twierdzili, że zaraza spadnie na kraj i zabije wszystkich ludzi.
JÓZEF
Stajemy w nabożnym skupieniu, razem z matką, ojcem i krewnymi księdza Jerzego Popiełuszki, odchodzącego do grobu. Nasza żałoba jest modlitwą. Zbliżając nas do Boga, stawia nas bliżej prawdy o sprawach ludzkich. „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”. Amen.
BEATA
Amen.
JACEK
Pełno było magii, zaklęć i przepowiedni. Syreny wychodziły na brzeg Wisły i śpiewały pieśni żałobne, dzieci rodziły się, a starcy lądowali na Powązkach.
RAFAŁ
W Warszawie w 1984 roku mieszkało nas milion sześćset czterdzieści dziewięć tysięcy i pięćdziesiąt jeden osób. Jedną z nich byłem ja, ale to już całkiem inna historia.
FABIAN
W Jarocinie zagrali Dezerter, Siekiera i Kat, a w Warszawie Deuter.
SEBASTIAN
Na ulicach było szaro. Szary gołębi, szary jak roztopiony śnieg, szary jak chmury, szary jak papier klozetowy, szary jak asfalt.
RAFAŁ
Asfalt jest czarny. Na czarnych mówimy asfa… Tu Rafał chciałby użyć słowa na „a”, ale tego nie robi, gryzie się w język jak to się mówi. Być może przeczuwa, że kiedyś takich słów nie będzie się już używać. Widziałem czarnych na Haiti. Byłem w szkole morskiej, to wiem.
SEBASTIAN
Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery rodzaje szarości.
DANUTA
W Gdańsku milicja pałowała, w Katowicach znaleziono chłopca z pękniętą wątrobą. Ludzie tracili pracę. Łamano sumienia. Sejm uchwalił ustawę przeciwko tak zwanym pasożytom…
RAFAŁ
Ku chwale ojczyzny!
MICHAŁ
Słońce wschodziło i zachodziło.
JACEK
Do kin wszedł „Rok spokojnego słońca”.
PATRYCJA
Słońce było spokojne, ale…
WALDEMAR
Ale ja nie mogę zaznać spokoju. Mam zakwasy, złamany nos, do mistrzostw coraz bliżej. Do tego pocę się w nocy i źle śpię.
ALEKSANDRA
Ja też źle śpię. Sąsiadka mówiła coś o przekwitaniu, ale to chyba za wcześnie. W kinach premiera „Akademii Pana Kleksa”, chcę iść z synem, ale…
JACEK
Mamo… mam dziewiętnaście lat!
HENRYK
W gazecie piszą: Oddano do użytku latarnię morską w Gdańsku.
ZOFIA
Wróciłam, ze Śląska, widziałam pierwszego zmarłego. Mówią, że jest jakiś wirus. Ale nikt nic nie wie.
ALEKSANDRA
Sąsiadka mówiła, że to jest choroba czarnych, małp i tych…
RAFAŁ
Pedałów.
IWONA
Przeniosłam się do stolicy. Mam widok z okna na Pałac Kultury. Chodzę tam na spacer, jak nie pracuję… Rozmawiam z delfinami z fontanny.
DANUTA
A ja w teatrze czuję się jak małpa w cyrku. Fikołek i oklaski! Gram więźniarki, sybiraczki, a publiczność dostaje ekstazy z pobudek nieartystycznych a patriotycznych.
IWONA
500 osób zginęło w wyniku eksplozji ropociągu w brazylijskim stanie San Paulo! Wiedziała pani?
ALEKSANDRA
Skąd miałam wiedzieć?
JACEK
Telewizja kłamie.
PATRYCJA
Brytyjscy łyżwiarze uzyskali 12 ocen 6,0 za taniec inspirowany utworem „Bolero” Ravela.
MICHAŁ
Ravel, Ravel… A Penderecki, a Paderewski? A wielka kultura narodowa?
RAFAŁ
Prom „Challenger”, misja STS-41-B wystartował w kosmos.
PATRYCJA
Uwielbiam kosmos.
BEATA
Czy w kosmosie ci astronauci widzą Boga?
WALDEMAR
Szef bejruckiej placówki CIA został porwany przez terrorystów z Dżihadu. Co mnie obchodzi Liban? Olimpiada w Ameryce!
RAFAŁ
Stonka amerykańska!
ZOFIA
Nikt nic nie wie, panika i strach. Mówią, że można zarazić się przez spermę i krew.
FABIAN
W 1984 roku po raz pierwszy poczułem, że kocham kogoś naprawdę.
ALEKSANDRA
Miłość Za kilka lat pochłonął mnie całkiem Harlequiny, ale teraz tylko Mniszkówna! Mniszkówna.
SEBASTIAN
Od kul wystrzelonych z okna ambasady Libii w Londynie zginęła brytyjska policjantka.
ZOFIA
A ciekawe czy przez ślinę też?
SEBASTIAN
Krew, dużo krwi.
ZOFIA
Transfuzja się udała. Nie było odrzutu. Nie bój się.
BEATA
Jan Paweł II kanonizował 103 męczenników koreańskich.
WALDEMAR
We Francji rozpoczęły się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej.
RAFAŁ
Michel Platini! Co to był za piłkarz!
IWONA
Opady gradu o wielkości piłek tenisowych w okolicach Monachium spowodowały ciężkie obrażenia 300 osób i szkody szacowane na setki milionów marek.
HENRYK
Po ile stoi dolar u cinkciarzy?
IWONA
100 złotych. Ale bez całowania.
ALEKSANDRA
Pierwsza kobieta odbyła spacer kosmiczny!
BEATA
Ja też chcę na taki spacer.
PATRYCJA
Wystrzelono radziecką sondę Wega do badań Wenus i Komety Halleya.
MICHAŁ
Naród polski wciąż potrzebował
SEBASTIAN
Pokrzepienia serc.
WALDEMAR
W rok 1985 wchodziliśmy z nadzieją.
BEATA
Chciałabym być przy nadziei.
ZOFIA
Baliśmy się.
PATRYCJA
Ale nade wszystko, pragnęliśmy
JACEK
…się śmiać,
SEBASTIAN
całować…
WALDEMAR
i kochać..
JÓZEF
Amen.
2.
BEATA
Amen. Gdzie byłeś?
WALDEMAR
No jak to gdzie? Na treningu.
BEATA
Nie zapytasz, co ja robiłam cały dzień?
WALDEMAR
Dostałem kartki na mydło i proszek do prania.
BEATA
Bambino czy Tukan? Tukan lepiej się pieni. Lubię jak pachniesz mydłem. I ja też będę czysta. Na pogrzebie księdza były tysiące, miliony łez. I zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdyby wszystkie łzy wylane tego dnia połączyły się?
WALDEMAR
Co robiłaś cały dzień?
BEATA
Posprzątałam, zrazy zrobiłam. Dobre mięso twój ojciec ze wsi przywiózł. Namęczył się, żeby przewieźć. Potem byłam u świętego Aleksandra.
WALDEMAR
Z kim?
BEATA
Z panem Bogiem. A myślałeś, że z kim? Mistrz stolicy, a zazdrosny jak baba.
WALDEMAR
Tylko w tym kościele siedzisz. Chcę jechać na mistrzostwa Polski, nikt na górze nie może wiedzieć, że chodzisz do kościoła.
BEATA
I te łzy. One połączyły się najpierw w strumyczek. Jak żyła. A potem jak dużo żył. A potem się rozlały w rzekę i wpłynęły do Wisły.
WALDEMAR
Wolę Bambino. Nie drażni oczu i łzy nie lecą.
BEATA
A w Wiśle pływała syrena. Prawdziwa.
WALDEMAR
Znowu kleiłaś wazon?
BEATA
Nie wierzysz mi.
WALDEMAR
Nie. Po prostu nie lubię, jak się denerwujesz. Złość urodzie szkodzi. A ty jesteś moja Miss Polonia 1985!
BEATA
Chce mi się.
WALDEMAR
Siku?
BEATA
Ciebie.
WALDEMAR
Muszę się umyć. Widzisz mój nos? Wszystko zakrwawiłem. BEATA: Może byśmy. No wiesz…
WALDEMAR
Zmęczony jestem.
BEATA
Ksiądz mówił, że jak się bardzo chce…
WALDEMAR
Ty myślisz, że poloneza to nam ksiądz przyniósł? BEATA: Święty Mikołaj. Ogoliłam pachy.
WALDEMAR
Co zrobiłaś?
BEATA
Wzięłam twoją żyletkę i ogoliłam. Oglądałam wczoraj te magazyny z reichu, z gołymi babami i one tam mają ogolone pachy.
WALDEMAR
Obrzydliwe.
BEATA
To nie jest grzech. Beata patrzy w okno. Pada deszcz. Ich mieszkanie na Rutkowskiego mieści się na trzecim piętrze, w tak zwanej studni. Przejęli je od rodziców Waldka, którzy przeprowadzili się pod Warszawę. Teść Beaty był wojskowym. Wychowywał syna silną ręką. Na sportowca. Poznali się po jego walce. Podeszła do niego i spytała, czy nie ma ochoty na rurki z kremem. Długo ze sobą chodzili, nie chciała iść z nim do łóżka przed ślubem, bo tak wychowała ją matka. Po dwóch latach, to ojciec Waldka ustalił datę ślubu.
Beata chwyta męża za rękę. Prowadzi go do łóżka. Zasłania zasłony. Wkłada rękę w majtki Waldka.
WALDEMAR
Przepraszam nie mogę dzisiaj.
BEATA
Następnym razem się uda. Myślałam, że ci się te pachy spodobają.
WALDEMAR
Czego ty chcesz?
BEATA
Już ci się nie podobam.
WALDEMAR
Wstałem o piątej. Dojechałem na Bródno. Najpierw godzina rozgrzewki, potem sparing.
BEATA
Zobacz, jak pada.
WALDEMAR
Przynajmniej rośliny podleje. Idę się myć.
BEATA
Pocałuj mnie.
3.
PATRYCJA
Jacek ma dziewiętnaście lat, chce zostać aktorem,
JACEK
ale teraz przede wszystkim chce się kochać. Trafił na Centralny przypadkiem. Czekał na pociąg do Bydgoszczy, gdy zagadnął go przystojny, wysoki brunet. Poszli razem do kibla. Spóźnił się na ten pociąg.
PATRYCJA
Jacek jest młody.
JACEK
I atrakcyjny. Teraz jednak szepcze do ucha bardzo przystojnemu typkowi: Pocałuj mnie.
WALDEMAR
Nie.
JACEK
Wolisz bez całowania? Może być bez całowania. Ten wolał bez całowania – obstawiam, że lekarz. Może dentysta? Higiena podstawą kontaktów międzyludzkich. Są tacy, którzy wolą bez całowania – dla mnie to bez różnicy. Choć osobiście lubię się całować. A ty?
PATRYCJA
Uwielbiam.
JACEK
Szybciej mi wtedy staje. A przecież nie zawsze jest czas! Czasem mamy dla siebie tylko chwilę. Szybciej! Szybciej! I chuj, dupa i kamieni kupa. Opadł. A taki był piękny.
Chyba spawacz. Miał silne ręce. Klozetowa przymyka oko. Zna go. Jacek odpala jej piątaka, a ona zatyka uszy. Skąd jesteś?
HENRYK
Nic nie mów. Pieść mnie.
JACEK
Dyplomata? Za wysokie progi na moje zgrabne nogi. Mówi, że przyjechał z Paryża, ale obstawiam co najwyżej Przasnysz i naukę francuskiego z pedalskich gazetek. O kurwa! Masz fiuta jak armata. Sportowiec? Pudło! Nauczyciel fizyki. Prawo Archimedesa.
Poćwiczymy? Na dziś, mówię sobie, koniec! Siusiu, paciorek i spać, ale… Ale kogo moje piękne oczy widzą? Walerka?! Na miłość boską, jak ty spasłeś. Zrzuć ten bęben, bo cię kijem przez szmatę nikt nie tknie. Tonight, I’m going to the city! Syrena, patrz! U la la – mąż pierwsza klasa. Towar pierwszej jakości. Wyprostowany, z teczką, obrączka na palcu. Gdy zaczynamy się całować, zsuwa pierścionek i chowa go w kieszeni. Powie żonie, że był na basenie i nie chciał zgubić jej w wodzie. Potem włoży z powrotem na palec. Romantyk.
Takich lubię najbardziej! Niemożliwe! To pan? Wielki reżyser…
MICHAŁ
Odwróć się i nic nie mów. Dam ci tysiąc złotych, a ty zapomnisz. O wszystkim zapomnisz.
JACEK
To naprawdę pan? Nie robię tego za kasę! Ohyda i rozkosz. Strach i radocha! Nie puszczam się! Że na nowe jeansy będę miał? Spierdalaj, śmierdzisz i na kilometr widać, że sypiesz milicji. Szmata! Tonight, I’m going to the city!
PATRYCJA
Syrena Spierdalamy!
4.
SEBASTIAN
Pocałuj mnie.
ZOFIA
Szpital na Wolskiej. Warszawa. 1985. Mogłabym być twoją matką. SEBASTIAN: Matką? Nie…
ZOFIA
No dobrze – ciotką.
SEBASTIAN
Wiesz, ciociu, jak dawno się nie całowałem?
ZOFIA
Jeszcze nie raz będziesz się całował, po transfuzji nabrałeś rumieńców.
SEBASTIAN
„Przymierze moje, które zawieram między mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne. Wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani. Będziecie obrzezywali ciało napleta, na znak przymierza waszego ze mną”.
ZOFIA
Pocałunek albo prącie. Proszę Cię przestań. A to znasz? „W Talmudzie opisane są przypadki śmiertelnego wykrwawienia się obrzezanych chłopców.”
SEBASTIAN
Byli jak ja. Hemofilia to królewska choroba…Według ciebie wyglądam jak król?
ZOFIA
Jak Carewicz, Aleksiej… To przez niego na dworze pojawił się Rasputin. Miał go uzdrowić.
SEBASTIAN
Ja jestem twoim królem, a ty jesteś moim Rasputinem? Wylecz mnie.
ZOFIA
No to się rozbieraj.
SEBASTIAN
Majtki też?
ZOFIA
Oddychaj głęboko. Co tu masz?
SEBASTIAN
Wysypkę.
ZOFIA
Od czego? Zjadłeś coś?
SEBASTIAN
Pewnie hormony, wciąż jestem bardzo młody.
ZOFIA
No nie aż tak. Wracaj na salę. Do teatru dziś idę. Nie zakładaj więcej mojego kitla. Muszę iść, ogarnąć się jakoś.
SEBASTIAN
Nie zapomnij o trwałej! Na nogach! Pocałuj mnie… w dupę.
5.
HENRYK
Myślałem, że przyjedziesz na lotnisko.
MICHAŁ
Miałem kolaudację, potem spotkanie u świętego Marcina. Sam wiesz…
HENRYK
Tak… Wiem… ja nie jestem święty.
MICHAŁ
Wieża Eiffla wciąż stoi?
HENRYK
Stoi.
MICHAŁ
Miło z jej strony, nie uważasz?
HENRY
Powiedz mi, lepiej co u ciebie, to mnie interesuje bardziej. MICHAŁ: Pracuję nad nowym filmem.
HENRYK
Opowiesz mi?
MICHAŁ
Życie zwykłej rodziny. Matka, syn. Syn umiera na raka. Kończę scenariusz. Dam ci do przeczytania, jak tylko skończę. Nie mogę się skupić. Tyle spraw…
HENRYK
Wiesz już, kto zagra?
MICHAŁ
Myślę o Danucie.
HENRYK
Danuta… Świetny wybór.
MICHAŁ
Nie wiem, czy się zgodzi.
HENRYK
Tobie się nie odmawia.
MICHAŁ
Nie jestem Wajdą.
HENRYK
Nie widzieliśmy się dziesięć miesięcy. Jak się czujesz?
MICHAŁ
A jak się można czuć skończywszy 46 lat?
HENRYK
Młodo. W Paryżu życie przed nami. Wróć ze mną…
MICHAŁ
Nie ma życia. Tu nie ma.
HENRYK
Przywiozłem kilka rzeczy. Perfumy. Yves Saint Laurent Pour Homme. Powąchaj.
MICHAŁ
Gra kontrastów… Intrygujące
HENRYK
Przypominają mi ciebie.
MICHAŁ
Wrażenie czystości miesza się z wonią brudu.
HENRYK
Dasz się wreszcie przytulić?
MICHAŁ
Geranium…
HENRYK
Tęskniłem za tobą.
MICHAŁ
Rozmaryn…
HENRYK
Słyszysz, co do ciebie mówię?
MICHAŁ
Nie histeryzuj. Masz książki dla mnie?
HENRYK
Proszę. Najnowsza. Przewiozłem.
MICHAŁ
Adam Michnik „Z dziejów honoru w Polsce”.
HENRYK
Jeszcze ciepła.
MICHAŁ
Lukrecjusz i gusła. Wiara i odmowa. Potęga smaku.
HENRYK
A ty?
MICHAŁ
Co ja?
HENRYK
Tęskniłeś?
MICHAŁ
Całe moje życie to jedna wielka tęsknota. Tęsknię za światem, którego już nie ma, Heniu. Potęga smaku. Nieśmieszny żart. Bezguście. Otacza nas miałkość, nijakość. Nie ma już prawdziwej sztuki.
HENRYK
Ty jesteś.
MICHAŁ
Napijesz się?
HENRYK
Wolę być trzeźwy.
MICHAŁ
A ja się napiję.
HENRYK
Dużo pijesz.
MICHAŁ
Tu jest Polska. Tu się pije. Zapomniałeś?
HENRYK
Mam też to.
MICHAŁ
Kasety. Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy.
HENRYK
Pójdę już. Nie pojechałem nawet do hotelu. Henryk czeka teraz, żeby Michał go zatrzymał.
MICHAŁ
Michał milczy.
HENRYK
Henryk kocha Michała. Kocha tylko jego, choć kocha się z kim popadnie. Zrobiłby dla niego wszystko. W zasadzie robi wszystko…
MICHAŁ
Tak, masz rację… musisz się położyć. Wyglądasz na zmęczonego.
HENRYK
Henryk jest naiwny. Chciałby żyć z Michałem. Budzić się koło niego, kłócić się, czy na śniadanie zjedzą owsiankę, czy jajecznicę. Wychodzić razem z ich spanielem na spacery. Nazwaliby go Hugo. Chciałby się z nim zestarzeć. I chciałby mu to wszystko powiedzieć.
MICHAŁ
Ale Michał nie chce tego usłyszeć.
HENRYK
We Francji, do której wyemigrował przed laty, ich związek nie byłby niczym dziwnym. W Polsce musieliby udawać kuzynów. Henryk zastanawia się czy tu, czy w Polsce przyjdzie taki dzień, kiedy będą mogli żyć normalnie… nie wydaje mu się, że w tym kraju może to nastąpić szybko. Michał nie chce wyjechać.
MICHAŁ
Za bardzo kocha Polskę.
HENRYK
Albo za bardzo się boi. Pocałuj mnie. Gdyby nawet Henryk to powiedział, Michał udawałby, że nie słyszy.
6.
FABIAN
Może mnie jeszcze pocałujesz? Co się z tobą dzisiaj dzieje? Bijesz się jak baba.
WALDEMAR
Zamknij mordę.
FABIAN
Popracuj nad wagą, bo spadniesz do piórkowej.
WALDEMAR
Pierdol się.
FABIAN
Tańczysz jak primadonna.
WALDEMAR
Dobra mam dosyć.
FABIAN
Dawaj. Prawy krzyżowy.
WALDEMAR
Zmęczony jestem.
FABIAN
Do baletu się zapisz, a nie na ring.
WALDEMAR
O co ci chodzi? Zmęczony po prostu jestem.
FABIAN
Który raz to mówisz?
WALDEMAR
Mam szansę pojechać na mistrzostwa Europy.
FABIAN
Ten Bułgar…ten dzik. Jestem pewien, że na niego trafisz.
WALDEMAR
Zdyskwalifikują go prędzej czy później.
FABIAN
Albo on Cię znokautuje i tyle z tego będzie.
WALDEMAR
Zobaczysz kurwa, pojadę na te Mistrzostwa.
FABIAN
Nie w takim stanie. Fabian patrzy jak po szyi Waldka spływa pot. Fabian jest… Nieważne kim jest, ważne, że trenuje w klubie bokserskim. Znają się od roku. Byli razem na zgrupowaniach w Orzyszu i Spale. Lubią się. Fabian lubi zapach Waldemara. Musi się skupić. Teraz najważniejsza jest forma Waldka.
WALDEMAR
Dobra koniec.
FABIAN
Myślałem, że chcesz odpocząć panienko!
WALDEMAR
Zaczynamy.
FABIAN
Trzy.
WALDEMAR
Dwa.
FABIAN
Jeden.
WALDEMAR
Popierdoliło cię?!
FABIAN
Krew Ci leci.
Wchodzi Beata z dołu, z Centralnego.
WALDEMAR
Co ty tu robisz?
BEATA
Przyniosłam ci obiad. Gołąbki. Takie jak lubisz.
FABIAN
Gołąbki pokoju. Przydadzą się.
BEATA
Nie przedstawisz mnie?
WALDEMAR
Kto cię tu w ogóle wpuścił?
BEATA
Jutro Barbórka. Kościół poszłam ukwiecić. Masz chyba złamany nos. Krew. Leci ci krew, a mam bilety do teatru na piątek. Gdzie ty z takim nosem pójdziesz? Może pan by poszedł z nami? Mama miała iść, ale ma, biedna, atak podagry. Trzeba do szpitala z tym nosem jechać.
WALDEMAR
Nic mi nie jest!
FABIAN
Może ja go zawiozę do szpitala.
BEATA
Bardzo pan uprzejmy. Mąż kupił poloneza, ale ja nie umiem prowadzić…
WALDEMAR
Idziemy.
FABIAN
O której ten teatr?
BEATA
O 19! Proszę się nie spóźnić. To teatr podziemny, ale on nie jest pod ziemią on jest po prostu nielegalny.
WALDEMAR
Beata, idziemy!
BEATA
W mieszkaniu niedaleko Pałacu Kultury. Wie pan, że wokół niego, wokół Pałacu Kultury są fontanny z delfinami? Czasami wyobrażam sobie, że te delfiny mówią do mnie. I pływają w Wiśle. A ja jestem jak syrena.
WALDEMAR
Beata!
BEATA
Mąż jest nerwowy. Krzyczy, nie chodzi ze mną do łóżka, nawet modlić się przestał. Gołąbki.
FABIAN
To do zobaczenia.
BEATA
Nie krzycz na mnie, tylko mnie pocałuj.
7.
MICHAŁ
I ona wtedy do niego mówi: Pocałuj mnie!
DANUTA
Na takie sceny już jestem za stara.
MICHAŁ
Ma pani na myśli, że ma zbyt duże doświadczenie…
DANUTA
Mogę grać już tylko królowe.
HENRYK
Pani Danuta jest naszą królową. W Paryżu jest Pani na ustach wszystkich.
Citoyen – tak na panią mówimy w Paryżu!
JACEK
Citoyen. Co to znaczy?
DANUTA
A to kto to jest?
HENRYK
Nasz przyjaciel.
MICHAŁ
Pan chce zostać aktorem.
DANUTA
Ładny taki, ale nie wie, że jak się przychodzi, to się trzeba najpierw przedstawić.
MICHAŁ
Proszę się przedstawić.
JACEK
Jacek.
MICHAŁ
W rękę pocałować.
HENRYK
Ma warunki.
MICHAŁ
Pomyśleliśmy z Henrykiem, że może trzeba panu pomóc?
DANUTA
Jesteśmy z nim bezpieczni?
MICHAŁ
Pan Jacek nie lubi komunistów. Prawda, panie Jacku?
JACEK
Komunistów to mam w dupie. Albo przynajmniej miewam…
MICHAŁ
Czy pan wie, z kim pan rozmawia?
HENRYK
Citoyen. Obywatelka.
JACEK
Co?
MICHAŁ
Młodzi dziś nie mówią po francusku.
JACEK
Napiłbym się. Macie wódkę?
DANUTA
Tylko bikaver.
HENRYK
Bycza krew.
JACEK
Czytałem, że w Hiszpanii jedzą bycze jajka. Może być, skoro nie ma wódki.
MICHAŁ
Proszę uważać. Straci pan głowę.
JACEK
Znam taką jedną, która bardzo chciałby panią poznać.
MICHAŁ
Pan ma przyjaciółkę?
DANUTA
A co w tym złego? Przecież my też się przyjaźnimy.
HENRYK
Co pan ostatnio czytał, panie Jacku?
JACEK
Czy ona może wejść?
MICHAŁ
Zna pan paryską „Kulturę”? Henryk przewozi przez granicę nielegalnie bibułę. I nie tylko.
DANUTA
A przyjaciółka też lubi teatr?
JACEK
Może się pani przesunąć?
DANUTA
Ale jak to przesunąć?
JACEK
No tak odrobinkę.
DANUTA
Jak zabawa to zabawa.
PATRYCJA
Chuju brzydki idź na frytki. Czuj czuj czuwaj!
DANUTA
No… zjawisko.
HENRYK
Apparemment!
PATRYCJA
Strasznie trudno tu do was trafić.
DANUTA
Jest pani…?
PATRYCJA
Jestem.
MICHAŁ
Wspaniała.
DANUTA
Uwodzi pani zbłąkanych mężczyzn?
PATRYCJA
Nie tylko mężczyzn.
DANUTA
To raczej źle pani trafiła.
PATRYCJA
Ja zawsze trafiam.
HENRYK
Ale czy w dziesiątkę?
PATRYCJA
W samo serce.
DANUTA
I Pani chce zostać aktorką?
PATRYCJA
Aktorką? Jezu… Po co?
MICHAŁ
Do tego zabawna.
DANUTA
A co ty dziecko potrafisz?
PATRYCJA
Oddychać pod wodą. Moje uszy są odporne na ciśnienie wody. Wiem, gdzie znajdują się wszystkie zatopione statki i skarby. Do tego potrafię rozmawiać z rybami, ośmiornicami i delfinami.
HENRYK
I co mówią?
PATRYCJA
Kto?
HENRYK
Les dauphins, notre bien-aimée sirène.
PATRYCJA
Nic nie kapuję. Z francuskiego tylko umiem powiedzieć: L’amour toujoures.
DANUTA
Toujoures L’amour.
PATRYCJA
Klawo się rymuje, ale pojęcia nie mam, co to znaczy.
HENRYK
Miłość zawsze.
MICHAŁ
Jak pani tu weszła? Mamy przecież dozorcę. Sprawdza, kto mnie odwiedza.
PATRYCJA
Straszna luja ten wasz cieć. Pokazałam mu kino i mnie wpuścił. Warunki się ma. Pani też całkiem, całkiem – z tyłu liceum, z przodu muzeum, ale uszanowanie. Też bym chciała mieć takie nogi. Ja to jestem moskwicz.
MICHAŁ
Moskwicz?
PATRYCJA
No niskie zawieszenie mam. Krótkie nogi wapniaku. Ile pani ma lat? Chyba ze sto. Szacunek.
DANUTA
Spierdalaj.
HENRYK
Wynoś się.
PATRYCJA
A z pana to jest niezły princ! Jacek, spadamy, bo tu sztynks…
JACEK
Znowu się naćpałaś, Syrena. Ja zostaję.
PATRYCJA
Kumam. Zobowiązania zawodowe. Panowie będą teraz zapewne dogłębnie analizować…rolę. Tylko mnie nie obrażaj, Jacek. Stleniam się. A ty szmaciarzu nie cykaj węża. Kup se limbę i wypałuj! Szacunek za nogi.
JACEK
Przepraszam
MICHAŁ
Przepraszam, pani Danuto! To co pan ostatnio czytał?
JACEK
Czarodziejską górę.
DANUTA
A może pan fragment zadeklamować?
JACEK
Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój orzeł biały. Gdzie ty mieszkasz? Między swemi.
MICHAŁ
Samogłoski Panie Jacku.
HENRYK
Pomożemy.
MICHAŁ
Trzeba szerzej otwierać usta. Popracujemy
DANUTA
To panowie pracujcie, a ja będę uciekać. Jutro gram w teatrze podziemnym! Co robić? Przyjdźcie koniecznie! Niech Pan mnie tutaj, na szczęście!
8.
JACEK
Też mam pocałować?
MICHAŁ
Mało wiesz.
JACEK
W czym innym jestem dobry.
HENRYK
Bezczelny.
MICHAŁ
Ale piękny.
JACEK
Który pierwszy?
MICHAŁ
Ja popatrzę.
HENRYK
Desabillier!
JACEK
Miłość francuska?
HENRYK
Wstań. Cichutko. Henryk dotyka Jacka. Gładzi go po skórze.
MICHAŁ
Ach, miłość, widzisz… ciało, miłość, śmierć — te trzy rzeczy stanowią jedno. Bo ciało to choroba i rozkosz i ono jest źródłem śmierci, tak, i miłość, i śmierć, jedna i druga, są natury cielesnej, i stąd ich groza i wielka ich magia!
HENRYK
Henryk dawno nie był z nikim tak młodym. W Paryżu nie jest to żadne tabu, ale tylko tu – w Warszawie, czuje ten nieokreślony rodzaj ekscytacji, zakazanego owocu.
MICHAŁ
Ale śmierć, rozumiesz, jest z jednej strony czymś, co ma złą reputację, czymś bezwstydnym, co każe rumienić się ze wstydu; a z drugiej strony to potęga bardzo uroczysta i bardzo majestatyczna — dużo wyższa aniżeli życie, które się śmieje, robi pieniądze i napycha sobie brzuch — o wiele bardziej czcigodna niż wiecznie rozgadany postęp.
HENRYK
Sypialnia w cudzym mieszkaniu, w której się teraz znajdują, tylko dodaje pikanterii. Wie, że Michał na nich patrzy. Podnieca go to jeszcze bardziej. Czuje się znowu młody, atrakcyjny. Nie chce od razu kończyć, chce by ta chwila trwała, ale już, już. Już jest po wszystkim. Sięga po serwetkę. Wyciera się. Petite mort.
MICHAŁ
Śmierć jest historią i wiecznością, jest czymś szlachetnym i złożonym, czymś świętym, co każe nam zdejmować kapelusz i chodzić na palcach.
HENRYK
Henryk słyszy fragment Czarodziejskiej Góry, który deklamuje Michał i znów czuje się ważny. Jest przecież czołowym polskim intelektualistą.
JACEK
Nie boicie się?
HENRYK
Czego?
JACEK
AIDS. Mówią, że już jest w Polsce. Podobno przewożą go razem z bibułą przez granicę.
MICHAŁ
AIDS mają homoseksualiści.
HENRYK
Wynoś się.
JACEK
A buzi na do widzenia? Pocałuj mnie! Najlepiej w dupę! Pocałuj mnie w dupę!
9.
BEATA
Mieszkanie w Alejach Jerozolimskich z widokiem na Pałac Kultury. Tu dziś działa któryś z warszawskich teatrów podziemnych.
DANUTA
Danuta jest aktorką. Jedną z najwybitniejszych. Jednak dziś zajmują ją sprawy państwowe. Gardzi komunistami. Pomaga robotnikom, internowanym. Czasem wraca do swoich ulubionych ról. Na scenach w prywatnych mieszkaniach albo kościołach mówi o innych sprawach, ale w myślach dźwięczą jej dziś słowa:
Bez łez, przyjaciół, weselnego pienia Kroczę już, biedna, ku śmiertelnej toni, Wnet już nie ujrzę ni słońca promienia, Nikt łzy nad moją dolą nie uroni.
Grobie, ty mojej łożnico miłości,
Mieszkanie wieczne, ciemnico sklepiona!
Antygona. Grała ją kiedyś. W Teatrze Dramatycznym? A może innym? W myślach przenosi się do Pałacu Kultury. Zastanawia się, kto patrzył na nią wtedy z Loży Stalina.
Idę do moich, których tylu gości
W pozgonnych domach boska Persefona. Za wami idę ja, co w życia wiośnie Zginęłam, prawie nie zaznawszy świata.
Danuta zastanawia się, dlaczego akurat Antygona dziś przyszła jej do głowy. Może to przez śmierć? Tyle o niej mówią. Ona sama? Czy nie umarła już jako aktorka? A może, po prostu – czuje, że i ona niebawem… Takie rzeczy się czuje. Słyszy brawa. Czyli było dobrze.
MICHAŁ (do Danuty)
Wspaniała! Jak zwykle wybitna. Może jednak zgodzi się pani zagrać moim nowym filmie!
RAFAŁ (do Danuty)
Gratulacje. Serdeczne gratulacje.
WALDEMAR (do Fabiana)
Kto to jest?
DANUTA (do Rafała)
Ja pana znam. Pan lepiej do kościoła odda te kwiaty.
FABIAN (do Waldemara)
Bądź za dwie minuty.
BEATA
Waldek, popatrz, przez okno widać delfiny.
WALDEMAR
Co?
BEATA
Machają do mnie ogonami! Uśmiechają się.
HENRYK
To było niezwykłe co Pani zrobiła. Potrzebujemy takich osób jak pani, pani Danuto.
ZOFIA (do Iwony na kanapie)
Śmierć, wszędzie śmierć. Podobało się pani?
IWONA
Jak byłam mała, bardzo chciałam zostać aktorką. Kocham teatr. Wszystkie pieniądze wydałabym na teatr. A teraz można przyjść. W prywatnym domu zobaczyć. Z bliska.
ZOFIA
W teatrze śmierć nie istnieje.
DANUTA
Tak pani sądzi? Zabawne. Dziś przez cały spektakl myślałam o śmierci. Ile moich postaci umarło? Antygona. Lady Makbet…
ALEKSANDRA
Bardzo panią przepraszam… Mój syn… Chce zostać aktorem, może znalazłaby pani dla niego chwilę. Taki ładny jest, zdolny, ja dla niego tu przyszłam, znalazłaby pani chwilkę, co ja mam za fryzurę? Taka pogoda brzydka, palto wzięłam… poprawię fryzurę i zaraz do pani przyjdę. O przepraszam…
MICHAŁ
Zofia! Pięknie wyglądasz. Odwiedź mnie.
ZOFIA
Ile to już lat?
MICHAŁ
Za dużo. Mam sprawę.
ZOFIA
z pewnością delikatną. Zadzwoń do mnie.
10.
BEATA
Beata idzie za Waldkiem. nie wie w sumie czemu to robi, ale teraz stoi i patrzy jak znika w toalecie.
FABIAN
Podoba ci się?
WALDEMAR
Co?
FABIAN
Spektakl, a co myślałeś zbereźniku?
WALDEMAR
Nic z tego nie rozumiem. Nie lubię teatru. Beata mnie tu zaciągnęła. W kościele jej powiedzieli, że będą tu grać.
FABIAN
A mnie się podoba. Teatr w prywatnym mieszkaniu, w tajemnicy, po cichu… Jak wywoływanie duchów na strychu za dzieciaka.
WALDEMAR
Milicja w każdej chwili może przyjść i nas zgarnąć.
FABIAN
Cykor cię obleciał?
WALDEMAR
Teatr to teatr, a nie takie… Nie wiadomo co. Śpiewogry w saloniku.
FABIAN
Aktorzy chcą być potrzebni.
WALDEMAR
Nie sądziłem, że przyjdziesz. Chcę pojechać na mistrzostwa.
FABIAN
Jesteś ostatnio słabszy.
WALDEMAR
To stres. Przejdzie.
FABIAN
Dotknąłem cię, a ty już leżałeś na deskach.
WALDEMAR
Nie ufam trenerowi. Wiesz, że chciał mi ostatnio coś wstrzyknąć?
FABIAN
Nie potrzebujesz.
WALDEMAR
Nie.
FABIAN
Myślałeś kiedyś, żeby uciec?
WALDEMAR
Gdzie uciec?
FABIAN
Najbliższe mistrzostwa są w Paryżu. Loara…
WALDEMAR
A nie Sekwana?
FABIAN
Dla mnie może być nawet Dniepr. Byleby nie tu.
WALDEMAR
I co miałbym tam niby robić?
FABIAN
Ja bym mógł wszystko robić, sprzątać, meble nosić…
WALDEMAR
Jestem bokserem. Całe życie poświęciłem na boks. Reprezentuję Polską Rzeczpospolitą Ludową. Nie jestem zdrajcą.
Fabian nagle całuje Waldka.
WALDEMAR
Kurwa! Popierdoliło cię?
FABIAN
Przepraszam. Myślałem…
WALDEMAR
Nie jesteś od myślenia. Musimy wracać.
FABIAN
Naprawdę chcesz słuchać kolejną godzinę tych bredni?
WALDEMAR
Przecież mówiłeś, że Ci się podoba.
FABIAN
Ty mi się podobasz. Pocałuj mnie!
Nagle Henryk mdleje(atak serca).
ZOFIA
Odsuńcie się! Na bok. Dzwońcie po karetkę!
DANUTA
Nie mogę na to patrzeć!
MICHAŁ
Odprowadzę panią, Danuto.
WALDEMAR
Ja idę teraz, a ty odczekaj 3 minuty i wyjdź po mnie, tak żeby nikt nie widział.
DANUTA
Wie pan, Michale, chcąc nie chcąc, a raczej wcale nie chcąc, stałam się symbolem, a nie aktorką. Jestem muzą Solidarności. Wszystkie Antygony, Fedry, Elżbiety złożyłam na stosie gotowym do podpalenia. Wystarczy dać iskrę i to wszystko weźmie w łeb.
Nic nie zostanie. Mnie nie będzie, Polski nie będzie. Życie jest takie krótkie. Dziś witano mnie nie za to, co kiedyś zagrałam, ale za to czego nie zagrałam.
MICHAŁ
Za represje ubeckie, tak za represje ubeckie. To mało?
DANUTA
Nigdy już nie będę aktorką. Proszę mnie nie całować.
11.
PATRYCJA
Pocałuj mnie.
JACEK
Nie boisz się?
PATRYCJA
Ja się niczego nie boję.
JACEK
To głupia jesteś.
PATRYCJA
Sam jesteś luj.
JACEK
Tępa franca.
PATRYCJA
Myślisz, że zawsze tak będziesz robił czy kiedyś z tym skończysz?
JACEK
Co będę robił?
PATRYCJA
Ruchał się z kim popadnie.
JACEK
Nie z kim popadnie, tylko z kim chce. Skąd ty właściwie wytrzasnęłaś ten kretyński strój?
PATRYCJA
Zajumałam jednej panience w Adrii. Tańczyła w nim dla typów do schabowego. Tak się urżnęła, że zasnęła na barze. Zdjęłam go z niej i chodzę od domu do domu. Mleko spod drzwi kradnę. Na golasa z cycami po Marszałkowskiej ta facetka biegała. A milicja za nią! Ubaw po pachy. Poza tym jestem syreną.
JACEK
Wiesz, że moja matka myśli, że jesteś moją dziewczyną. PATRYCJA: Dlaczego się puszczasz?
JACEK
No future.
PATRYCJA
Nie kapuję.
JACEK
Popatrz na ten syf. Zero perspektyw. Zero nadziei. Nikt mnie nie rozumie. Matka pracuje jako sekretarka w SB.
PATRYCJA
A to bździągwa mówi, że w urzędzie.
JACEK
W niedzielę do kościoła lata. Myśli, że zostanę jak ona – urzędnikiem. Zarobię na Poloneza, zapłodnię jakąś tlenioną blondynę i dam jej Mariusza i Mariolę za wnuki. A potem się spierdolę jak mój stary albo kopnę w kalendarz. Rachu ciachu i do piachu. Koniec balu panno Lalu. Nie chcę być jak moja matka. Masz łatwiej.
PATRYCJA
W czym?
JACEK
Wolę fiuty.
PATRYCJA
No wiem.
JACEK
Widziałaś jakąś parę gości którzy chodziliby za rękę? Całowali się? Normalnie żyli?
PATRYCJA
Nadal nie kumam.
JACEK
Gdzie mam to robić? U matki na tapczanie pod zdjęciem Jana Pawła II? W hotelu? Namiot mam pod Pałacem Kultury rozbić? Kocham fiuty, kumasz?
PATRYCJA
To akurat zupełnie jak ja.
JACEK
Kiedyś stąd wyjadę.
PATRYCJA
Gówno wyjedziesz. Nie wyjedziesz. Do Hollywood? JACEK: Wszystko jest możliwe.
PATRYCJA
Naprawdę chcesz być aktorem?
JACEK
Pierdol się. Jeszcze będziesz się chwalić, że mnie znałaś.
PATRYCJA
Zabierzesz mnie ze sobą? Wsuń się.
ALEKSANDRA
Jacuniu! Już jestem. Nie wiedziałam, że jesteś z sympatią. Vibovit był to ci kupiłam. Wy sobie w ogóle nie przeszkadzajcie. A sympatia ma jakieś imię?
PATRYCJA
Syrena.
ALEKSANDRA
Oryginalnie, po amerykańsku, jak Dżejk, czego to ludzie nie wymyślą. Jacuniu, wy sobie nie przeszkadzajcie, mnie tu nie ma, kotlety zrobię. Na bazar Różyckiego pojechałam, po mięso, dobre kotlety będą, dlaczego kwiatów nie podlałeś? Straszny zaduch, a czemu ty kapci na nogach nie masz? Ile razy mam powtarzać, zaziębisz się, kurzów nie starłeś. W gazecie czytałam, że w kurzu straszne insekty siedzą. Muzykę włącz, sympatia na pewno lubi, a gdzie do szkoły chodzisz? Jackowi dobrze zrobi, że ma sympatię, mężczyzną się stanie, gdzie ja klucze posiałam? Ciocia Brygida z Sanoka dzwoniła, będzie w piątek, u ciebie się ją położy, a ty ze mną dwie noce prześpisz, korona ci z głowy nie spadnie. Ta dzisiejsza młodzież, kolczyki w nosach sobie robią, jak Aborygeni. Z natką zjecie czy bez natki? Dużo żelaza ma, straszny zaduch, okno byś otworzył, Jacuniu. Na komisji wojskowej byłeś? O czym ty myślisz cały dzień, soliłam czy nie soliłam? W pracy tak się nasiedziałam, kręgosłup mnie boli, śmieci nie wyniosłeś, Jacuniu. Taką ciekawą książkę czytam o Bułgarii, o wakacjach czas zacząć myśleć. Balaton mi się marzy, a na Darłówku się skończy. Gdyby twój ojciec nas nie zostawił, Jacuniu, to byśmy w Złotych Piaskach lipiec spędzili, co tu tak zimno? Kto te okna ciągle otwiera, przeciąg straszny, spotkałam sąsiadkę z parteru, mówiła, że gaz się ulatnia. Ale sucho geranium ma, znowu nie podlałeś. Okna na południe wychodzą, to trzeba częściej podlewać, skarpetki pod stołem? Kto cię tak wychował, gdyby to ojciec zobaczył, ale nie zobaczy, słyszycie? Karetki jeżdżą dziś jak oszalałe. Ludzie w autobusach kichają, ale na samochód to mnie nie stać. Posadę mam, ciężko pracuję, a w rękawiczkach dziurawych chodzę. Sami będziecie mieć dzieci, to zobaczycie, jak to ciężko i przypaliłam kotlety. Ale z jednej strony tylko, obskrobię nożykiem, zje się, Jolka moja znajoma, księgowa, to by wszystko wyrzucała, ale ją to stać. Na Ursynowie mieszka, blok straszny, no ale ma – ciasne, ale własne, nie to co ja, ale ten pies szczeka. W ogólnie nie rozumiem, jak to można pod jednym dachem z takim psem. Mówią, że niektórzy to nawet w łóżkach z psami śpią.
Zboczeńcy jacyś, gwałciciel po Mokotowie podobno grasuje, uważajcie, czemu nie siadacie, zaraz wystygnie. A zimne niezdrowe dla żołądka, najgorzej to ciepłego nie zjeść, zimno paskudna sprawa. Pamiętajcie, żeby na murkach nie siadać, bo wilka dostaniecie, oko mi się rozmazało. Zmarszczki straszne mi się na dekolcie zrobiły, a twoja mama gdzie pracuje?
Żadna praca nie hańbi i na rękach plamy, od słońca pewnie. Na działce byliśmy, Niveę nałożyłam, ale i tak mnie spiekło, spać nie mogłam z tego wszystkiego. A spać trzeba, osiem godzin co najmniej, wy teraz młodzi jesteście, to się nie martwicie. U kosmetyczki na Wilczej byłam ostatnio, hennę mi rozbiła…
JACEK
Mamo, jestem pedałem, Mamo jestem cwelem, jestem homoseksualistą, pedrylem, ciotą, pedziem, cieplakiem, serkiem homogenizowanym, parówą, faggotem, pedrylem, czajnikiem, lawendą, homikiem, Mamo ja jestem pederastą.
PATRYCJA
Jacek bardzo chciałby to powiedzieć, wykrzyczeć, ale…
ALEKSANDRA
Ale Aleksandra samotnie wychowuje Jacka, jej mąż – Wiesław – wyjechał do NRD i już nigdy nie wrócił. Robi co może, żeby Jacek wyszedł na ludzi. Martwi się, że mają ostatnio gorszy kontakt. Wspomina, jak chodzili razem na grzyby pod Wyszkowem.
Zgubił się i krzyczał: Mamo! Mamo! Jak go znalazła ciągle się do niej przytulał. A teraz znika gdzieś, ciągle go nie ma,
JACEK
Steleniam się, Jak będę to będę.
ALEKSANDRA
Kiedy będziesz? Szczęść boże.
12.
JÓZEF
Kyrie eleison.
SEBASTIAN
Pocałuj mnie!
ZOFIA
Nie mam nastroju na żarty.
JÓZEF
Kyrie eleison.
SEBASTIAN
Jak było w teatrze?
ZOFIA
Sebastian… jestem twoją lekarką, nie koleżanką.
JÓZEF
Chryste eleison.
SEBASTIAN
Na co jesteś (pani) zła?
ZOFIA
Nie słyszałaś co powiedziałam? Zadajesz za dużo pytań. Jestem w pracy, a ty jesteś moim pacjentem.
SEBASTIAN
Powinienem cię teraz przeprosić?
ZOFIA
To ja przepraszam//Nie masz za co przepraszać. Jest coraz więcej przypadków. Jest nowy wirus. Chorują tylko mężczyźni.
SEBASTIAN
To jak na hemofilię. Mam gorączkę?
ZOFIA
A masz? Zaraz coś ci przyniosę.
JÓZEF
Kyrie eleison.
SEBASTIAN
Mówią, że to kara za grzechy.
JÓZEF śpiewa
Kyrie eleison. Chryste eleison.Kyrie eleison. Chryste, usłysz nas.
Święty Sebastianie, Niezwyciężony Męczenniku,
Święty Sebastianie, Gardzący światem,
Święty Sebastianie, Zwycięzco Szatana,
Święty Sebastianie, Otucho umierających,
Święty Sebastianie, Pocieszycielu strapionych,
ZOFIA
Pierdolony klecha. Chodzi od sali do sali i wyje.
SEBASTIAN
A ja wierzę w Boga. Może nie w tego, co klecha, ale wierzę. ZOFIA: Zazdroszczę ci.
SEBASTIAN
Coś Ci przeczytam.
ZOFIA
(ostatnia linijka) Wysypka przeszła?
SEBASTIAN
Popatrz, jestem gładki…
ZOFIA
Jak anioł.
SEBASTIAN
Anioły są gładkie?
ZOFIA
Jak używają kremów na pryszcze, to pewnie są.
SEBASTIAN
Boisz się.
ZOFIA
Czego?
SEBASTIAN
Tej nowej choroby.
ZOFIA
Zofia patrzy na Sebastiana. Wie, że nie powinna tak patrzeć na pacjenta, ale podnieca ją fakt, że Sebastian jest poetą.
SEBASTIAN
Chciałby być poetą. Nie wydał jeszcze nic…
ZOFIA
…ale od dawna pisze wiersze.
SEBASTIAN
Mięczak zakaźny.
ZOFIA
Wędrująca śledziona na neurologii.
SEBASTIAN
Neurologia, numerologia, skatologia.
ZOFIA
Nocą, gdy w szpitalu gasną światła, podsłuchują. Ciota na wenerze.
SEBASTIAN
Ciota. Wenera. Niech zdycha – to cinkciarz.
ZOFIA
Ropień na cito.
SEBASTIAN
Ropień na cito!
ZOFIA
Sraka!
SEBASTIAN
Sraka, kloaka, padaka. Chlamydioza. Rzęsistkowica.
ZOFIA
Ziarnica weneryczna pachwin.
SEBASTIAN
Wlewka doodbytnicza.
ZOFIA
Opryszczka sromu.
SEBASTIAN
Chcesz padaczkę?
ZOFIA
Myślisz, że nie widziałam? Sebastian udaje atak padaczki.
ZOFIA
Przestań… Przestań! Głupi jesteś!
SEBASTIAN
To tylko zabawa… Srom od tyłu to mors.
ZOFIA
Sebastian zawsze powtarza, że język jest wirusem.
SEBASTIAN
Srom wydaje się być najpiękniejszym wyrazem na świecie. Srom brzmi jak kocham cię. Ciekawe, jak mówią o mnie?
ZOFIA
Zofia lubi Sebastiana bardziej niż innych pacjentów. Jest romantykiem. Do tego przystojnym.
SEBASTIAN
Poza tym, że Zofia ma niebywałe piersi – zupełnie nie obwisłe jak na kobietę w jej wieku, to nie obraża pacjentów.
ZOFIA
Praca w szpitalu na Wolskiej pozwala Zofii zapomnieć, że w domu nikt na nią nie czeka. Dawid, jej syn, zmarł na białaczkę, gdy miał siedem lat. Od tego czasu prawie w ogóle nie wychodzi ze szpitala.
SEBASTIAN
I ten jej biust. Falujący.
ZOFIA
Zboczeniec!
SEBASTIAN
Wyjątek! Obraziła pacjenta.
ZOFIA
Rozpalony jesteś. 38,2.
SEBASTIAN
Szarość, wszędzie szarość. Chciałbym zobaczyć słońce, kochać się, wyjechać z tobą do Bułgarii na wczasy. Popatrz. Co im jest?
ZOFIA
Tracą odporność. Liczba limfocytów w ich krwi jest tak mała, że nawet katar może ich zabić. Grzybica. Od kiedy to masz? Kiedy ostatnio uprawiałeś seks?
SEBASTIAN
Odpowiem ci, jak mnie pocałujesz.
BEATA
Pocałuj mnie.
ZOFIA
Sebastian.
SEBASTIAN
Ty mi nie mówisz z kim byłaś w teatrze.
JÓZEF
Św. Sebastianie…
Św. Sebastianie w obronie strzałami.
Św. Sebastianie i ty na śmierć pałkami. Św. Sebastianie napełniony bożą mocą.
13.
BEATA
Pocałuj mnie! Dziewczyny są grube i śmierdzą! Sam jesteś gruby i śmierdzisz! Jestem zmęczony. Po prostu jestem zmęczony Kiedyś będę syreną i wszyscy faceci będą się chcieli ze mną całować! Chciałabym popływać. Ryby i dzieci głosu nie mają. A delfiny? Ktoś tu jest? Podobno w Wiśle są zakopane statki i dużo ciał samobójców. Mają nabrzmiałe ręce i oczy wydłubane przez ryby. Kto tam?
PATRYCJA
To ja.
BEATA
Ja?
PATRYCJA
Ja.
BEATA
Gdzie?
PATRYCJA
W kanapie!
BEATA
W której?
PATRYCJA
No rusz dupę! Czuj, czuj…
BEATA
Czuwaj. Nie wierzę.
PATRYCJA
Ała!
BEATA
Pani jest syreną?
PATRYCJA
Jestem.
BEATA
Napije się pani kawy? Mam tylko inkę zbożową. Wie pani, od kiedy…
PATRYCJA
…on z tobą nie sypia.
BEATA
Skąd pani wie?
PATRYCJA
Oni zawsze przestają wtedy z wami sypiać.
BEATA
Myślałam, że tylko ja tak mam.
PATRYCJA
Nie. Oni wszyscy tak mają. Wleją w was trochę spermy i sajonara. Stleniają się. Nie ma ich. Rozpływają się. Są jak tlen. Niewidoczni.
BEATA
Czy miałaby pani może ochotę pójść razem razem na basen?
PATRYCJA
Na jaki basen?
BEATA
Na Inflanckiej otworzyli nowe tory.
PATRYCJA
Koniecznie! A co z tą kawą?
BEATA
Co ze mnie za gospodyni? Słodzi pani?
PATRYCJA
Zawsze. Co najmniej 6 łyżeczek. Cukier krzepi.
BEATA
Ma pani dzieci?
PATRYCJA
Dzieci są przereklamowane.
BEATA
Z śmietanką?
PATRYCJA
Tylko z wodą .Poza tym, seks w dzisiejszych czasach jest bardzo niebezpieczny. Możesz dotknąć mojego ogona. Przecież widzę, że tego chcesz! Nie wstydź się.
BEATA
Pani jest dokładnie taka, jaką sobie wyobrażałam. Taka śliska.
WALDEMAR
Cześć.
BEATA
Cześć.
WALDEMAR
Kiedy będzie obiad?
BEATA
Dopiero wstawiłam ziemniaki. Musisz poczekać
WALDEMAR
Gapisz się w okno, do kościoła biegasz, potem gapisz się w telewizor? Pranie nie zrobione, wszędzie ciuchy porozrzucane, obiad byś mogła ugotować, Pracuję, utrzymuję nas, muszę jeść. Beata mam prawo po treningu zjeść talerz pomidorowej.
BEATA
Jestem w ciąży.
WALDEMAR
Gdzie?
BEATA
Jestem w ciąży. Powiedz coś. Powiedz, że się cieszysz. Pocałuj mnie!
WALDEMAR
Pójdę sprawdzę ziemniaki.
BEATA
Waldek poczekaj!
14.
ALEKSANDRA
Szef jest zajęty.
IWONA
Szef mnie potrzebuje.
ALEKSANDRA
Powiedziałam, że szef jest zajęty.
IWONA
Zajęty to on będzie za chwilę…
ALEKSANDRA
Białe kozaki? Coś takiego?
IWONA
Hydroksyzyna.
ALEKSANDRA
Znam, bardzo przyjemna. Dziękuję.
IWONA
A ty, co? Myślisz, że w tej garsonce z Mody Polskiej to ty jesteś Szapołowska? Santor co najwyżej.
ALEKSANDRA
Szef jest zajęty. Omawia z ministrem sprawy wagi państwowej.
RAFAŁ
Ile można czekać na kawę?
ALEKSANDRA
Lecę, lecę.
IWONA
Dla mnie z cukrem i ze śmietanką.
RAFAŁ
Co nowego?
IWONA
Choroba.
RAFAŁ
Jaka choroba?
IWONA
Pedały roznoszą na Centralnym.
RAFAŁ
Mów kurwa.
IWONA
Ała! Iwona odwiedza go tu w Pałacu Mostowskich raz na dwa tygodnie. Odkąd przeniosła swój byznes do Warszawy ze Szczecina, musi mu meldować inaczej ją zamknie.|| Iwona nie może sobie pozwolić żeby nie pracować. Lokal na Poznańskiej kosztuje, ale gdzie indziej miałaby mieszkać? W Centrum jest najlepszy zarobek. A poza tym|| Rafał ją chroni. Z takimi plecami można się nie bać kelnerów, portierów i cinkciarzy.
ALEKSANDRA
Pierwszy odkryty gad latający?
IWONA
Na ile?
ALEKSANDRA
Na dziesięć.
IWONA
Pterodaktyl. To zawsze wygląda to tak samo: Rafał opiera ją o swoje biurko, zadziera jej spódnicę, ściąga jej majtki i bierze ją od tyłu. Zawsze tak samo. Na biurku ma zdjęcie żony i dzieci. Chłopiec i dziewczynka. Śliczni. Uśmiechają się. Iwona nigdy nie będzie mieć dzieci. To zdjęcie z wakacji w Krynicy Morskiej. Iwona marzy o takich wakacjach.
RAFAŁ
Porozmawialiśmy, to teraz mów.
RAFAŁ
Pani Olu.
ALEKSANDRA
Krzyżówka. Zamyśliłam się. Zapisałam.
RAFAŁ
O i krzyżówka wyfrunęła przez okno. Pani Olu pani pójdzie sprawdzić czy ona się wzbiła czy już spadła…
ALEKSANDRA
już lecę szefie… znaczy… schodami pójdę, ja zawsze się bałam latać, to jest nienaturalne.
RAFAŁ
Tylko proszę uważać schody śliskie.
IWONA: AIDIS, AIDIS, AIDIS! Ptaki szczebioczą. Na całym Centralnym AIDIS! W krzakach AIDIS, pod Pałacem AIDIS, w szpitalach AIDIS, w szaletach AIDIS, na ulicach AIDIS! Adidasa łapią wszyscy.
RAFAŁ
Nie ekscytuj się. Szczegóły!
IWONA
Na Marszałkowskiej – tam był stomatolog. Powodziło mu się dobrze, miał klientelę i nagle się ludzie dowiedzieli, że on jest chory na AIDIS i że jest pedziem. Musiał zamknąć gabinet, bo nikt się już u niego leczyć nie chciał.
RAFAŁ
A w twoim byznesie?
IWONA
Radzimy sobie, ale mało która chodzi do kosmetyczki, żeby zrobić manicure czy pedicure, nie wiadomo, kto przychodzi, i te narzędzia, którymi robią pazurki, mogą być zarażone. Kobiety same sobie skórki obcinają własnymi cążkami.
RAFAŁ
To u kosmetyczki też można złapać to gówno?
IWONA
Fryzjer hotelowy to był ktoś! Prawdziwa persona. A dziś? Nikt do niego nie pójdzie się golić. Za Chiny Ludowe! AIDIS! Boją się AIDIS. A ile za golenie zarabiał? Jak siadał taki zagraniczny – to płacił. W dolarach, markach. To za same napiwki opłacało się stać w fartuchu. Niejeden poloneza się dorobił. A dziś? Wszystko może być zarażone. Nożyczki! Żyletka!
RAFAŁ
Który to hotel? Metropol?
IWONA
Metropol! A jeszcze, najgorzej, jak taki fryzjer jest chudy, to każdy go podejrzewa, że chory.
RAFAŁ
Czyli nie chodzić?
IWONA
Brzytwą nie pociągniesz, żeby skóry nie drasnąć, a tam przecież różna rasa na fotelu siada.
RAFAŁ
Czarni?
IWONA
Na Lesznie mieszkańcy mówią, że zarażony jest cały szpital! Bo widzieli, jak karetką czarnego przywieźli. Nikt się w tym szpitalu leczyć nie chce. Wiadomo, to oni tę zarazę przywieźli. Ja osobiście nigdy z czarnym nie byłam.
RAFA
I bardzo dobrze Iwona, bardzo dobrze.
IWONA
Obrzydzenie bym miała.
RAFAŁ
A ćpuny?
IWONA
Jeden narkoman na Złotej zmajstrował dziewczynie bękarta! Urodziła i okazało się, że oni wszyscy są zarażeni. Jak to wyszło, to zwolnili ich z pracy. Nawet babcię niemowlaka zwolnili, która pracowała w rybnym. Bo jak makreli dotyka, to może chorobę na rybie zostawić.
RAFAŁ
A w szpitalu się nie bali, jak ona rodziła?
IWONA
Jak rodziła, to krwią z porodu zaraziła cały szpital! Po ścianach się ta jej krew lała. I co? I szpital zamknęli.
RAFAŁ
Pierdolisz!
IWONA
Na porodówkach panuje strach. Babeczki po porodzie nie godzą się na transfuzje krwi, żądają zamiast tego czerwonego wina! Ciężarne żłopią wino na potęgę.
RAFAŁ
A kurwy się nie boją?
IWONA
Na Nowogrodzkiej żyje pewna pani, bogata. Ma na imię Adela. Oryginalnie. Ona skończyła uniwersytety, na rachunkach się zna, języki zna. Hiszpański, francuski, rosyjski, po angielsku się dogada komsi komsa. Przyjmuje panów bardzo rzadko, bo się szanuje. Ona należy do arystokracji między prostytutkami. Baronessa kurw. Bierze za noc tyle, ile ja za miesiąc nie zarobię. Podobno złapała ten syf – wychudła, zbrzydła, zmarszczki ma i parchy na twarzy i plecach. Kto o tym wie, to przestrzega innych, ale obcokrajowców udaje jej się jeszcze złapać i zarazić. Taka to musi mieć na sumieniu wiele osobistości.
RAFAŁ
Trzeba uważać na dzieci, jakieś pogadanki w technikach i zawodówkach zrobić. Z dzielnicowymi pogadam.
IWONA
Nastolatki też już mają adidasa. Zarażone nastolatki grasują po dyskotekach. Czatują na swoje ofiary. Dwa chłopaki trzymają się za ręce, a trzeci całuje w usta panienkę i zaraża śliną z adidasem.
RAFAŁ
Centralny cały zarażony?
IWONA
Słyszałam w pociągu z Falenicy, że do zakładu karnego na Białołęce dostał się zarażony przestępca, a naczelnik więzienia to był bardzo zły człowiek, prześladował więźniów. Więc więźniowie namówili tego aidsa, żeby ten go pocałował w usta. No i kiedyś poprosił o widzenie, pocałował tego naczelnika i tak go zaraził!
RAFAŁ
Opowiadał mi Janusz, kolega, milicjant z Wawra, że tam podobno jest prawdziwe siedlisko zarażonych. Oni są potwornie agresywni. Wbiegają na place zabaw i wstrzykują dzieciom swoją krew!
IWONA
W Warsie i Sawie narkomani ustawiają się na schodach ruchomych i dźgają klientów.
RAFAŁ
A najgorsze są pedały! Jak takiego widzę, to mam mu ochotę nogi z dupy powyrywać.
IWONA
Myślę sobie, że to kara Boża za to, co się dzieje na świecie. W Enerefie to już doszło do wynaturzenia. Nie jestem święta, też lubiłam nie raz złapać za szczecinę kobitę, ale teraz wróciła jedna znajoma z Monachium. Opowiada, że tam są lokale, gdzie obsługują nagie girlsy, tylko z fartuszkiem na tej szczecinie i wąskim paskiem między pośladkami. Jak idzie, no to typ łapie ją za dupę. Ona się uśmiecha i mówi: cwaj mark! I aidis gotowy.
RAFAŁ
Nasi w Arłamowie czarne dupczą, a przecież wiadomo, że to z Afryki od małp przyszło!
IWONA
Ale pedały najgorsze!
RAFAŁ
Trzeba ich zamknąć. Odizolować.
IWONA
Mogę już iść?
RAFAŁ
Zdobądź mi nazwiska wszystkich ciot z Centralnego.
ZOFIA
Nikt już nie całuje kobiet w rękę.
IWONA
A buzi na do widzenia?
15.
MICHAŁ
Jestem starej daty. Dziękuję, że przyszłaś.
ZOFIA
Nie byłam tu odkąd zmarł.
MICHAŁ
Robiliśmy, co w naszej mocy. Zbieraliśmy pieniądze. Modliliśmy się.
ZOFIA
Wiem. Nigdy ci tego nie zapomnę.
MICHAŁ
Chciałem nawet nakręcić o was film… O chorobie. Jak opowiadać o chorobie? Jak ją pokazać?
ZOFIA
Mierzyłeś ciśnienie Michał?
MICHAŁ
150/90 wczoraj miałem.
ZOFIA
Trochę duże. Ciągle pijesz?
MICHAŁ
Nie. Koniak, czasami. Na sen.
ZOFIA
A puls?
MICHAŁ
Chciałbym ci coś pokazać. Mój dom rodzinny. Popatrz. Zostało tylko kilka zdjęć. W Baranowiczach. Wiesz, co komuniści tam zrobili? Meble połamane, okna powybijane.
Srają do wiaderek. Ściany całe w fekaliach.. Krzyże ze ścian zdjęte. Michał zdejmuje krawat. Potem rozpina guziki. Jeden ledwo się trzyma, ale odkąd gosposia odeszła, nie ma mu kto tego naprawić. Co to za dom bez gosposi? Przy trzecim guziku jego myśli uciekają do przeszłości. Pamięta dworek, matkę grającą na pianinie, mundur ojca, bonę śpiewającą mu kołysanki do snu i kolędy – obowiązkowo na święta i cały czas aż do popielca. Jego mieszkanie przy Alejach Jerozolimskich pełne jest zdjęć przedstawiających Kresy, pełne jest książek, obrazów. Na kominku, tak ma kominek, stoi niewielka rzeźba – popiersie Paderewskiego. Świat kiedyś był lepszy. Bardziej normalny. Były zasady. Sztuka była piękna. Dotykała.
ZOFIA
Boli cię coś?
MICHAŁ
Brzuch. Czasami boli mnie brzuch. Ostatnio mam biegunki. Zwłaszcza na planie filmowym… To duży dyskomfort. Może mogłabyś mi coś przepisać?
ZOFIA
Robiłeś rentgen płuc?
MICHAŁ
Ten kaszel… to od palenia. Rzucę, ale sama rozumiesz. Najpierw stan wojenny…
ZOFIA
A to?
MICHAŁ
Zwykłe zaczerwienienie.
ZOFIA
Od kiedy to masz?
MICHAŁ
Nie pamiętam. Tyle się dzieje. Za chwilę zaczynam nowy film. Poza tym, działalność… Nie mam czasu zastanawiać się nad swoim ciałem.
ZOFIA
Mój pacjent ma takie samo. Ma hemofilię. Ciągle jest w szpitalu. Ciągle coś łapie. MICHAŁ: Nie mam hemofilii.
ZOFIA
Trzeba zbadać ci krew. Michał masz grzybicę na palcach.
MICHAŁ
Czuję się całkiem dobrze. To przemęczenie. Wszędzie widzisz śmierć.
ZOFIA
Michał, ja nic nie powiedziałam o śmierci. To się zawsze zaczyna tak samo.
MICHAŁ
Co?
ZOFIA
Nikt nie wie, co to wywołuje. I nikt nie wie, jak to leczyć. Myśleliśmy, że to białaczka. Ale jest inaczej. W szpitalu na Śląsku… Byłam tam. Widziałam. Przyjęli pacjenta. Przyleciał z Ameryki. Był bardzo słaby. Nie miał siły wstać, kasłał. Ordynator mówił, że to ostatnie stadium nowotworu, ale ja wiedziałam, że to coś zupełnie innego. Że to jakaś nieznana choroba. I że nie umiemy jej leczyć. Nawet nie wiesz, jak bardzo się bałam. Zmarł po kilku dniach. Przyszedł do niego jeden Amerykanin. Jak się dowiedział, że nie żyje, to płakał. Nigdy nie widziałam tylu łez. Nie mogliśmy mu powiedzieć, na co zmarł. Poza tym, nie był z rodziny. Wiesz jaka jest najgorsza śmierć?
MICHAŁ
Niepotrzebnie poprosiłem, żebyś przyjeżdżała.
ZOFIA
W samotności. Najgorsze jest, jak umierasz i nikt cię, kurwa, nie trzyma za rękę.
MICHAŁ
Nie będę cię odprowadzał.
ZOFIA
Możesz mieć AIDS.
MICHAŁ
To przecież choroba narkomanów i homoseksualistów.
ZOFIA
Możesz mieć AIDS, Michał.
MICHAŁ
Nie jestem narkomanem.
ZOFIA
Wiem, że nie jesteś.
MICHAŁ
Nie jestem też homoseksualistą. W takim razie to rak. Mam raka, prawda?
ZOFIA
Leczę cię od lat. Znam cię na wylot. Widziałam twoje brodawczaki, twoje kłykciny, twoje hemoroidy.
MICHAŁ
Mam hemoroidy, ale nie jestem homoseksualistą. Jedno i drugie zaczyna się na literę h, ale hemoroidy nie oznaczają, że jestem homoseksualistą. Jest wiele wyrazów na h.
Haczyk. Można mieć haczykowaty nos. Czy każdy, kto ma haczykowaty nos jest według ciebie homoseksualistą?
ZOFIA
Leczyłam cię na syfilis, kiedy wróciłeś z Paryża.
MICHAŁ
„Syfilis. Wszyscy mniej lub bardziej go mają” — Flaubert.
ZOFIA
Michał, masz AIDS.
MICHAŁ
To brzydki wyraz.
ZOFIA
Przyjmę cię na swój oddział. Pomogę ci na tyle, na ile umiem.
MICHAŁ
Z hemoroidami nie chodzi się do szpitala. Nigdzie mnie nie przyjmiesz.
ZOFIA
Jesteś chory. Nieuleczalnie chory.
MICHAŁ
Ty chcesz mnie ośmieszyć. Zemścić się na mnie, bo po śmierci twojego dzieciaka, przestałem się do ciebie odzywać. Nie wiedziałem, jak się zachować. Sama przyznaj, że człowiek w takich chwilach nie wie, co ma powiedzieć. Przykro mi? Czas leczy rany? Bóg tak chciał? Przecież to brzmi jak nieśmieszny żart. Byłem może samolubny. Bałem się, czy to udźwignę, a chwilę potem zaczynałem zdjęcia do nowego filmu. Postaraj się mnie chociaż zrozumieć.
ZOFIA
Muszę zabrać cię do szpitala.
MICHAŁ
Nigdzie mnie nie zabierzesz.
ZOFIA
Pomyśl, ile osób mogłeś zarazić.
MICHAŁ
Widzę, że nie rozumiesz.
ZOFIA
To ty nie rozumiesz. Będziesz cierpiał, a tam mogę chociaż dać ci mocne leki przeciwbólowe.
MICHAŁ
Wystarczy jeden mój telefon i będziesz skończona. Nie pojedziesz na żadne sympozjum. Nikt nie będzie chciał się u ciebie leczyć. Wszyscy się dowiedzą, że donosiłaś.
ZOFIA
Nie wstyd ci?
MICHAŁ
Donosiłaś na swoich pacjentów. Co to za lekarka, co łamie przysięgę Hipokratesa? Czy Hipokrates był homoseksualistą? Też jest na literę h.
ZOFIA
Przecież wiesz… Szantażowali mnie. Obiecywali terapię dla mojego syna…
MICHAŁ
Ja jestem porządnym obywatelem. Mam kontakty. Ja jestem autorytetem. Ja walczę z komuną. Kościół. Wiesz, ile ostatnio wpłaciłem na kościół? Ja pomagam chorym dzieciom, internowanym. Poza tym, to są sprawy narodowe. Polskie.
ZOFIA
Wiesz, gdzie mnie szukać.
MICHAŁ
Zachorować na AIDS oznacza być zdemaskowanym. To ty masz AIDS. Zdemaskuję cię.
16.
FABIAN
Chce mi się.
WALDEMAR
Co?
FABIAN
Lepiej wyglądasz.
WALDEMAR
Skupmy się na treningu.
FABIAN
Tobie się nie chce?
WALDEMAR
Jest jakiś młody pięściarz w Ameryce. Dwadzieścia lat. Objawienie. Mike Tyson.
FABIAN
Waldek, popatrz na mnie.
WALDEMAR
Dwadzieścia lat i mistrzostwo świata. Wyobrażasz sobie?
FABIAN
Popatrz na mnie.
WALDEMAR
Przecież patrzę na Ciebie.
FABIAN
Takich jak my jest więcej.
WALDEMAR
Takich jak my? A jaki ja według ciebie jestem, co? No jaki według Ciebie jestem?
FABIAN
Silny. Piękny…
WALDEMAR
Co ty pierdolisz?
FABIAN
Nie jesteśmy sami, znam wielu takich jak my.
WALDEMAR
Między nami nic nie ma. Rozumiesz?
FABIAN
Właśnie o to chodzi, że nie rozumiem.
WALDEMAR
Wtedy w Orzyszu byliśmy pijani. Wypiliśmy za dużo.
FABIAN
Wtedy w Orzyszu to nie był jedyny raz.
WALDEMAR
Zapomnij o mnie. Proszę.
FABIAN
Sam zapomnij, jeśli umiesz, umiesz? Pytam się, umiesz? Jestem pewien, że nie umiesz.
WALDEMAR
Będę ojcem. Moja żona, wiele rzeczy jej się wydaje, ale nie tym razem. Będziemy mieli dziecko. Muszę być z nią, z nimi. Moje życie totalnie się teraz zmieni.
FABIAN
Nie wierzę ci.
WALDEMAR
Będę miał syna. Wiesz, co to znaczy dla faceta?
FABIAN
Zamknij się!
WALDEMAR
Mój ojciec – wychował mnie na mężczyznę.
FABIAN
Myślałeś o mnie, jak ją grzałeś?
WALDEMAR
Widzisz te mięśnie? Widzisz, kurwa, te mięśnie?
FABIAN
Pocałuj mnie.
WALDEMAR
Pobudka o 5. Seria brzuszków i pompek. Jestem mężczyzną.
FABIAN
Sam siebie okłamujesz.
WALDEMAR
Nie jestem taki jak ty.
FABIAN
I ją też okłamujesz.
WALDEMAR
Nie jestem pierdoloną ciotą! Przepraszam.
FABIAN
Waldkowi spływają po policzku łzy.
WALDEMAR
Z Fabianem czuje się szczęśliwy, ale wie, że to niemożliwe.
FABIAN
Waldek nie nazwałby tego grzechem. Nie jest wierzący jak żona.
WALDEMAR
Cała jego kariera byłaby skończona, gdyby ich związek wyszedł na jaw.
FABIAN
Związek? Nazwał to związkiem?
WALDEMAR
Fabian dotyka go w ucho.
FABIAN
Ma łaskotki za uchem.
WALDEMAR
Zaczynają się całować.
FABIAN
Potem Fabian odwraca Waldka tyłem, a Waldek opiera się o ścianę. Odpływa i jest szczęśliwy.
FABIAN
Kocham cię.
Waldemar ubiera się i wybiega.
17.
DANUTA
Danuta łapie się za ucho. Robi tak od czasów szkoły teatralnej zawsze przed wyjściem na scenę. Wie, że to jej ostatni występ. Obskurna sala estradowa w ZASPIE. Aleje Ujazdowskie. Przyszło niewielu ludzi. Da z siebie wszystko, jak zawsze.
Just a perfect day drink sangria in a park and then later
when it gets dark, we go home Just a perfect day
feed animals in the zoo and then later
a movie, too and then home REF.
Oh it’s such a perfect day I’m glad I spend it with you oh such a perfect day
you just keep me hangin on you just keep me hangin on
JÓZEF
Kochaliśmy go. Dziś żegnamy naszego przyjaciela Henryka. Wielkiego polskiego intelektualistę. Myślimy o jego najbliższych. Łaska naszego pana Jezusa, miłość Boga i społeczność Ducha Świętego niech będą z nami wszystkimi na zawsze. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. To trzeci pogrzeb, który Józef odprawia w tym miesiącu na cmentarzu na Bródnie. Kolejny mężczyzna. Mówią, że to ta zaraza. Zastanawia się nad dylematem moralnym: czy tacy ludzie zasługują na katolicki pochówek? Mówi się, że to choroba homoseksualistów. Stosunki płciowe osób jednej płci są przez Kościół surowo zakazane. Grzeszących upominać, z drugiej strony – uczynki miłosierdzia względem ciała nakazują: Chorych nawiedzać. Co robić? Odmawiać pochówku?
DANUTA
śpiewa
just a perfect day
problems all left alone Weekenders on our own it’s such fun
just a perfect day
you make me forget myself I thought I was
someone else, someone good REF.
Oh it’s such a perfect day I’m glad I spend it with you oh such a perfect day
you just keep me hangin on you just keep me hangin on
SEBASTIAN (do Zofii)
Michał chciałby teraz powiedzieć ci „dziękuję”. Podziękować ci że jako jedyna przyszłaś na pogrzeb Henryka. I przeprosić cię. Ale dzisiaj nie jest jeszcze w stanie tego zrobić.
18.
PATRYCJA
Ilu dziś zerżnąłeś?
JACEK
A ty? Znowu ćpałaś?
PATRYCJA
A ty co? Z bezpieki jesteś?
JACEK
Dostałem rolę w filmie! Mówiłem Ci!
PATRYCJA
Głowa mała! Teraz będziesz dęty jak marchewka!
JACEK
Główna rola!
PATRYCJA
Sadzisz świzdopyły.
JACEK
Pełna powaga. Ten facet…
PATRYCJA
Princ czy wapniak?
JACEK
Starszy.
PATRYCJA
Zbetonowany pterodaktyl.
JACEK
To znany reżyser filmowy. Obiecał mi rolę. Po nowym roku mają być zdjęcia!
PATRYCJA
Brałeś jego starą fujarę do buzi?
JACEK
Pal gumę. Mówi, że mam warunki. Nadaję się na gwiazdę. Marlon Brando? James Dean?
PATRYCJA
Straszny z ciebie naiwniak.
JACEK
O co ci chodzi?
PATRYCJA
Dałeś mu się zerżnąć, a on cię już nawet nie pamięta.
JACEK
Kocham się z kim chcę, kiedy chcę i jak chcę. Nic ci do tego.
PATRYCJA
Królowa Centralnego. Pali Marsy i je bajaderki.
JACEK
Zazdrościsz mi.
PATRYCJA
Ciąg se flaku na drzewo!
JACEK
Jesteś klej dziewczyna, a tylko ćpasz!
PATRYCJA
Pal gumę.
JACEK
Nie masz planów. Plan! Trzeba mieć plan!
PATRYCJA
Muł epoki z ciebie.
JACEK
Rób co chcesz. Jeszcze się będziesz chwalić, że mnie znasz.
PATRYCJA
Zobaczysz, złapiesz adidasa I tyle z tego będzie!
JACEK
Nie interesuje mnie to. Każdy musi na coś umrzeć.
PATRYCJA
Zapomnisz o mnie? Pociągi jadą na wschód albo na południe. Czasem do któregoś wsiądzie, ale zawsze wraca, nigdzie nie ma jak na Centralnym. Poza tym, tu zawsze jest kompot. Maki – całe pola makówek. W ogrodzie dziadka było ich pełno. Rosły wszędzie.
Jak to szło? Czerwone maki na Monte Cassino? Nie, to nie to. Mak jest w Polsce dostępny powszechnie. Mleko makowe, zupa, kompot. Kompot jest najlepszy, najsilniejszy. Niedługo go zakażą, ale teraz jest, działa, daje odlot. Ponadto dowiedziała się z miasta, że można zarazić się też przez krew.
JACEK
Idziemy?
PATRYCJA
Gdzie?
JACEK
Do Pałacu Kultury!
PATRYCJA
Kocham Cię.
JACEK
Coo?
PATRYCJA
Jajco.
JACEK
Pałac będzie nasz!
PATRYCJA
Pocałujcie nas wszyscy w dupę!
19. INTERMEZZO CZYLI SYLWESTER
IWONA
Bez całowania 1000, z całowaniem 1300. Sylwestrowa noc! W Pałacu Kultury i Nauki stary rok żegnają warszawiacy na największym balu w stolicy!
DANUTA
Tysiąc sto par. Przebój sylwestrowej nocy 1985 roku: „Jadziem panie zielonka”.
ZOFIA
Mini bal w kawiarni Bombonierka. Na jednym metrze kwadratowym tańczą co najmniej trzy pary.
PATRYCJA
Ale są też z nami wierni tradycji – pięćdziesiąty sylwester w Adrii.
MICHAŁ
Hotel Wiktoria – orkiestra z dyrygentem. Stoły przybrane ze smakiem. W menu śledź po japońsku. Dziesięć tysięcy złotych od osoby.
RAFAŁ
No i Zbigniew Wodecki.
BEATA
Bal w FSO! Przebój tej nocy: piosenka Stevie Wondera, „Telefonowałem do ciebie dlatego, żeby powiedzieć, WALDEMAR i FABIAN: że cię kocham”.
IWONA
Ostatnie sekundy starego roku i… już!
JÓZEF
Życzeniom i pocałunkom nie było końca.
JACEK
Prywatki mają ogromne powodzenie.
ALEKSANDRA
Z rodzinami, wśród rodziny i przyjaciół. Może nie zawsze bardzo wytwornie, ale za to wygodnie.
SEBASTIAN
W roku 1986 na niebie pojawiła się kometa Halleya, która od wieków zwiastowała wydarzenia tragiczne, plagi, powodzie i wojny.
MICHAŁ
W Warszawie rozpoczął się Światowy Kongres Intelektualistów. Myślałem o Henryku, który nie żył już kilka miesięcy.
ALEKSANDRA
Podrożało masło, kasza, chleb, mleko, cukier i alkohol! Co ja dam dziecku na obiad?
RAFAŁ
Wybuchł Czarnobyl!
DANUTA
Nie mogę grać w teatrze. Źle śpię.
PATRYCJA
Wszyscy ćpali płyn lugola.
ZOFIA
W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej za rok, oficjalnie umrze na AIDS pierwszy człowiek. Choć według mnie umarły ich już dziesiątki w zeszłym roku.
RAFAŁ
Rosjanie ogłosili, że wirus HIV został stworzony przez USA. Mówi się, że wirus został celowo wprowadzony do środowiska amerykańskich homoseksualistów w ramach eksperymentu.
FABIAN
Michael Jordan ustanowił osobisty rekord 63 punktów w jednym meczu. Za pięć lat Magic Johnson zrobi test na HIV. Będzie pozytywny.
JACEK
Naprzeciwko Dworca Centralnego budują Hotel Marriott! Już myślę, jakie łóżka będę tam odwiedzać! Kogo będę grzał na ostatnim piętrze wieżowca!
RAFAŁ
Wciąż trwała akcja Hiacynt, podczas której zarejestrowano jedenaście tysięcy akt osobowych. Tak zwanych różowych teczek. Pierdolą się te pedały i zarazę roznoszą.
BEATA
Rodzę synka. Jest mały. Daję mu na imię Jerzy. Po księdzu Popiełuszce.
SEBASTIAN
Czułem się coraz gorzej. Byłem słaby, blady, miałem szarą skórę.
WALDEMAR
Mnie bolał brzuch. Ciągle srałem i srałem. Traciłem siły.
BEATA
pociłam się w nocy.
FABIAN
Wyskoczyły mi pryszcze.
MICHAŁ
Plułem krwią.
JACEK
A ja czułem się świetnie! I chuj!
20.
MICHAŁ
Czuję się świetnie. To świetnie! A czy ma pani wahadełko? Radiestezja? Bioenergoterapia? Michał nie wierzy w tę bioenergoterpię, w tę astrologię, ale przyszedł do Darii z polecenia. Podobno Daria pomogła wielu osobom ze środowiska. Widmo nieuleczalnej choroby sprawia, że gabinety bioenergoterapii wyrastają jak grzyby po deszczu.
Nigdy wcześniej i nigdy poźniej w Polsce nie było ich tak wiele. Te bąble na moim ciele… Kiedy znikną? Wiem, wiem, nic nie mówić. Na planie filmowym, to ja mówię, kto ma być cicho. No już, przepraszam. Język. Te pleśniawki… No tak, tak… za dużo świeżych owoców. Wiem, muszę ograniczyć truskawki, jagody, maliny i jeżyny. Ich małe pestki podrażniają kubki smakowe i potem się takie rzeczy robią. Co ja poradzę? Lubię truskawki. Gosposia robiła mnie i braciszkowi ze śmietaną i cukrem. Tak, tak… odstawić cukier. Co jeszcze?
DARIA
Nie mówić nic. Teraz dotknę głowę, czy mogę?
MICHAŁ
Tylko ostrożnie. Jestem profesorem w Szkole Filmowej. Głowa to moje narzędzie pracy.
DARIA
Poproszę dłonie.
MICHAŁ
Te dłonie… Trzymały kamery, scenariusze, aktorom ustawiały twarze do ujęć. Żałuję, że nie trzymały statuetki Oskara, ale wszystko przede mną.
DARIA
Ach, miłość, widzisz… ciało, miłość, śmierć — te trzy rzeczy stanowią jedno.
DARIA I MICHAŁ (razem)
Bo ciało to choroba i rozkosz i ono jest źródłem śmierci .
MICHAŁ
Dosyć tego. Nie po to tu przyszedłem. Co z moim AIDS? Powiedz.
DARIA
W ogóle nie ma żadnego AIDS.
MICHAŁ
To rak? Prawda, że to rak? Wiedziałem! Dziękuję, że Pani powiedziała, że mam raka! Wiedziałem!
DARIA
Daria jest bioenergoterapeutką jedną z tysięcy. Nie ukończyła żadnych kursów, ale głęboko wierzy… wie, że pomaga ludziom, ale nie zawsze się udaje. Trzy tysiące się należy.
MICHAŁ
Ile?
DARIA
Dorzucę talizman na szczęście.
MICHAŁ
Masz tu pięć tysięcy, nie chcę żadnego talizmanu! Aż bym Cię ucałował ze szczęścia! Szminka ci się rozmazała.
21.
RAFAŁ
Pani Olu, szminka się pani rozmazała. Gdybym pani nie znał, to bym pomyślał, że pani się na zapleczu z kimś całowała.
ALEKSANDRA
Nie… Nie całowałam się od kiedy mąż odszedł. RAFAŁ: Pani ciągle niczego sobie, trzeba tylko troszkę zrzucić.
ALEKSANDRA
Pan tak do mnie sentymentalnie, wczoraj Koncertu Życzeń słuchałam, chyba zamówię dla pana na imieniny piosenkę. Pan lubi Zauchę?
RAFAŁ
Dyktuję. Proszę się skupić.
ALEKSANDRA
Oczywiście.
RAFAŁ
Choroba jest dla większości opanowanych nią krajów poważnym problemem ekonomicznym i społecznym. Badaniom nad AIDS…
IWONA
Problemem nie jest AIDS.
ALEKSANDRA
Przepraszam, towarzyszu, jak to się pisze? Człowiek niby wykształcony, niby kursy kończył, książki czytał, a nie wie. A jak człowiek się herbatki napije, to od razu robota lepiej idzie… a może by pan na drugie śniadanie ze mną śledzia zjadł?
RAFAŁ
Dyktuję proszę się skupić. AIDS. Anna Izydor Daria Stanisław. Badaniom nad samym AIDS nadaje się dużo rozgłosu, ale to propaganda. Należy też jednak mówić o olbrzymich, głównie sponsorowanych przez Pentagon, badaniach…
ALEKSANDRA
Co to za wychowanie, tak bez pukania, do urzędu, towarzysz jest zajęty.
RAFAŁ
Wyjść!
ALEKSANDRA
On czy ja?
RAFAŁ
Pani.
ALEKSANDRA
Tak jest. To ja tej herbaty zaparzę. Zawsze to lepiej przy herbacie.
RAFAŁ
Nazwiska.
FABIAN
Nie skończyłbym do rana. Tego ścierwa się tyle panoszy?.
RAFAŁ
Gdzie?
FABIAN
Na ulicach, w kawiarniach. I barach. W Piotrusiu, Amatorskiej, Roxanie, Poziomce. Palą Marsy i Karmeny, jedzą bajaderki i eklery. Jebane ciotki.
RAFAŁ
Co jeszcze?
FABIAN
W Czytelniku, w teatrach, w operze. Wszędzie ich pełno.
RAFAL
Nie pierdol już. Nazwiska.
FABIAN
Z moich i innych towarzyszy obserwacji wynika, że pedałami są.
RAFAŁ
Poczekaj. Pani Aleksandro, proszę notować.
ALEKSANDRA
Oczywiście, towarzyszu, już, tylko ręce wytrę, bo akurat tego śledzia jadłam.
RAFAŁ
Pani Aleksandro… Mów.
FABIAN
O zachowania zwyrodniałe…
ALEKSANDRA
Chwileczkę!
FABIAN
O zachowania zwyrodniałe podejrzewamy następujących osobników: G. – tancerz, – aktor, F. – literat, J. – aktor, A. – kompozytor, S.– profesor Szkoły Teatralnej, D.– malarz, Z. – …
ALEKSANDRA
On? On też? To straszne ja z synem jego wiersze czytałam….
FABIAN
C. – literat, I. – krytyk filmowy, Ł. – grafik, R. – piosenkarz, E. – śpiewak operowy, – skrzypek, W. – muzykolog, H. – dramaturg…
RAFAŁ
Kurwa, czy wszyscy artyści to pederaści?
FABIAN
Są i inni. Murarze, lekarze, nauczyciele, piloci, rzeźnicy. Zacząłem na A, bo artyści są na A…
RAFAŁ
Anna Izydor Daria Stanisław.
FABIAN
Co?
RAFAŁ
Gówno! Mów!
FABIAN
Są pikiety. Spotykają się w grzybku na Placu Trzech Krzyży, ale są też takie specjalne miejsca, gdzie są wysokie parkany. Pedały wystawiają przez nie dupy, a za parkanem inne cioty robią z tymi dupami, co chcą. Taka zabawa. Nie wiesz czyja to dupa i czyja fujara. Rzygać mi się chcę jak o tym myślę.
RAFAŁ
Jak ty wyglądasz?
IWONA
Jak milion amerykańskich dolarów z Jerzym Waszyngtonem i piramidą. Daj papierosa.
RAFAŁ
Coś nowego?
IWONA
A buzi na dzień dobry? No daj papierosa!
RAFAŁ
Kijem przez szmatę bym cię takiej nie tknął.
IWONA
I dobrze, Rafał, i dobrze.
RAFAŁ
Co znowu?
IWONA
Chyba to mam!
FABIAN
Dużo tego pedalstwa na Centralnym. Nie znam nazwisk, ale z opisu podam.
RAFAŁ
Notujemy, pani Olu.
ALEKSANDRA
Długopis mi się wypisał, niebieski, bo ja tylko niebieskimi piszę, czarne pecha przynoszą…
RAFAŁ
Czarny, proszę czarnym pisać.
FABIAN
Oni ponoć najbardziej roznoszą.
RAFAŁ
Tak, to się od małp wzięło.
ALEKSANDRA
Ale, żeby z małpą? Zwyrodnialcy, to nie higienicznie.
ZOFIA
Nikt już nie całuje kobiet w rękę? To niemodne(i niehigieniczne).
RAFAŁ
Myślałem, że zamknęliśmy naszą sprawę. Ale taką piękną kobietę zawsze miło zobaczyć. Lata pani służą.
ZOFIA
Nigdy bym tu nie wróciła, gdybym nie musiała.
FABIAN
Wszystkie cioty lądują w dworcowych szaletach. Młodzi, starzy, jest w czym wybierać. Dla przykładu: Walerka, koło pięćdziesięciu lat, lubi umalować oko, a i szminką nie pogardzi. Oczywiście ma na imię Walery, ale wszyscy mówią na niego Walerka. Typowy pasiw, choć ja się, towarzyszu, to na tym nie znam, jak oni to robią. Kto kogo, jak i w co, że tak powiem… Są też obcokrajowcy…
RAFAŁ
Czytałem w aktach. Jakiś Foucault, nauczyciel francuskiego.
IWONA
Foucault. „Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu”.
ALEKSANDRA
„Nadzorować i karać”.
RAFAŁ
Głośna sprawa była.
FABIAN
Jest też na Centralnym wielu młodych. Niektórzy to prawie dzieci. Taki jeden blondyn, ma największe wzięcie. Jacek ma na imię, aktorem chce zostać. Rucha się co niemiara.
ALEKSANDRA
J A C E…
IWONA
Chyba to mam.
RAFAŁ
Co?
IWONA
Jajco!
RAFAŁ
Zacznij o siebie dbać, Iwona. Jesteś jeszcze młoda.
IWONA
Pocę się w nocy, mam jakieś wypryski, liszaje.
RAFAŁ
Czego ode mnie chcesz?
IWONA
Grzybica pochwy mi się zrobiła, a ja jestem czysta. Sam wiesz. Ja jestem czysta.
RAFAŁ
Czego ode mnie chcesz?
IWONA
Dużo na kosmetyki zawsze wydawałam. Zawsze się podmywam. Mydła w Pewexie kupuję.
RAFAŁ
Nie pierdol, mów czego chcesz?
IWONA
Załatw mi lekarza.
RAFAŁ
Mam ważniejsze sprawy na głowie niż twoje liszaje.
IWONA
Załatw mi lekarza, inaczej twoja żona się dowie.
RAFAŁ
Szantażujesz mnie?
IWONA
Załatw mi dobrego lekarza. Proszę.
RAFAŁ
Wynocha stąd.
IWONA
Załatw mi lekarza, bo się twoja żona dowie, gdzie wkładasz tego, co jej przed ołtarzem ślubowałeś, że tylko w nią będziesz wkładał.
RAFAŁ
Wrócisz na ulicę.
IWONA
Poza tym, radzę ci się zbadać.
RAFAŁ
Kurwa skaleczyłem się. Zrób coś. Pani Olu!
ALEKSANDRA
Ja mam tylko Pyralginę.
RAFAŁ
A u ciebie w klubie? Ty boks po godzinach trenujesz, dobrze pamiętam?
FABIAN
U mnie w klubie? Nie… Nie, nikogo tam nie zaobserwowałem. To silne chłopaki. Porządne.
RAFAŁ
Wypierdalaj. Ktoś do ciebie zadzwoni ze szpitala.
22.
RAFAŁ
Niech ten dzień już się skończy. Jak mogę pomóc?
ZOFIA
Na pewno lepiej niż wtedy.
RAFAŁ
Naprawdę było mi przykro. Walczyła pani. Można powiedzieć, jak lwica.
ZOFIA
Ma pan dzieci?
RAFAŁ
Dwoje.
ZOFIA
W takim razie powinien pan wiedzieć, że matka dla dziecka jest w stanie zrobić wszystko.
RAFAŁ
Pani raporty na niewiele nam się zdały.
ZOFIA
Robiłam wszystko, co chciałeś.
RAFAŁ
Przeszliśmy na ty?
ZOFIA
Podawałam ci nazwiska moich pacjentów i ich jednostki chorobowe, wypisywałam ci recepty…
RAFAŁ
Dosyć. Ta terapia dla twojego syna. Wszystko było już dogadane. Lekarze w NRD byli gotowi. Nie moja wina, że twój mały…
ZOFIA
Umarł.
RAFAŁ
Umarł. Mówiłem już, że mi przykro. Nie umiem sobie nawet wyobrazić.
ZOFIA
Nie umiesz.
RAFAŁ
Jak mogę pomóc?
ZOFIA
AIDS.
RAFAŁ
Anna Izydor Daria Stanisław.
ZOFIA
Lekarze odmawiają leczenia.
RAFAŁ
A mogą? Chory to chory.
ZOFIA
Boją się AIDS.
RAFAŁ
A myślisz, że moi się nie boją?
ZOFIA
Nie macie bezpośredniego kontaktu.
RAFAŁ
Jak to nie? „Nośnikiem wirusa AIDS może być zakrwawiona szmata, gacie lub inne przedmioty należące do homoseksualistów, posiadające ślady krwi, wydalin i wydzielin w postaci moczu, kału, spermy, śliny, łez”. Gazeta Milicyjna, maj 1986.
ZOFIA
Kompletna bzdura. Zarazić można się przez krew i przez spermę.
RAFAŁ
A przez…?
ZOFIA
Co?
RAFAŁ
No przez cipę/pochwę.
ZOFIA
Tak, kobieta też może się zarazić.
RAFAŁ
A mężczyzna od kobiety? Mówią, że to choroba pedałów.
ZOFIA
Nie mam czasu. Muszę działać! Pomóż mi. W szpitalu pielęgniarki mówią „koniec”! Nie będziemy pobierać krwi z adidasem!
RAFAŁ
Strajk?
ZOFIA
Tak jakby.
RAFAŁ
Do pierdla mogę je posadzić. Powiedz tylko słowo.
ZOFIA
Nie o to mi chodzi. Brakuje rąk do pracy.
RAFAŁ
A ty? Nie boisz się?
ZOFIA
Mamy ubrania ochronne, takie wielkie grube fartuchy. Zakładamy na kitle. Ciuchy chorych prane są w osobnych pralkach albo palone. Tak, palimy je, w specjalnym kotle.
Niedaleko prosektorium. Na nogi wkładamy kalosze. Gumiaki, rozumiesz? Takie jak do obory się wkłada. Mamy płyny z chloraminą. Nie ma czego się bać. Chorzy mają swoje sztućce. Najgorsze, że nikt ich nie chce grzebać na cmentarzu. Grabarze się boją. W karty zgonu wpisuję „zapalenie płuc”.
RAFAŁ
Nie wiem, jak miałbym pomóc?
ZOFIA
Potrzebujemy leków. Więcej leków i testów.
RAFAŁ
A jak niby miałbym to załatwić?
ZOFIA
Masz kontakty.
RAFAŁ
Idź już. Rafał jest zmęczony. Ten dzień nie zaczął się dla niego dobrze. Jakiś typ ochlapał go, jak ten szedł do biura. Nie zdążył zapamiętać numeru rejestracyjnego. Pamięć już nie ta. Musi wrócić do sudoku. Idź już. A potem, jakby się uparli: ciągle ten AIDS i AIDS. Prostytutki, pedały. W sumie nic do tych ludzi nie ma. Każdy przecież może kochać, jak chce, kogo chce. On bardziej niż żonę kocha teraz swojego psa Barnabę. Idź już. To pudel. Ale wracając do pedałów – niech sobie żyją, może tylko niech się z tym nie obnoszą, jemu wszystko jedno, ale rozkaz to rozkaz, trzeba ich postraszyć, żeby się zaraza nie szerzyła. Postraszyć, tylko postraszyć. Postaram się pomóc. Mam tylko małą prośbę.
ZOFIA
Oczywiście, wy nigdy niczego nie chcecie za darmo.
RAFAŁ
Gdzie można zrobić taki test?
ZOFIA
Proszę do mnie przyjść do szpitala. Na Wolską. Wszystko zostanie między nami.
RAFAŁ
Jutro?
ZOFIA
Jutro.
23.
BEATA/PATRYCJA
Oh, the night is my world City light painted girl
In the day nothing matters
It’s the night time that flatters In the night, no control
Through the wall something’s breaking Wearing white as you’re walkin’
Down the street of my soul
You take my self, you take my self control You got me livin’ only for the night
Before the morning comes, the story’s told You take my self, you take my self control Another night, another day goes by
I never stop myself to wonder why You help me to forget to play my role
You take my self, you take my self control
I, I live among the creatures of the night I haven’t got the will to try and fight
Against a new tomorrow, so I guess I’ll just believe it That tomorrow never comes
A safe night
(You take my self, you take my self control)
I’m living in the forest of a dream
(You take my self, you take my self control)
I know the night is not as it would seem
(You take my self, you take my self control)
I must believe in something, so I’ll make myself believe it (You take my self, you take my self control)
This night will never go
WALDEMAR
Jurek śpi
BEATA
To go nakarm.
WALDEMAR
Jak go nakarmię, jak mówię Ci, że śpi.
BEATA
To jak się obudzi.
WALDEMAR
Jak mam go nakarmić. Nie mam piersi jak ty.
BEATA
Nie masz?
WALDEMAR
O co ci chodzi?
BEATA
O nic.
WALDEMAR
Staram się.
BEATA
Tik taka mu włącz.
WALDEMAR
On nie ma nawet roku. W ogóle mnie nie doceniasz. Zasługuję na trochę ciepła, uznania.
BEATA
Mam ci pomnik postawić? Może od razu na Wawelu cię postawię. Albo króla Zygmunta z kolumny zwalę i ciebie tam wsadzę.
WALDEMAR
Mogłabyś mnie pogłaskać, pocałować chociaż.
BEATA
Widzisz, jak to jest? Prosić o czułość? Czekać. Wiecznie czekać. Patrzeć w okno i zastanawiać się, gdzie jesteś?
WALDEMAR
Zmieniłem się.
BEATA
A potem leżeć jak kłoda, nie czuć nic, a w zasadzie czuć jedno: że ty nie czujesz niczego, że się zmuszasz, że wcale nie masz na mnie ochoty.
WALDEMAR
Kocham Cię. Zawsze cię kochałem. Może nie umiałem tego okazać. Mężczyzna musi być silny.
BEATA
Mam opryszczkę. Nie brzydzisz się?
WALDEMAR
Nigdy się ciebie nie brzydziłem.
BEATA
Wychodzę.
WALDEMAR
Dokąd?
BEATA
A ty mi mówisz, gdzie znikasz?
WALDEMAR
Jesteś matką. Mamy dziecko. Prasuję pieluchy, usypiam go, chodzę na spacery, śpiewam mu kołysanki: Był sobie król, był sobie paź. (pauza)
BEATA
I była też królewna.
WALDEMAR
Jesteś moją królewną.
BEATA
(pauza) A kto jest paziem?
BEATA
Idę na basen.
WALDEMAR
Rzucę boks.
BEATA
Nikt cię o to nie prosi.
WALDEMAR
Tak będzie lepiej. Na taksówce zacznę jeździć. Będzie jak dawniej. Pamiętasz, jak byliśmy młodzi? Jesteś matką.
BEATA
A ty jesteś pedałem.. Beata nawet nie wyobraża sobie, że mogłaby to mu powiedzieć. Kocha go. Kocha Waldka bardzo mocno. Nigdzie dziś nie pójdzie. Zostanie i zacznie od nowa. To się musi ułożyć. To się zawsze układa. Chodź pójdziemy do kościoła, pomodlimy się.
24.
MICHAŁ
Tu zostaw mnie. A mnie nie boisz się mnie całować?
DANUTA
Pocałunek jej, ach, nektar boski!
Jako płomień chwyta się płomieniem, Jak dwóch lutni zlewają się głoski.
MICHAŁ
Harmonijnym ożenione brzemieniem.
ZOFIA
Przestań mówić na chwilę muszę ci zrobić zastrzyk.
MICHAŁ
Będę mówił, co będę chciał.
DANUTA
Spokojnie, panie Michale proszę usiąść
MICHAŁ
Pani Danuto, proszę mnie zostawić. Rak zjada mnie od wewnątrz.
DANUTA
Pani Zofia mówiła, że to nie rak.
MICHAŁ
Ta kurwa? Proszę jej nie słuchać. Chyba lepiej wiem, co mi jest. To mój rak i tylko mój. Nie słuchaj tej kurwy.
ZOFIA
Ta kurwa dziś trzy razy myła ci dupę. Przepraszam panią.
DANUTA
Nie szkodzi.
ZOFIA
Może jeszcze ciasta.
DANUTA
Mogę pani jakoś pomóc?
ZOFIA
Proszę z nim posiedzieć. Traci przytomność, zasypia, a potem ma długie monologi.
DANUTA
To był taki mądry człowiek.
ZOFIA
Niestety AIDS zaatakował mózg… Czasami nie wie, co mówi.
DANUTA
Okropne.
ZOFIA
Leczymy zachowawczo.
DANUTA
Nikt się nie może dowiedzieć. To taki wielki artysta, autorytet. Zrobił tyle filmów…
ZOFIA
I ruchał wszystko, co się rusza.
MICHAŁ
No. No!
DANUTA
Nie rozumiem.
ZOFIA
Wiele w życiu widziałam, ale nikt nie miał takiego przerobu jak on. Nikt nie miał tylu mężczyzn, co on. Młodych, starych, wykształconych i tych, co mieli może trzy klasy podstawówki skończone. Żadnemu nie przepuścił.
DANUTA
Jednak to autorytet. Gdyby to wyszło… Sama pani rozumie.
ZOFIA
Nie rozumiem. Może gdyby się przyznał, więcej osób by się zabezpieczało, badało…
DANUTA
Do czego miałby się przyznać? Do tego, że ma raka?
MICHAŁ
Mamo, mamo.. Pocałuj mnie.
DANUTA
Panie Michale, przepraszam, nie wiem, co powiedzieć, ja nie jestem…
ZOFIA
Niech pani nie zaprzecza. To nie ma sensu
DANUTA
Ale jak to?
ZOFIA
Przecież jest pani aktorką.
MICHAŁ
Mamo…
DANUTA
Tak, tak…
MICHAŁ
Dasz mi mleka z miodem? Zawsze mi robisz, jak jestem chory. Tylko wymieszaj trzy razy. W lewo i prawo i znów w lewo. A ja wypiję mleczko i będę zdrowy.
DANUTA
Tak, tak mamusia ci zara przyniesie, tylko usiądź. Prosze usiaść.
MICHAŁ
Nie mamo, nie pójdę na prawo jak ojciec. Będę robił filmy, mamo! Tak, filmy!
DANUTA
Ty, syneczku. Będziesz wielkim artystą.
MICHAŁ
A gdzie jest ciocia Dzidzia? W Tworkach? Ciocia Dzidzia w Tworkach? Trzeba jej jabłecznik wysłać.
DANUTA
Nie wiem, jak się piecze jabłecznik.
MICHAŁ
Jak to nie wiesz? To do czego ty się nadajesz?
DANUTA
Nie wiem Michałku.
MICHAŁ
Nie nadaje się pani matkę.
DANUTA
No nie nadaję się.
MICHAŁ
Nie lubi pani dzieci.
DANUTA
No, nie lubię.
MICHAŁ
Dziękuję. Tyle niezwykłych filmów zrobiliśmy razem…
DANUTA
To ja panu dziękuję.
MICHAŁ
Mogę siku, mamo? Siusiaczek.
DANUTA
Przepraszam, nie mogę. Nie mogę. Ja się starałam, ale ja naprawdę nie daje rady. Dlaczego śmierć musi tak długo trwać? Dlaczego nie ma guzika? Wciskamy i koniec.
Dlaczego pan mnie całuje w rękę? Dlaczego w ogóle pan tu przyszedł?
ZOFIA
Tak nie ma guzika. To po prostu trzeba przejść i tyle.
DANUTA
Może pani jest aniołem, ja nie.
ZOFIA
Nie jestem aniołem.
MICHAŁ
Jesteś tu jeszcze, stara kurwo?
ZOFIA
Jestem. Nigdzie się nie wybieram.
MICHAŁ
Zosiu, ty? O tej starej kurwie mówię, nie o tobie. Wynocha. Szybciej. Wynocha.
ZOFIA
Pomóc Pani?
25.
JACEK
Dostałem rolę u niego w filmie! Kazałeś mi przyjść. Chciałeś mnie przesłuchać. On obiecał mi rolę. Michał jest blady, chudy, z ust leci mu ślina. Na ciele ma fioletowo-czerwone plamy. To Mięsaki Kaposiego, ale tego Jacek nie może wiedzieć. Pierwszy raz w życiu nie wie, co powiedzieć. Kazałeś mi przyjść! Chciałeś mnie przesłuchać On mi obiecał rolę! Jestem aktorem.
ZOFIA
Nie żyje.
JACEK
Oszukałeś mnie! Miałem zagrać u ciebie w filmie! Oszukałeś mnie! Kłamiesz! Wszyscy mnie oszukaliście! On, matka, ty! Nienawidzę was!
ZOFIA
Przyjdź do mnie do szpitala i się przebadaj.
JACEK
Nienawidzę was!
ZOFIA
Zofia patrzy przez okno za Jackiem. Ma nadzieję, że wróci do niej do szpitala, że robi test. Może nic mu nie jest, ale skoro był z Michałem, to musi zrobić badania. Docierają już jakieś leki. Może coś da się zrobić? Czuje, że traci siły. Od czasu śmierci syna, prawie nie wychodzi ze szpitala. Dlaczego pomagała Michałowi?. Ale ona jest lekarką, ma nadzieję do końca. Poza tym, chce wiedzieć jak najwięcej o tej nowej chorobie, żeby móc leczyć innych. Ma nadzieję, że jeszcze spotka tego chłopca, który biegnie teraz przed siebie prosto w stronę Dworca Centralnego. (Zaliczy dziś perukarza z Opery Narodowej, księgowego i ojca małego Jerzego, który imię odziedziczył po księdzu Popiełuszce). Koniec balu panno Lalu. Szczęść Boże / Amen.
26.
JÓZEF
Szczęść Boże.
BEATA
Szczęść Boże(pauza).Ostatni raz u spowiedzi byłam cztery miesiące temu. Zadaną pokutę odprawiłam. Obraziłam pana Boga następującymi grzechami: zjadłam mięso w piątek, ale udało mi się dostać cielęcinę i straszną miałam ochotę. Zaniedbywałam małego.
Skłamałam w sklepie, że nie mam drobnych i pani dała mi na kredyt. Nie sypiam z mężem.
JÓZEF
Kolejna z problemami. Dlaczego, dziecko? No nie wiem. Bóg nakazał płodzić dzieci.
BEATA
On nie chce.
JÓZEF
Nie chce, nie chce, no nie wiem. To musisz się bardziej starać.
BEATA
Ja?
JÓZEF
Ty, dziecko. Żona jest dla męża.
BEATA
Tak, tak, ale jak ja mam się starać?
JÓZEF
No nie wiem. Pomadka?
BEATA
Pomadka?
JÓZEF
No pomadka, szminka.
BEATA
Szminką mam go zmusić, żeby poszedł ze mną do łóżka?
JÓZEF
Przecież nikt nie mówi o zmuszaniu. Mówimy o delikatnym, małżeńskim kuszeniu.
BEATA
Jak ladacznica?
JÓZEF
Jaka ladacznica, kobieta ma w sobie ten rys, że tak powiem… Już od Marii Magdaleny. „Królestwo, nie może być zbudowane przez konflikt. Nie przez sprzeciw, nie przez zniszczenie. Rośnie z nami, z każdym aktem miłości i troski, z naszym przebaczeniem”. Musisz mu dziecko, przebaczyć. Uzdrowić go.
BEATA
Szminka i co jeszcze?
JÓZEF
Co jeszcze, co jeszcze, no nie wiem, bielizna, perfuma…
BEATA
Skąd ja mam wziąć ładną bieliznę, proszę księdza? W sklepie tylko barchan.
JÓZEF
No nie wiem. Postaraj się, dziecko. Apostoł mówi, „Żony, bądźcie poddane swoim mężom, jak Panu”.
BEATA
Mam siedzieć i milczeć?
JÓZEF
Nie! Starać się, zachęcać, uwodzić.
BEATA
Mój mąż, proszę księdza, jest pederastą. Pederastą, pederastą…
JÓZEF
To taki brzydki wyraz. Mężczyzna został stworzony po to, aby służyć Bogu, aby przynosić mu chwałę, kobieta zaś została stworzona, aby umożliwiać mu to. Trwaj przy mężu, dziecko. Kiedyś mu przejdzie. Wyrośnie z tego.
BEATA
Odejdę od niego.
JÓZEF
A pokuta? Pokuta! Józef wyznacza Beacie pokutę. Lekturę Listu do Rzymian. Jak to szło? Wertuje Biblię i ma: „Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie”. Józef zastanawia się czy postąpił słusznie. Dziś już tego nie rozstrzygnie. Zapyta księdza proboszcza. Dzień dobry.
27.
RAFAŁ
Szczęść boże. Dziękuję, bardzo pięknie dziękuję. Jestem zaszczycony. To jest bardzo ważny dzień w moim życiu. Pani Olu… potrzyma pani. Mogę już? Być może to najważniejszy dzień. Przeprowadzono kontrolę w 6190 mieszkaniach. Działa? 110 melinach… Działa, działa. 2980 lokalach gastronomicznych, 932 dworcach PKP i PKS, 71 łaźniach miejskich || i w 1743 innych miejscach. Użyto łącznie kilkuset funkcjonariuszy i tajnych współpracowników. Osobnym tematem były szalety, kible, łaźnie. Milicjanci odwiedzali kina, kluby, teatry i salony gier. Wszyscy funkcjonariusze wyposażeni byli w pałki, kajdanki, gumowe rękawiczki, broń i środki obezwładniające. Zatrzymano dwieście dwie osoby, do kolegiów skierowano 746 wniosków. Sfotografowano 640 osób. Daktyloskopowano 875 osób. 499 osób zatrzymano do wyjaśnienia na czterdzieści osiem godzin. Dla funkcjonariuszy wszyscy pederaści to kryminaliści. Dziękuję. Pani Olu! Życzę udanego wieczoru.
BEATA
Wyłącz ten telewizor. Nie mogę na to patrzeć.
28.
SEBASTIAN
Ale nie wstydź się…też piszesz wiersze?
ZOFIA
Co? A… to… To twoje wyniki.
SEBASTIAN
I co? Jesteś moim Rasputinem? Uleczyłaś mnie?
ZOFIA
Nie wiem, jak ci to powiedzieć.
SEBASTIAN
Kochasz mnie? Wyjeżdżasz ze mną do Bułgarii? Umieram?
ZOFIA
Zrobię wszystko, żeby tak się nie stało.
SEBASTIAN
Miło…
ZOFIA
Wcale nie jestem miła, Sebastian.
SEBASTIAN
Jesteś najmilszą lekarką, jaką spotkałem w życiu. Tylko nigdy nie chcesz się pocałować.
ZOFIA
Masz to, Sebastian.
SEBASTIAN
Seksowne ciało i powalające spojrzenie? Wiem i wiem, że ty to wiesz, widzę jak na mnie patrzysz. Nie musisz już udawać. Myślisz, że nie wiem czemu tak często chcesz mnie badać?
ZOFIA
To nie jest śmieszne. Zarażono cię podczas transfuzji.
SEBASTIAN
Słuchaj, ja uważam, że to jest wyjątkowo śmieszne. „Masz to, Sebastian”. Prawie jakbyśmy grali w filmie o obcym.
ZOFIA
Rozumiesz, co do ciebie mówię? Zarażono cię tym wirusem w czasie jednej z transfuzji. Podpisałam zgodę na tę transfuzję.
SEBASTIAN
Zdarza się. Jesteś lekarką. To jest ryzyko zawodowe. Popełniasz błąd i ktoś umiera.
ZOFIA
Nie rozumiem, co do mnie mówisz…
SEBASTIAN
No jest to przykre, fakt, ale to jest moje, pacjenta prawo do śmierci. Nie odbieraj mi go.
ZOFIA
Wolałabym żebyś na mnie krzyczał.
SEBASTIAN
Ale ja nie chcę na ciebie krzyczeć. Chce się z tobą całować.
ZOFIA
Kim ty jesteś? Jakimś pierdolonym aniołem?
SEBASTIAN
Całe życie jestem na coś chory. Całe życie w szpitalu. Całe życie umieram. W gruncie rzeczy to proste.
ZOFIA
Co jest proste? Nic nie jest proste. Błagam cię, Sebastian. Nawet nie wiesz jak źle się z tym czuję…
SEBASTIAN
Nikt tu nie jest winien, jedyny żal jaki mam do ciebie to o to, że tak dużo teraz gadasz, zamiast się pocałować.
ZOFIA
Zrobię wszystko, żebyś przeżył. Zrobię wszystko, obiecuję.
SEBASTIAN
Dziękuję.
ZOFIA
Pocałuj mnie wreszcie.
Zofia całuje Sebastiana.
SEBASTIAN
Lepiej?
ZOFIA
Wracaj na salę.
29.
WALDEMAR
Wyprowadzam się.Zabiorę tylko parę koszul, buty, rękawice bokserskie.
BEATA
A Jerzyk?
WALDEMAR
A co z tym ma wspólnego Jerzy?
BEATA
Zabierz go ze sobą.
WALDEMAR
Co?
BEATA
Nasz syn, zapomniałeś?
WALDEMAR
Zawsze chciałaś mieć dziecko.
BEATA
Sama go sobie nie zrobiłam.
WALDEMAR
Nie będzie ze mną szczęśliwy.
BEATA
Ze mną też nie.
WALDEMAR
Jaka matka może nie chcieć swojego dziecka?
BEATA
A jaki ojciec?
WALDEMAR
Na pewno jest jakieś rozwiązanie.
BEATA
Trzeba było o tym myśleć wcześniej.
WALDEMAR
Chcesz się na mnie zemścić? Chcesz się zemścić używając do tego własnego dziecka?
BEATA
Zemścić? Czemu?
WALDEMAR
Przepraszałem cię milion razy. Mam się zabić?
BEATA
Nie wiem. Może? Może wszystkim byłoby łatwiej. Opłakiwałabym męża, Jerzyk dostałby po tobie rentę. A tak co? Będzie mówił, że ma dwóch tatusiów i mamę? Szczęśliwa rodzina? Od przybytku głowa nie boli.
WALDEMAR
Kocham was, kocham was najbardziej na świecie.
BEATA
Ślubowałam ci przed panem Bogiem, że cię nigdy nie opuszczę. To jest obrzydliwe. Brzydzę się ciebie. Cuchniesz nie swoim potem. Masz niedopięty rozporek. Kłamiesz. Jesteś ohydny. Wszystko w tobie gnije. Obrzydliwy, jesteś obrzydliwy.
WALDEMAR
Kocham Cię.
BEATA
Kochasz go? Przebadaj się.
WALDEMAR
Co?
BEATA
Przebadaj się.
WALDEMAR
Ale ja zawsze byłem ostrożny.
BEATA
Ale ja nie. Włącz telewizor.
PATRYCJA
Czuj, czuj…
BEATA
Czuwaj.
PATRYCJA
Idziemy popływać?
BEATA
Do delfinów?
PATRYCJA
Ze mną.
30.
RAFAŁ
Nazwisko.
JACEK
Pocałuj mnie w dupę.
RAFAŁ
Chciałbyś.
JACEK
Nie jesteś w moim typie.
RAFAŁ
Imię i nazwisko.
JACEK
Jacek Placek.
RAFAŁ
Podobno chcesz zostać aktorem.
JACEK
Nie lubię kina akcji.
RAFAŁ
A co lubisz?
JACEK
Teatr, ale ty pewnie nie bywasz w teatrze.
RAFAŁ
Czemu się puszczasz? Życie ci niemiłe?
JACEK
Sypiam z kim chcę, jak chcę i kiedy chcę. Nic ci do tego.
RAFAŁ
No dobrze. Żarty się skończyły. Gdzie i z kim nocowałeś z piątku na sobotę?
JACEK
Nic ci nie powiem.
RAFAŁ
Powiedz, z kim się ruchasz. Kilka nazwisk i będziesz wolny.
JACEK
Nie lubię się powtarzać, ale co zrobić, widocznie muszę: pocałujta w dupę wójta. RAFAŁ: Możesz wiele stracić. Szkoła Teatralna? Zapomnij.
JACEK
Dostałem rolę w filmie.
RAFAŁ
U tego co zdechł na Adidasa? Tu jest kartka. Pusta. Jak wrócę, chcę tu widzieć nazwiska, adresy, godziny, o których się spotykacie. Inaczej oskarżymy cię o czyn lubieżny względem nieletnich – Art. 176 kodeksu karnego albo o narażenie na chorobę weneryczną – Art. 162 kodeksu karnego, może być też pornografia – artykuł 173 kodeksu karnego. Mamy wiele możliwości. Pomyśl o matce. Ona może tego nie przeżyć. Samotna jest. To jest długopis, niebieski, bo czarny ponoć pecha przynosi. Mamusia tak mówi.
31.
ALEKSANDRA
O to ty.
PATRYCJA
Czuj, czuj, czuwaj.
ALEKSANDRA
Jeszcze ci się te płetwy nie wytarły, ale dzisiaj zimno.
PATRYCJA
Zimno…
ALEKSANDRA
Z Syberii wieje albo jak to mówią, piździ jak w kieleckim. Co to w ogóle za pomysł z tą syreną, wy młodzi jesteście, Boga w sercu nie macie, z gołym tyłkiem latasz, jajniki przeziębisz, a co będzie, jak dzieci będziecie chcieli mieć, teraz to wam nie w głowie, ale za pięć lat będziecie mi dziękować, ja jeszcze młoda jestem, pomogę we wszystkim, mieszkanie duże, dwa pokoje, pomieścimy się, na studia jeszcze mogłabyś pójść, wykształcenie zdobyć, dobrą pracę mieć to jest ważne…
PATRYCJA
Kiedy ostatnio widziała pani Jacka?
ALEKSANDRA
Znika czasem, ja się nie wtrącam, myślałam, że z tobą się gdzieś włóczy. Ciągle się włóczycie, ja mogę czasem wyjść, żebyście swobodę mieli, no na te milosc, na współżycie. Prywatność to jest bardzo ważna rzecz, ja to rozumiem, tolerancyjna jestem, wyrozumiała, złego słowa nie powiem o nikim, bo to grzech, ale szacunek do starszych trzeba mieć, w autobusie miejsce ustąpić staruszce czy kobiecie w ciąży, zawsze tego Jacunia uczyłam, z niego będzie dobry mąż, pomoże z zakupami, nie upija się, to znaczy pije – jak to mężczyzna, do tego w waszym wieku.
PATRYCJA
Ile razy mam ci powtarzać, że zamknęli go na czterdzieści osiem?
ALEKSANDRA
Zamknęli? Na czterdzieści osiem? Niemożliwe, przecież ja w urzędzie pracuję, takich jak on, porządnych nie biorą za nic, co ty mówisz, od tych płetw ci się w głowie poprzewracało.
PATRYCJA
Chryste panie, jak on z tobą wytrzymuje? Też bym została pedałem z taką matką!
ALEKSANDRA
Pedałem? Nic o nas nie wiesz.
PATRYCJA
Nie, to ty nic nie wiesz o własnym synu.
ALEKSANDRA
Stul pysk.
PATRYCJA
Zamknęli go. Ścigają takich jak on. Szantażują. Jacek może być chory. Spał z jednym typem, który ostatnio kopnął w kalendarz. Potwornie się boi. Nie może w nocy spać od tego strachu, wiedziałaś? Bez przerwy myśli tylko o tym. Że może złapał to gówno.
Zajmiesz się nim? Pójdziesz z nim zbadać krew? Czy może będziesz gadać tak długo, aż on zdąży umrzeć? I co wtedy powiesz? Że umarł na świnkę?
ALEKSANDRA
Jacek chorował na świnkę, jak był w przedszkolu…
PATRYCJA
Kurwa mać czy tym możesz w końcu skończyć pierdolić jak potłuczona? On cię potrzebuje.
ALEKSANDRA
Naprawdę może być chory?
PATRYCJA
Tak, może być chory. To się przenosi przez spermę.
ALEKSANDRA
Uprawialiście seks?
PATRYCJA
Jacek jest, pedałem, ciotą. Nie sypia z dziewczynami. Milion razy próbował ci to powiedzieć, ale nie chciałaś go słuchać.
ALEKSANDRA
Chłopcy mają swoje tajemnice. Swoje kody. Wyrazy, których ich matki kompletnie nie rozumieją.
PATRYCJA
Jacek kocha fiuty, wiesz?
ALEKSANDRA
A ty?
PATRYCJA
A ja też kocham fiuty.
ALEKSANDRA
Przychodziłaś do mnie do domu. Mamiłaś mnie. Siadałaś na mojej wersalce. Uśmiechałaś się do mnie. Skąd miałam wiedzieć?
PATRYCJA
A jesteś jego matką?
ALEKSANDRA
Dlaczego mój syn? Jest tylu innych chłopaków. Dlaczego uczepiłaś się mojego syna?
PATRYCJA
Jacek umiera teraz gdzieś ze strachu. Pomóż mu. Znajdź go. On się potwornie wstydzi, nie chce się zbadać. Wiesz ilu facetów mógł zarazić w tym czasie? Setki, bo sypia z setkami facetów. Będzie umierał w poczuciu, że na to zasłużył. Taka jest natura wstydu, że myślisz, że zasłużyłaś na wszystko co Cię spotyka.
ALEKSANDRA
Ale czy to jest moja wina?
PATRYCJA
Nie. To nie jest Twoja wina.
ALEKSANDRA
Ty tu jesteś? Kim ty jesteś?
PATRYCJA
Syreną. Jedną z córek Zeusa, które towarzyszą zmarłym w drodze do Hadesu. Opiekujemy się ich duszami, opłakujemy ich. Dlatego nasze wizerunki umieszcza się na grobach.
ALEKSANDRA
Tak, tak, chyba gdzieś o tym czytałam.
PATRYCJA
Jeśli nie chcesz, żeby moje zdjęcie widniało na jego grobie, to go kurwa znajdź i zaprowadź do przychodni.
32.
WALDEMAR
Nie rozumiem.
RAFAŁ
Czego pan nie rozumie?
WALDEMAR
O co jestem oskarżony?
RAFAŁ
A ma pan coś na sumieniu?
WALDEMAR
Czyli wiedzą. Wiedzą o nim wszystko. O nim i o Fabianie. O przelotnym numerku na Centralnym, którego nie może sobie wybaczyć. Co mu zrobią? Co zrobią Beacie, małemu Jerzykowi? I po co było mu to wszystko? Nie puszczą go na zawody. Jego kariera… Kłamać, przyznać się? Czego ode mnie chcecie?
RAFAŁ
Chcemy was chronić. Sprawa jest priorytetowa. W państwie demokracji ludowej musimy chronić wszystkich obywateli. Także was.
WALDEMAR
Jakich nas?
ALEKSANDRA
Gdzie on jest?
RAFAŁ
Sportowców, mężów, pederastów.
33.
ALEKSANDRA
Gdzie on jest?
RAFAŁ
Kto?
ALEKSANDRA
Kurwa mój syn. Zatrzymaliście go. To jest jakaś pomyłka.
RAFAŁ
Sugeruje pani, że służby Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej popełniają błędy?
ALEKSANDRA
Oddawaj mi go.
RAFAŁ
Grzeczniej.
ALEKSANDRA
Czego chcesz? Żebym ci obciągnęła penis? Potrafię.
RAFAŁ
Niechże się pani uspokoi, takie słownictwo… Proszę usiąść.
ALEKSANDRA
Jacek. Ładny taki, młody jest…
RAFAŁ
Nie wiedziałem, że to pani syn.
ALEKSANDRA
Taki młody, ładny…
RAFAŁ
Taki przypadek?
ALEKSANDRA
Jaki?
RAFAŁ
Brzydki, że tak powiem. Wstydliwy. Ja bym umarł ze wstydu.
ALEKSANDRA
Wstydzić to się można jak puści bąka w teatrze. Ma pan syna?
RAFAŁ
Zna pani Piotrusia. Ma siedem lat.
ALEKSANDRA
I co by pan zrobił?
RAFAŁ
Gdyby co?
ALEKSANDRA
Gdyby był taki jak Jacek.
RAFAŁ
Czyli jaki? Czyli jaki?
ALEKSANDRA
Aleksandra czuje, jak wali jej serce. 120 uderzeń serca na minutę. Zaraz upadnie, ale najpierw dowie się, co z Jackiem. Odzyska go, choćby miała stracić pracę, reputację, życie. Oddawaj mi go. Gdzie on jest? Oddawaj mi syna! Oddawaj mi syna!
RAFAŁ
Macie podobne pieprzyki na policzkach.
ALEKSANDRA
Jest pan bardzo uważny.
RAFAŁ
Taka praca.
ALEKSANDRA
Gdzie go trzymasz?
RAFAŁ
Wypuściłem go. Kazałem mu się przebadać. Panie Waldemarze będę trzymał kciuki za najbliższą walkę. Radzę się opamiętać. Skończyć ze słabostkami. Trzeba z dziećmi rozmawiać, pani Olu. Od małego uświadamiać.
ALEKSANDRA
Gdzie robią te badania?
34.
SEBASTIAN
Szpital na Wolskiej. Jedno z dwóch miejsc, gdzie można sprawdzić czy się to ma. Kolejka do badania, kolejka po wyniki. Kilkanaście osób. Ludzie nie patrzą tu na siebie. Każdy wie, po co tu się przychodzi. Wszyscy starają się przybrać kolor ściany. Kolor wstydu.
IWONA
Ja mam kiłę, ty rzeżączkę, więc podajmy sobie rączkę.
Ja nie podam tobie rączki, kiła słabsza od rzeżączki.
JACEK
Nie mogę od tego spać. Nigdy się tak nie bałem.
ZOFIA
Myślałam, że ty się niczego nie boisz.
JACEK
Naprawdę umarł od tego?
ZOFIA
Naprawdę.
JACEK
Jednak nie… Nie jestem gotowy. / nie dam rady.
ZOFIA
Poczekaj. Lepiej wiedzieć.
JACEK
Może. Nie wiem.
PATRYCJA
Cykasz się?
JACEK
Nic się nie bój, Syrena.
BEATA
Potrzymasz mnie za rękę?
WALDEMAR
Co ty tu robisz?
BEATA
Sprawdzam, czy nie zaraziłeś mnie i naszego dzieciaka.
ZOFIA
Imię i nazwisko?
JACEK
To konieczne?
ZOFIA
Takie są procedury.
JACEK
Powiem pani na ucho.
RAFAŁ
Przecież od tego się umiera. Święty Judo, patronie spraw niemożliwych nie mam siły modlić się jak należy. Nic nie jest w stanie przynieść mi ulgi. Moja odwaga gaśnie, niecierpliwość i samotność odbierają mi jasność umysłu i ufność serca.
IWONA
Pewna dama piła w Pile Nie myślała nic o kile.
Przyszła kiła i damę zabiła.
ZOFIA
Data urodzenia?
JACEK
9 czerwca 1966.
ZOFIA
Bierzesz narkotyki?
JACEK
Palę też papierosy.
ZOFIA
Czy uprawiasz przygodny seks?
JACEK
To jest konfesjonał?
ZOFIA
To są procedury.
JACEK
Tak.
ZOFIA
Z mężczyznami?
JACEK
Tak.
ZOFIA
Ilu było tych mężczyzn?
JACEK
Nie prowadzę ewidencji.
ZOFIA
10? 50?
JACEK
Kocham się z kim chcę, jak chcę i kiedy chcę.
ZOFIA
Jesteś w grupie ryzyka.
35.
SEBASTIAN
Kolor wstydu. Kroplówka. Krew. Pełno krwi. Jest jej coraz więcej. Krew na nim, krew na podłodze, na ścianach. I tu wydarza się to, co Sebastian zna z filmów: czas zatrzymuję się, a on może przyglądać się wszystkiemu, wydaje się, że tę chwilę można przeciągać w wieczność. On to ma. To on. Zabierzcie go. Adidas. Narkoman. Pedał. On nas zarazi. Mam AIDS. Mam AIDS. Mam hemofilię, AIDS i halluksy. Sebastian i Zofia patrzą na siebie.
Sebastian śpiewa
I’ll protect you from the hooded claw
Keep the vampires from your door
Ay, ay, ay, ay Feels like fire
I’m so in love with you Dreams are like angels
They keep bad at bay, bad at bay Love is the light
Scaring darkness away, yeah
I’m so in love with you Purge the soul
Make love your goal
The power of love A force from above Cleaning my soul
Flame on, burn desire
Love with tongues of fire Purge the soul
Make love your goal
SEBASTIAN
Sebastian uświadamia sobie, że przyjdzie taki dzień, kiedy ta choroba nie będzie wyrokiem, nie będzie musiał na nią umierać, będzie mógł żyć, kochać się, dotykać, pieścić, żyć bez strachu, będą lekarstwa, nie będą się go bali i on nie będzie się bał, że umrze na katar Tak bardzo chce to teraz powiedzieć tym wszystkim ludziom, otwiera usta i…
Sebastian śpiewa
The power of love A force from above Cleaning my soul
Flame on, burn desire
Love with tongues of fire Purge the soul
Make love your goal
This time we go sublime
Lovers entwine, divine, divine Love is danger, love is pleasure Love is pure, the only treasure
I’m so in love with you Purge the soul
Make love your goal
The power of love A force from above Cleaning my soul The power of love A force from above
A sky-scraping dove
SEBASTIAN
Czy to co mówił przed chwilą, czy oni to słyszeli, czy tylko on to pomyślał…
ZOFIA
On nic wam nie zrobi. To najbardziej delikatny człowiek, jakiego znam.
SEBASTIAN
O nieee… czyli nie słyszeli. Sebastian wyszedł na zakrwawionego wariata.
ZOFIA
To jest… anioł. On jest niegroźny. Sebastian, trzeba natychmiast zatamować krew.
RAFAŁ
Trzeba zadzwonić na milicję!
ZOFIA
Nigdzie nie będziemy dzwonić. To jest mój pacjent.
PATRYCJA
Chodźmy stąd.
BEATA
Do delfinów?
PATRYCJA
Jacek, idziesz?
JACEK
Nie. Nie wiem. Zostanę z nim. Nie wiem czemu, ale chcę z nim zostać.
PATRYCJA
Trzymaj się, James Dean! Stleniam się.
JACEK
Zostanę z nim.
ZOFIA
Musisz odpocząć.
SEBASTIAN
Ty też musisz, jesteś zmęczona bardziej niż ja. AIDS ma kolor czerwony.
JACEK
Miłość ma kolor czerwony. Słyszałem, co mówiłeś. Naprawdę myślisz, że będzie normalnie?
SEBASTIAN
Tak myślę.
36.
WALDEMAR
Fabian. Fabian poczekaj. Odszedłem od niej. Odszedłem od niej. Fabian zatrzymaj się. To znaczy ona mnie zostawiła.
FABIAN
Nie wiem, o kim mówisz?
WALDEMAR
Popatrz, jestem wolny. Zobacz, nie mam obrączki.
FABIAN
Rozwiodłeś się?
WALDEMAR
To znaczy jest Jerzyk.
FABIAN
Twój syn?
WALDEMAR
Poznajcie się, nie wstydź się. Zobacz, jaki jest piękny, silny. Po tacie. Ty też będziesz wspaniałym ojcem…Popatrz. Może chcesz go pogłaskać?
FABIAN
Pogłaskać to można psa.
WALDEMAR
Ale gdzie Ty idziesz? Wujek się bawi z nami w chowanego. Fabian!
FABIAN
Chłopiec ma oczy Waldka. Zawsze podobały mu się jego czy. Nie pasowały do boksera. Było w nich coś pękniętego. Smutek i radość jednocześnie. Cały on. Może dlatego się w nim zakochał? A przecież obiecywał sobie, że nigdy się nie zakocha, że to praca. Praca?
Chuj nie praca. Właśnie… chuj. Czym on się różni od zwykłej kurwy? Płacą mu za donoszenie i sypianie z facetami. Szantażują. Ale na Waldka nigdy nic nie powiedział, nawet o nim nie wspomniał. Może raz. Cóż, dziwki też się czasem zakochują. Za parę lat wejdzie nawet do kin taki film, „Pretty Woman”. Tak, dziwki też się czasem zakochują. Zajmij się synem.
WALDEMAR
Przecież było nam dobrze.
FABIAN
Nie wiem, o czym mówisz.
WALDEMAR
To nie było dla mnie łatwe, zrozum.
FABIAN
Lepiej dla ciebie, żeby nikt nas ze sobą nie widział.
WALDEMAR
Musiałem odejść z klubu, ale wróciłem. Chcę do ciebie wrócić.
FABIAN
Popierdoliło cię?
WALDEMAR
Zrozumiałem, że nie mogę tak dłużej. Chcę, żebyśmy…
FABIAN
Nie ma żadnych nas!
WALDEMAR
Mścisz się?
FABIAN
To skończone.
WALDEMAR
Poświęciłem dla ciebie swoje małżeństwo.
FABIAN
Powiedzmy, że pomogłem ci, zrozumieć, kim tak naprawdę jesteś.
WALDEMAR
I kim według ciebie jestem?
FABIAN
Zwyrodnialcem. Pedałem. Ciotą. Lepiej się przebadaj, bo mogłeś zarazić żonę i dzieciaka.
WALDEMAR
Nie wierzę Ci. Ty taki nie jesteś. Chciałeś mnie pocałować. Pocałuj mnie. Nie zostawiaj mnie.
FABIAN
Spierdalaj stąd!
FABIAN
Fabian patrzy jak Waldek idzie z wózkiem w stronę Świętokrzyskiej. Nigdy nie powie Waldkowi dlaczego tak postąpił. Musiał tak postąpić. Nigdy nie przestanie go obserwować. Waldek się nie podda. Będzie żył tak jak mu się podoba i będzie szczęśliwy.
37.
BEATA
Most Syreny.
PATRYCJA
Wreszcie mamy swój most w Warszawie.
BEATA
Szkoda, że nie jest dla pieszych.
PATRYCJA
Syreny nie mają nóg. Nie jesteśmy pieszymi.
BEATA
Strasznie dużo dziś kry. Jak się wpadnie do takiej wody to podobno można przeżyć tylko dwie minuty. Myślisz, że to mamy?
PATRYCJA
Szczęście?
BEATA
Wiesz, o czym mówię.
PATRYCJA
Mamy kupę szczęścia.
BEATA
Boję się o Jerzyka.
PATRYCJA
O kogo?
BEATA
O mojego syna.
PATRYCJA
to facet, poradzi sobie.
BEATA
Patrz!Jakaś wielka ryba.
PATRYCJA
Może to syrena?
BEATA
Jest taka legenda. O syrence warszawskiej. Syrena złotą strzałą miała wskazywać zagubionemu na łowach księciu miejsce jego przeznaczenia.
PATRYCJA
To przez niego? Oni zawsze odchodzą i jakoś się układa. Myślisz, że sto razy bardziej wolałabyś, żeby chodził na dziwki albo, żeby posuwał sąsiadkę z naprzeciwka, nie wiesz, jak powiesz to matce i wymyślasz trzy tysiące różnych historii. Na przykład, że dostał pracę w Stargardzie Szczecińskim. Pozwól mu odejść.
BEATA
To ja od niego odeszłam.
PATRYCJA
Wskazałaś mu miejsce jego przeznaczenia. Podoba mi się. Jak coś nie jest gitara, to nara. Stleniam się.
PATRYCJA
Czemu masz odlot z delfinami?
BEATA
One zawsze są uśmiechnięte. Nawet jak są smutne, czy samotne, zawsze są uśmiechnięte.
PATRYCJA
Popływamy?
BEATA
W taki ziąb?
PATRYCJA
Lody puszczają. Niedługo będzie wiosna.
BEATA
Stleniam się.
38.
ZOFIA
Zofia odczytuje kolejne wyniki badań. Jest lepiej niż myślała. Uśmiecha się.. Zaczyna się śmiać. Patrzą na nią jak na wariatkę. Ma ochotę tańczyć, w sumie, kto jej zabroni?
Negatywny, negatywny, negatywny, pozytywny, negatywny, negatywny, negatywny… Znajduje wynik Jacka.
39.
JACEK
Negatywny! Negatywny! Jestem negatywny! W 1986 roku, a może to był 1987 albo 1988…
ALEKSANDRA
To był 1989 rok!
JACEK
Odebrałem mój negatywny test na HIV! Była ze mną mama!
ALEKSANDRA
Byłam i będę.
RAFAŁ
A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!
DANUTA
Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm. Nie, to nie ja to powiedziałam.
IWONA
Rok 1989 to był dziwny rok. Rok transformacji. Słońce wschodziło i zachodziło. Syreny porzucały ogony, gubiły skórę i stawały się kobietami.
SEBASTIAN
Nagle w Warszawie pojawiły się kolory.
FABIAN
Czekał nas nowy wspaniały świat. Dolar był niestabilny…
ZOFIA
Wszystko raczkowało.
WALDEMAR
Mój syn dawno wyszedł z okresu raczkowania. Na pytania o matkę, wciąż nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć.
ALEKSANDRA
Powiedz mu prawdę! Zrozumie. I nie obwiniaj się. Homoseksualizm…
ZOFIA
To nie choroba!
JÓZEF
Polska wznowiła stosunki dyplomatyczne z Watykanem.
IWONA
Jeśli chodzi o stosunki, to zaprzestałam. Złapałam hiva, ale wciąż żyłam. Żyłam! Lekarka przepisała mi tabletki, potem kolejne. A dziś w 2025 r. biorę już tylko jedną.
FABIAN
Odechciało mi się żyć.
JACEK
Obiecałem sobie, że nigdy nie zapomnę tych, którzy nie przeżyli, tych którzy mieli mniej szczęścia niż ja.
WALDEMAR
Nie zdobyłem już żadnego tytułu. Zacząłem jeździć na taksówce.
SEBASTIAN
Wydałem pierwszy tomik wierszy.
JACEK
Byłem na jego wieczorze autorskim!
ZOFIA
Byliśmy tam razem.
DARIA
Prowadziłam sex shop. W 1989 roku ludzie lubili oglądać gołe baby.
ZOFIA
Ośrodek Monaru w Zbicku stał się pierwszym domem dla osób zakażonych HIV. PATRYCJA: Trafiłam tam i dzięki temu wciąż żyję!
JACEK
Zakochałem się.
SEBASTIAN
Nareszcie czułem, że żyję.
JÓZEF
Zaangażowałem się w pomoc osobom chorym na AIDS. Ksiądz proboszcz… Nie pytałem go więcej o zdanie.
PATRYCJA
Słońce wschodziło.
WALDEMAR
I zachodziło.
ALEKSANDRA
Dzieci rosły.
PATRYCJA
Ptaki na zimę odlatywały do Afryki.
ZOFIA
Prace nad lekami na AIDS trwały.
JACEK
Czy czegoś żałowałem? Może tylko tego, że ze strachu kochałem się dużo mniej. A kocham uprawiać seks. Bo w życiu liczy się jedno.
WALDEMAR
Miłość.
IWONA
Miłość.
FABIAN
Miłość.
RAFAŁ
Miłość.
ZOFIA
Miłość.
DANUTA
Miłość.
SEBASTIAN
Miłość.
ALEKSANDRA
Miłość.
PATRYCJA
Miłość.
JACEK
I chuj!
Jeszcze więcej treści!
NIE PRZEGAP ŻADNEGO NUMERU