Od Autora:
„Czy Chopin był gejem?” To pytanie postawił w audycji „Mężczyźni Chopina” w radiu szwajcarskim SRF dziennikarz Moritz Weber. Przeanalizował on korespondencję Chopina i znalazł wiele homoerotycznych wątków, o których wcześniej nie słyszał. Zdziwiło go, że w badaniach i dyskusjach nad Chopinem – prowadzonych na każdy niemal temat jego życia i twórczości – ten aspekt był najczęściej pomijany. Moritz sugeruje, że działo się tak, aby „polska ikona narodowa odpowiadała konserwatywnym normom”. Był to swoisty proces „oczyszczania” jego wizerunku przez historyków i badaczy. Audycja ta spotkała się z żywą reakcją sprzeciwu i oburzeniem ze strony niektórych polskich muzykologów i historyków.
W niektórych listach kompozytor mówił otwarcie o swoim zainteresowaniu mężczyznami, w innych w sposób zawoalowany. Pogłoski o jego rzekomych związkach z kobietami nazwał „przykrywką ukrytych uczuć” i „płaszczem ukrytych emocji”. Do szkolnego kolegi Tytusa Woyciechowskiego Chopin pisał między innymi: „Nie lubisz być całowany. Proszę, pozwól mi to dziś zrobić. Musisz zapłacić mi za ten brudny sen, który miałem o Tobie zeszłej nocy”.
„To, że Chopin przez długi czas musiał ukrywać część swojej tożsamości, jak sam pisze w listach, mogło odcisnąć piętno na jego osobowości i sztuce – powiedział Weber. ╴Muzyka pozwoliła mu w pełni wyrazić siebie, ten rodzaj twórczości ma tę zaletę, że nie zawiera żadnych słów”. W sztuce mógł być wolny. W sztuce możemy być wolni. Ta idea jest mi bardzo bliska.
Nie wiemy jakiej orientacji był Chopin, nie mamy prawa tego stwierdzić, ale ja lubię myśleć, że był gejem. Czy mi wolno? Pod wizerunkiem-kompozytora znalazłem bardzo samotnego, zalęknionego, często toksycznego człowieka, który „nie umiał w relacje”. Jego życie było bardzo nieszczęśliwe, tak naprawdę nieudane, wybawione jedynie przez jego twórczość. Te mroczne aspekty wolimy jednak pomijać. Stąd wziął się pomysł, żeby w tym spektaklu przyjrzeć się historiom, postaciom i sferom, które przez wieki nie mieściły się w kanonie naszej narodowej kultury. Słuchając tajemniczych, paradoksalnych i bardzo intymnych utworów Chopina bawimy się tymi obrazami i fantazjujemy, co by było gdyby… Przez wieki nazbierało się wiele „straconych pokoleń” odmieńców i dziwaczek, które w danych realiach nie mogły ╴ tak jak Chopin ╴realizować swoich potrzeb, marzeń otwarcie, które nigdy nie znalazły swojego miejsca. Chcieliśmy stworzyć im przestrzeń w teatrze, by były kim chcą. Jesteśmy tutaj.
Hubert Sulima
HUBERT SULIMA
I LOVE CHOPIN
Tekst powstał w procesie prób z zespołem Wrocławskiego Teatru Pantomimy na podstawie koncepcji i we współpracy Huberta Sulimy i Jędrzeja Piaskowskiego
TEKST I DRAMATURGIA
HUBERT SULIMA
REŻYSERIA
JĘDRZEJ PIASKOWSKI
SCENOGRAFIA
ANNA MARIA KARCZMARSKA, MIKOŁAJ MAŁEK
KOSTIUMY
RAFAŁ DOMAGAŁA
MUZYKA
JACEK SOTOMSKI
REŻYSERIA ŚWIATŁA
KLAUDYNA SCHUBERT
OBSADA
SARA CELLER JEZIERSKA (GOŚCINNIE)
KUBA PEWIŃSKI
ELOY MORENO GALLEGO
JAN KOCHANOWSKI
KAROLINA PACZKOWSKA
AGNIESZKA KULIŃSKA
AGNIESZKA DZIEWA
1. ÓSEMKI
/Sala wykładowa. Na ścianie projekcja z prezentacją. Slajd pokazuje napis: „Znaczenie i występowanie ósemek w ostatnich utworach fortepianowych F. Chopina z lat 1848–49. Przyczynek do badań analityczno-statystycznych”. Dr Danuta Gładkowska prowadzi wykład, który przerywają spóźnieni studenci (widzowie)/
Są Państwo studentami muzykologii. To jest wykład połączony z ćwiczeniami, jest z tego potem zaliczenie. Państwa obecność jest tutaj obowiązkowa. To jest wasz najważniejszy przedmiot… czy ja naprawdę muszę to przypominać? Proszę szybko zajmować miejsca. Tutaj nie obowiązuje studencki kwadrans, mówiłam, o tym wielokrotnie. Czy ja naprawdę mam zamykać drzwi do sali od środka? Uniemożliwiają państwo pracę swoim kolegom, którzy się nie spóźnili. Proszę nie przeciągać siadania. To jest jakiś absurd. Państwo pomylili chyba adresy. Kawiarenka piętro niżej. To są studia wyższe. A jak Państwu się tu nie podoba, to proszę tam jest niedaleko technikum rolnicze, mogą się państwo przenieść. Studia nie są po to żeby było lekko. Aha, i proszę wyłączyć telefony. Nie zacznę póki Państwo nie wyłączą telefonów.
/Do konkretnych osób/
Analiza z zeszłego tygodnia jest? Proszę przypomnieć nazwisko. Pani Schubert. Jest analiza mazurka z zeszłego tygodnia? Nie ma? A nazwisko zobowiązuje. Spóźnili się Państwo i są nieprzygotowani… Będę kontynuowała, proszę sobie uzupełnić pierwszą część wykładu z notatek kolegów. Przypominam, że wykład jest obowiązkowy i kończy się egzaminem.
Proszę o kolejny slajd. Mazurek f-moll op. 68-me nr 8-my, wydany pośmiertnie, uznawany za ostatni utwór eF Szopena.
W partii prawej ręki prowadzącej główną linię melodyczną, występuje:
155 ósemek nie wliczając w to nielicznych krótkich ozdobników
7 ćwierćnut z kropką
19 ćwierćnut
14 półnut
1 cała nuta
Partia dolna – lewej ręki na charakter prostego akompaniamentu akordowego i jest niemal w całości oparta na prostym rytmie ćwierćnutowym.
W sumie w partii lewej ręki występuje:
41 trójdźwięków ćwierćnutowych, co w sumie daje 123 ćwierćnuty w układach trójdźwiękowych
26 ćwierćnut w układach dwudźwiękowych, co daje tu w sumie 52 ćwierćnuty,
24 pojedynczych ćwierćnut
i 12 ósemek.
Jasno wynika z tego, że w utworze liczącym w sumie 407 dźwięków, najliczniej występującą w dominującej melodycznie partii prawej ręki grupą są ósemki w liczbie 155-ciu , które stanowią aż 38,08 procent wszystkich nut występujących w utworze i 79,09 procent dźwięków występujących tylko w partii prawej ręki.
Skala i częstotliwość występowania ósemek w ostatnim utworze eF Chopina z całą pewnością wskazuje, że ich użycie nie jest zabiegiem przypadkowym, a precyzyjną, świadomą i konsekwentnie stosowaną techniką kodowania znaczeń pozamuzycznych.
Czy ósemki te mogą oznaczać bieg duszy do Boga? Zapewne tak, biorąc po uwagę francuską i zapewne znaną Chopinowi XVII-wieczną tradycję pisania instrumentalnych lamentacyjnych tombeaux, których drobnonutowe zakończenia interpretowano tradycyjnie jako ruch duszy uwalniającej się z umierającego ciała. Pozostaje jedynie pytanie – dlaczego do tej pory muzykologia i szopenistyka tak konsekwentnie nie zauważały istnienia tegoż zjawiska i jego znaczenia w tak wielu utworach eF Chopina? Pozostawiam to pytanie otwartym.
Chciałabym jeszcze na koniec państwa uwrażliwić i uczulić na pewne niepokojące zjawisko. Nie jest ono wielce oryginalne, bynajmniej, pojawia się bowiem nie pierwszy raz wśród „podnieconych erotyzmem” naukowców czy publicystów. A mianowicie na krążące obecnie niesmaczne domysły o cielesności Chopina. Ich podsycanie świadczy o braku znajomości nie tylko jego listów, i zwyczajów, konwencji epoki, w której Chopin żył, lecz także jego biografii, w tym jego uczuć i historii związków. Tymczasem dla nas, muzykologów, kwestie są niezmiennie jasne i całkowicie oczywiste od przynajmniej 100 lat. Wiemy dokładnie kim Chopin był, jest i będzie.
Jednak nie chciałbym kończyć naszego spotkania w minorowym tonie. Dlatego na sam koniec pozwolę sobie zaanonsować, że otrzymałam grant z Funduszu Sprawiedliwości Społecznej na rozpoczęcie kolejnych badań. Tytuł mojego nowego projektu. „Czy Szopen chodził tam piechotą? Hipoteza anty-fekalna. Badania interdyscyplinarne z zakresu muzykologii, medycyny i mirakulistyki”. Można powiedzieć, że nawet jeśli Chopin defekował, na co nie ma żadnych naukowych dowodów, to w jego muzyce nie ma śladu kału, jakoby wszelka fizyczność została z niej wyrugowana. Słuchając muzyki Chopina znajdujemy się w przestrzeni wyzwolonej z cielesności, choroby, śmierci. Jak wszyscy wiemy był on bowiem poetą ducha. Dziękuję państwu za uwagę. A zatem jak mawiają pianiści: do sfortepianienia w bardzo niedalekiej przyszłości.
/W tle wchodzi piosenka GAZEBO – I LIKE CHOPIN/
SEKWENCJA RUCHOWA – DANUTA W PODRÓŻY DO PARYŻA
DANUTA
/rozmarzona, w ruchu/ Ach, zapomniałabym… Ja nieuważna… Przypominam też o jutrzejszej, corocznej pielgrzymce do grobu Chopina. Spotykamy się pod Instytutem o godzinie 4 rano. Autokar rusza punktualnie 4.30. Są jeszcze wolne miejsca. Późno zdecydowani mogą jeszcze zgłosić udział i dokonać opłaty za nocleg jeszcze dziś w sekretariacie. Proszę tylko nie zapomnieć o środkach czystości, lista jest wywieszona na tablicy ogłoszeń. To nasze święto, święto naszego ducha. Jak co roku udajemy się tam, by uczcić armaty ukryte w kwiatach…
2. MUSCA CHOPINIANA
/PARYŻ, CMENTARZ PÈRE-LACHAISE, PRZY GROBIE CHOPINA/
DANUTA
No wiadomo, jak zwykle sama. A wszyscy niby tacy patrioci, ale jak trzeba się poświęcić, to nikogo chętnego. Łooo matulu święta!!! Co za syf paryski, no, nie wierzę. Rok do roku taki syf nieziemski. Ale glonem zaszedł, święci anieli! Jeszcze tylko brakuje, żeby tu nasrali na środku. Francuzi to jednak wstydu za za eurocenta nie mają, nie dbają w ogóle o ten pomnik. Gdzie główny konserwator Paryża jest ja się pytam? Pewnie w kawiarence croissanty wcina. Nie dziwie się, że ta cała muza, Euterpe, co cię pilnuje, tak płacze, tutaj tylko ręce załamać i w ryk.
/Rozpakowuje się, wyjmuje z plecaka środki czyszczące, odkłada baniak z wodą/
O, zobacz, Fryderyku, nawet wodę ze sobą z Polski ci przywożę, bo ta tutejsza to jeden wielki ściek, a nie woda. Nie skalam ci przecież pomnika czymś takim. Czemuś ty to sobie miejsce wybrał do życia, to ja tak naprawdę nie wiem. To znaczy wiem, ale ci współczuję. Tego burdelu tutejszego. Nie to co u nas. Dobrze, że serduszko chociaż twoja siostra Ludwika wywiozła do Polski. Kontrabandą do tego, bo to nielegalne było, ale to wiesz. Padłbyś gdybyś zobaczył. Ona sobie specjalną konstrukcję pod suknią uszyła i cię tak przemycała przez granicę.
SEKWENCJA RUCHOWA – Danuta pokazuje jak Ludwika chodziła z sercem pomiędzy nogami
Żarty, żartami, ale powiem ci, że tu trzeba po prostu polskiego octu spirytusowego i domestosa tradycyjnego, a nie tam jakieś ludwiki francuskie. Nic tak nie czyści starego kamienia jak tradycyjny, swojski polski ocet. Napis Ci jeszcze osobno patyczkami do uszu przetrę potem. Jak oni tu ci niby sprzątają, to ja nie jestem doktor muzykologii. Ty byś szału dostał, jakbyś to zobaczył. ale nic się nie bój kochany, nie ma co się przewracać w grobie, ja już tu ci pięknie pomagam.
SEKWENCJA RUCHOWA – DANUTA CZYŚCI NAGROBEK CHOPINA
Ha! Wiadomo, musi być baba z polski, a nie jakieś francuskie kokoty. Tylko polka ci wysprząta pomnik tak, że mucha nie siada. Gilgocze? Tu lubisz jak pocieram, ja wiem. I tu od dołu też trzeba troszkę, tak. No przestań, przestań. Ja cię szczypnę. No, normalnie chłop na baby. Fryderyk! Ty masz chłopie 200 lat ponad… a ja wolę młodszych… /śmiech/ Jezus maria! No i jeszcze brudasy mi tu gumy poprzyklejały, panie w niebiesiech, ty to widzisz i nie grzmisz! Dobrze że mam tu szpachelkę gdzieś, ja jestem gotowa na wszystko, na każdą katastrofę. Fuu, orbit jabłkowy – nienawidzę. /czyści dalej/ Jak Danusia cię oczyści, to tu jak nowy ten pomniczek bedziesz mial. Prosto jakby go ten cały Clésinger dopiero co wyrzeźbił. Uff.
SEKWENCJA RUCHOWA – MUCHY OBSIADAJĄ NAGROBEK CHOPINA
DANUTA
Tylko wyczyść a już lecą. Już muchy obłażą mi ten pomnik. Tylko spróbuj wstrętne muszysko! Bo zaraz wezmę domestosa! Ale Francowate to to takie. I już natłuszczone wszystko. Tylko mi dotknij ten pomnik! Oooo, to jest potwarz!
/Psika muchozolem, muchy odlatują i od razu wracają na to samo miejsce/
Tylko spróbuj, tylko spróbuj to obetrzeć. A więc wojna!!!
SEKWENCJA RUCHOWA – DANUTA BIERZE SIATKĘ NA MOTYLE I RZUCA SIĘ W STRONĘ MUCH, JEDNAK POTYKA SIĘ I UDERZA GŁOWĘ W NAGROBEK CHOPINA. WYKONUJE KILKA OBROTÓW NA ZIEMI. PADA ZEMDLONA.
DANUTA
/Majaczy/ Nokturn….. g moll…. 16tki, 16tki, 16tki…..
MELPOMENA
Ej, czy to nie jest ta Danuta Gładkowska z tych Gładkowskich? Ta znana szopenolożka…?
DANUTA
…Mazurek…
KALIOPE
Tak, to jest ona… Kochanie, budzimy się…
pac pac pac – klap klap klap
/nachyla się nad D. i cuci ją/
DANUTA
Co to za tryl, tryl, tryl…? Co się stało?
KALIOPE
Miałaś mały wypadek.
DANUTA
Chyba uszkodziłam sobie umysł.
KALIOPE
Może to i lepiej?
DANUTA
Gdzie ja jestem?
KALIOPE
Na cmentarzu.
DANUTA
Gdzie?
KALIOPE
NA CMENTARZU, TU SIĘ GRZEBIE TRUPY!
DANUTA
Mój umysł… Jak się stało to?
KALIOPE
Nic, nic, tylko wyrżnęłaś głową w pomnik Chopina.
DANUTA
W Chopina? Matko boska! Co, co ja zrobiłam. Nic mu nie jest? Przepraszam. / Czołga się i płacze na nagrobku. Nagle rzuca się na KALIOPE/ To twoja wina!!! /Szarpią się/
TERPSYCHORA
/Rozdziela je/ Danka, no co ty. On by się przecież uśmiał. On był straszny „żarciaż”.
DANUTA
/upada, pauza/ „Żarciaż”…? Jak to „żarciaż”…? Skąd pani to niby wie?!
KALIOPE
/zdziwiona, na jednym oddechu/ A bo to mało kanapek zjedliśmy z nim jednego talerza przez te wszystkie lata?
MELPOMENA
Oj, dużo, dużo zjedliśmy.
DANUTA
Jak to… pani znała Chopina? przecież pani jest za przeproszeniem muchą. /do widzów/ Jezu, mucha do mnie gada…
KALIOPE
/oburzona/ Nie ona jedna go znała, my wszystkie go znamy.
Wszystkie muchy – My wszystkie!
TERPSYCHORA
I to jeszcze jak!
Wszystkie muchy – Dogłębnie.
DANUTA
Niedobrze mi…
/Biegnie do fortepianu i wymiotuje do środka, muchy za nią/
DANUTA
Przepraszam.
KALIOPE
Nie szkodzi. /Danuta wymiotuje/ Nic się nie stało. /Wymiotuje znów/ My jesteśmy przyzwyczajone. Chopin to znowu ciągle srał…
DANUTA
/wymiotuje głośniej/
KALIOPE
Bo od dziecka miał te biegunki. Nie mógł jeść tłustego. Całe życie chory. Masakra.
DANUTA
Tak, wiem, wiem, to przez mukowiscydozę, ja chciałam nawet kiedyś napisać o tym magisterium. „Hipoteza fekalna. O wpływie gastrycznych uwarunkowań organizmu Chopina na długość jego utworów i karierę wykonawczą”.
KALIOPE
To by było genialne!
DANUTA
Ale promotor mi zabronił… i poszłam w statystykę muzykologiczną.
KALIOPE
Kaliope jestem tak w ogóle.
/Muchy się przedstawiają z ukłonami/
DANUTA
Danuta Gładkowska, doktor muzykologii.
ERATO
Erato, mucha.
DANUTA
Danuta
MELPOMENA
Melpomena, enchante.
DANUTA
Danuta
POLIHYMNIA
Polihymnia.
DANUTA
Danuta
THALIA
Thalia.
DANUTA
Danuta
TERPSYCHORA
Terpsychora.
DANUTA
Danuta
/pauza/
DANUTA
I państwo znali Chopina…
Wszystkie muchy – Oui.
KALIOPE
A co?! Mucha nie może kochać Chopina?!
DANUTA
Ja przepraszam, ale chyba musiałam sobie bardzo ten umysł uszkodzić.
TERPSYCHORA
I my sobie tutaj studiujemy Chopina właśnie.
POLIHYMNIA
Już sto dziewięćdziesiąty któryś rok.
DANUTA
Ale… jak… studiujecie? Przecież wy nawet czytać nie umiecie. Jak?!
Wszystkie muchy – Umiemy!!!
KALIOPE
Normalnie, po swojemu go studiujemy.
Wszystkie muchy – Tak, tak, po swojemu, po swojemu…
DANUTA
Chopina nie można znać po swojemu, tylko tak, jak jest poprawnie.
POLIHYMNIA
Czyli jak?
DANUTA
Yyy… no… jak na Konkursie Chopinowskim…
KALIOPE
Ty jesteś strasznie poblokowana jakaś, pobetonowana, Danuta. On jak słyszy te konkursy to w grobie się przewraca. /Muchy wykonują ruch przewracania się w grobie. Potem nagle poetyckie. Zaczynają delikatnie tańczyć./ A my… parzymy sobie herbatkę, Melpomena siada do fortepianu, otwieramy okna, gwar miasta gwałtownie nas dopada. Siadamy w fotelach. I tak słuchamy. I przychodzą do nas różne obrazy. I my się w nich zanurzamy, i żywimy się nimi. My mamy swoje rozumienie…
TERPSYCHORA
I wtedy on też nas słyszy.
DANUTA
Kto?! Chopin?!
KALIOPE
Tak. On nas usłyszał w całej naszej muchowatości, w całej naszej tragiczności i w filozoficznym rozumieniu muchy od jajeczka aż po śmierć na pajęczynie. I co więcej – on nawet nam utwór poświęcił, w którym zawarł cały nasz los.
DANUTA
To już jest śmiechu warte. Nie ma takiego utworu.
KALIOPE
Jest.
DANUTA
Ja chyba muszę iść do szpitala psychiatrycznego.
Wszystkie muchy – Danuta, patrz na nas… Patrz na nas…
SEKWENCJA RUCHOWA ╴333 ŚMIERCI MUCHY – KALIOPE tańczy tragiczny żywot muchy do Etiudy c-moll Op. 10 No. 12 (Rewolucyjnej)
DANUTA
To jest jakiś błąd. Przecież nawet dzieci w szkole wiedzą, że ta etiuda to jest o tym jak Ruscy do Warszawy wchodzą i wszystkich gwałcą, w 1830-tym. Polaków, ludzi, a nie…
KALIOPE
A ile much zamordowali? czy ktoś to policzył?
DANUTA
phi…!
KALIOPE
I ile codziennie jest mordowanych przez ludzi? Co? I powiem Ci więcej, Danuta, scherza też są o nas. Wszystkie cztery. Patrz, patrz na nas Danuta. Patrz na nas.
SEKWENCJA RUCHOWA – MUCHY TWERKUJĄ WOKÓŁ FORTEPIANU DO REMIXU SCHERZA nr 1
DANUTA
Jezu Chryste, mam… mam habilitację! To odkrycie mojego życia! Odkryłam właśnie nieopisany gatunek much żerujący na szczątkach doczesnych F. Chopina. Nazwę go: Musca chopiniana. Źródłem ich może być wąskie stado pra-much, wywodzących się od musci chopiniany zero, która jako pierwsza znalazła się w otoczeniu kompozytora, prawdopodobnie już ok. roku 1832. Moja robocza hipoteza mówi, że muchy te żyjące z Chopinem przez wiele lat, po jego śmierci przeniosły się za nim na cmentarz Pere-Lachaise. Owady te to ostatnie przedstawicielki wielkiej emigracji. W DNA tych stworzeń mogą być zawarte informacje stanowiące klucz do wszelkich chopinowskich tajni. Należy niezwłocznie zbadać milczący zazwyczaj odwłok i pozornie brzęczące o niczym skrzydełka. Wsłuchać się w ich drżące ciała…
/Muchy odlatują, zostaje tylko KALIOPE I DANUTA. Słychać Nokturn op.15 nr 3/
KALIOPE
Co teraz słyszysz?
DANUTA
No… Nokturn. Op. 15 nr 3.
KALIOPE
Co słyszysz w tej muzyce? Ty… i bez muzykologii statystycznej, błagam.
DANUTA
Ja? Miasto… Wyludnione…. Samotny spacerowicz… Mam. Już się zmierzka, nadchodzi noc, rozpościerająca sie nad wyludnionymi ulicami. Niekończąca się zima. Jakaś nieznośna melancholia… Samotny człowiek, przerażająca perspektywa powrotu do pustego mieszkania.
KALIOPE
Pamiętam, że kiedy padało, smutek wpędzał Chopina w stan jakiegoś szaleństwa. Czasem się go wtedy strasznie bałam. A te nokturny…to była dla niego ucieczka…
3. NOKTURN: CRUISING
Nokturn pobrzmiewa emocjonalnością typową dla scenerii miejskiej: zmysłową melancholią spacerowicza, nagłym nadejściem nocy, rozpościerającej sie nad wyludnionymi ulicami, przerażającym dla człowieka samotnego powrotem do pustego mieszkania.
Chopin mawiał, że w Paryżu, szczególnie kiedy padało, nostalgia wpędzała go w stan bliski szaleństwa.
Nokturn oferował mu możliwość ucieczki od tego stanu, od osamotnienia. Wykorzystał znaną formę i ╴pozostawiając zewnętrzną powłokę nietkniętą – zastąpił jej zawartość rodzajem zaszyfrowanego przesłania.
Dr hab D. Gładkowska, prof. UMFC
SCENA RUCHOWA – CRUISING W PARKU. DWÓCH MĘŻCZYZN, JEDEN TAŃCZY VOGUING DO NOKTURNU OP. 15 NR 3, DRUGI GO PODGLĄDA. STOPNIOWO ZBLIŻAJĄ SIĘ DO SIEBIE, OBSERWUJĄCY ZACZYNA POWTARZAĆ GESTY TAŃCZĄCEGO. STOPNIOWO ZBLIŻAJĄ SIĘ DO SIEBIE, BY ZA CHWILĘ ODDALIĆ. TO SCENA O POTRZEBIE BLISKOŚCI I OGROMNYM LĘKU PRZED NIĄ.
W TRAKCIE SCENY RUCHOWEJ – LIST Z OFFU
(WYBÓR Z LISTÓW F. CHOPINA DO T. WOYCIECHOWSKIEGO)
Najdroższy Tytusie!
Nareszcie przyszedł Twój list ╴jak żebym Cię przeczuł, bo nie uwierzysz, jak mi stoisz w myśli przy każdym nieledwie uczynku. Nie wiem, czy to dlatego, żem się przy Tobie czuć nauczył… Musiałeś mieć częstą czkawkę, albowiem nie było dnia, żebyś Ty nie był wspomniany. – Nie chce mi się nowin pisać, tylko bym się z Tobą pieścił.
Ach, jak to przykro nie mieć pójść do kogo rano, podzielić z nim smutku, radości. Jak to niegodziwie, kiedy coś ciąży, a nie ma gdzie złożyć.
Wiesz, do czego ta aluzja. Fortepianowi gadam to, co bym Tobie był nieraz powiedział.
Najdroższe życie moje! Na wariacji najnowszej Twoje nakreśliłem imię. Zdaje mi się, że żaden mój utwór wartości mieć nie będzie, póki go Ty nie usłyszysz. Moje życie, Tyś za dobry – wierz mi, że ja prawie zawsze przy Tobie, ja Ciebie nie odstępuję w myślach i tak będzie do śmierci. Teraz daj buzi, najprzywiązańszemu. Jeszcze raz buzi – buzi.
Ale nie, nie całuj mnie teraz, bo jeszcze się nie umyłem. Ty?
Nawet gdybym natarł się bizantyjskimi olejkami, nadal byś mnie nie pocałował, chyba że zmusiłbym cię do tego magnetyzmem.
Dzisiaj będziesz śnić, że mnie całujesz. Muszę Ci odpłacić za brudny sen, który przyniosłeś mi zeszłej nocy.
Jak zawsze, tak i teraz noszę Twoje listy przy sobie. Jakże mi będzie błogo w maju wyszedłszy za mury miasta – dobyć Twojego listu i szczerze się zapewnić, że mię kochasz, a przynajmniej spojrzeć na rękę i pismo tego, którego ja tylko kochać umiem!
– Kończę już, wyjdę na spacer, może zobaczę kogo, co mi Ciebie przypomni; a ja Ciebie tylko kocham. A jeżeli tylem Ci już bez sensu nabazgrał, to jedynie dlatego, żeby Ci przypomnieć, że tak Cię mam w sercu jak dawniej. Ściskam Cię serdecznie, „w same-usta” pozwolisz?
Twój najprzywiązańszy…
DANUTA
/Wbiegając/ Co się dzieje?! Dlaczego słyszę nokturn i widzę w głowie coś zupełnie innego? Jakieś omamy mam słuchowe. Co, co, co tu się stało? Zjadłam za dużo wieprzowiny na noc? To pomyłka? Jakaś prowokacja erotomańska? Hahaha, przecież tam tego nie ma w tej muzyce… zakłócenia jakieś dziwne. Aaa, to na pewno od tego uszkodzonego umysłu. Przepraszam, proszę mi zadzwonić po karetkę, ja chyba potrzebuje szpitala…
/Dzwonek do drzwi/
DANUTA
To po mnie! Dziękuję!
/Listonoszki przynoszą wielki worek listów/
KALIOPE
O, moje ulubione panie listonoszki.
LISTONOSZKA
Musca chopiniana nr 3?
KALIOPE
Zgadza się
LISTONOSZKA
To do pani, polecone.
KALIOPE
Dziękuję bardzo, uwielbiam listy dostawać. przepraszam nie mam drobnych na napiwek.
LISTONOSZKA
Następnym razem pani da.
KALIOPE
Do widzenia. O patrz… To jest o tu z tego listu Chopina do Tytusa Wojciechowskiego. A tu od Fontany. Od George’a. O, Zobacz, Paryż, 13 marca 1832-go.
DANUTA
To są prywatne sprawy.
KALIOPE
Tego jest więcej.
DANUTA
Tak, tak…
KALIOPE
A zobacz jakie tu jest słowo, nawet podkreślone. Kuśka.
DANUTA
Hmmm, bardzo ciekawe. Pokaż mi je…
KALIOPE
Same długi i listy po nim zostały.
/DANUTA kradnie worek z listami i idzie po niszczarkę/
Danusiu… A co ty robisz?
KALIOPE
/wkłada listy do niszczarki/ Dobra, dobra… Ja mam prawo. Dla dobra wszystkich. Ludwika jego siostra też tak zrobiła. Po jego śmierci wszystko pięknie wyczyściła. Ona wiedziała jak się dba o wizerunek. Toteż nie robię nic odkrywczego czy nielegalnego. /Niszczarka pracuje/ Ja chcę tylko, żeby wszyscy w Chopinie słyszeli to, co tam jest, było i zawsze być powinno… /Powoli wchodzi muzyka ballady f-moll op. 52. DANUTA rozmarza się, mówi i pokazuje ruchowo opowiadane obrazy/ …barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie rogatywki, szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń.
4. BALLADA: CHŁOPKI
Liryczna narrator ostatniej Ballady Chopina opowiada swoje przeżycia głosem zrazu ściszonym, niepewnym siebie. Opowieść ta nie prowadzi nas prostą drogą. Opowiadacz waha się, zastanawia, przystaje, szuka dalszej drogi. Pojawiają się epizody tajemnicze, dziwne i fascynujące.
Wreszcie następuje nagłe zatrzymanie się i zamyślenie na fermacie wobec fascynującego zjawiska wyrażonego pianistyczną cadenzą, po której pojawia się muzyka tzw. drugiego tematu. Druga bohaterka ballady. Rozbrzmiewa ona w ściszeniu, skupieniu i łagodnie – w rytmie sielankowych tańców pasterskich.
I ten wątek będzie rosnąć, rozkwitać, sięgać ekstatycznego szczytu. Dla tego, co nastąpi po jego osiągnięciu, w momencie kulminacji balladowej narracji, nie sposób znaleźć odpowiednich słów. Ta eksplozja namiętności i uczuć, wyrażona przez rozkołysane pasaże i nasycone treścią harmoniczną akordy, nie ma sobie równej. Ta tajemnicza i zagadkowa ballada przenosi nas w inny wymiar, w inną niedostępną na co dzień przestrzeń.
Dr hab. D. Gładkowska, prof. UMFC
SCENA RUCHOWA – DWIE KOBIETY PRZEBRANE ZA CHŁOPKI, WYKONUJĄ KOLAŻ TAŃCÓW LUDOWYCH, JAKBY DALEKI POWIDOK ZESPOŁU „MAZOWSZE”. POWIDOK CHOPINOWSKICH STEREOTYPOWYCH OBRAZÓW. MUZYKA: BALLADA NR 4
DANUTA
/w trakcie tańca/ O, jak pięknie. Kocham Mazowsze! O to mi właśnie chodzi…. jakby coś czytało w mej duszy. Miód na moje serce. Fryderyk tak dokładnie to widział, a teraz i my mamy możliwość zobaczenia tych cudowności. Aż łza w oku się kręci. Dwie chłopki z mazowieckiej wsi tańczą mazurka. XIX wieczny polski pejzaż najsielankowniejszy… Tak, lecą polskie boćki na niwach…
SCENA RUCHOWA CD. – W PEWNYM MOMENCIE SCENA ZACZYNA SKRĘCAĆ W STRONĘ SCENY MIŁOSNEJ, EROTYCZNEGO ZBLIŻENIA POMIĘDZY TANCERKAMI/CHŁOPKAMI. NAGLE WCHODZI CHŁOP, KTÓRY PRZERYWA SCENĘ. CHŁOPKI ODGRYWAJĄ PANTOMIMĘ. KIEDY CHŁOP ODCHODZI WRACAJĄ DO TAŃCA MIŁOSNEGO. W KOŃCU ZMĘCZONE PADAJĄ NA ZIEMIĘ. KIEDY TAM LEŻĄ PRZYTULONE CHŁOP WRACA Z TACZKĄ ZIEMI, KTÓRĄ POWOLI NA NIE WYSYPUJ.
LIST Z OFFU W TRAKCIE SCENY RUCHOWEJ
Droga K.,
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze. Ostatnio często o Tobie myślę. Dlaczego przez tyle lat nigdy nie porozmawiałyśmy o tym, co było między nami?
Pamiętasz pewnie jak było w zespole/ Jeżeli komuś zależało na spokojnym życiu, musiał być przeźroczysty jak szyba, nie mieć koloru, zapachu i ciała.
Być przeźroczystym to był nasz drugi zawód.
Długo myślałam, że tylko za zamkniętymi drzwiami mogłyśmy być sobą. Ale to nie była prawda.
Te wszystkie głosy i oczy, i wstyd szły za nami – kiedy dotykałam twojej twarzy, twoich ust i pośladków. Kiedy rzucałyśmy się na siebie łapczywie. Łapczywie, bo miałyśmy tylko tę chwilę wydartą światu.
Teraz to powiem.
Nigdy wcześniej nie byłam z nikim tak blisko jak z Tobą. Przy tobie otworzyłam się na innych, na świat, i na siebie. To, co było we mnie zamknięte i zranione uleczało się.
Pamiętam nas leżące na trawie, naćpane słońcem, dotykane przez wiatr. Czułam wtedy, że jesteśmy ciałami szerokich pól, siostrami zwierząt, im równymi.
Kiedy się rozstawałyśmy zapytałaś: „dlaczego porzuciliśmy naszą ukochaną ziemię, czy aż tak się jej wstydziliśmy? baliśmy się?” Pamiętasz? To pytanie ze mną zostało. Czasami kładę się na ziemi i przytulam ją – znów jesteśmy razem.
Gdybym wtedy to wszystko wiedziała, miała wtedy słowa… Powiedziałabym ci wszystko, każdą nutę. Niczego bym się nie bała. Przepraszam, że wtedy stchórzyłam.
I dziękuję ci.
Za wszystko.
Z całego serca.
Zawsze Twoja,
A.
ERATO
/do Danusi/ No i jak?
DANUTA
No, to jest źle ulokowany potencjał… Dlaczego ja mam słyszeć Chopina i widzieć dwie lizbijki z Zespołu Mazowsze?! Nie ma czegoś takiego w szopenowskim uniwersum. Poza tym, co to ma wspólnego z Chopinem? Gdzie są lizbijki w tej balladzie? No słucham, gdzie. 25 lat go studiuję i w życiu nie trafiłam na żaden ślad lizbijek w XIX wieku na Mazowszu.
KALIOPE
No, to byś się zdziwiła.
DANUTA
Poproszę o podanie źródeł pisanych!!! A nawet jeśli one są, to… co to ma wspólnego z Szopenem? Chyba tylko to że te lesbijki… chcą… chcą… go zabić. /do widowni/ Dołz lizbians ar trajing tu merder Szopen! /Do ERATO I KALIOPE/ To wy! Wy! To wy piszecie paszkwile erotomańskie i nosicie plotki do gazet! wszystko na sprzedaż! Czy gdybym ja była lizbiijką, to bym używała Szopena do swoich lesbijstw? No nie! Nie używałabym… nie używałabym… bo… nie jestem lesbijką! Nie… ja to muszę chyba do szpitala pojechać. JA mam chyba szumy uszne.
KALIOPE
Spokojnie, Danusiu, bo ci cukier skoczy.
ERATO
To nie są szumy, to jest sztuka, życie, a w sztuce człowiek jest wolny
DANUTA
Chopin nie robił żadnej wolnej sztuki!!!…. /orientuje się co powiedziała, głupio jej/
ERATO
Doprawdy….? A ja myślałam że wtedy to była totalna awangarda…
DANUTA
Proszę mnie nie ciągnąć za słówka! To nie jest żadna sztuka, to jest kryminał. Wiesz, co to jest wielka sztuka? …. yyy…Tego już nie ma!!! Dlaczego ja to słyszę? Dlaczego? Przecież to niemożliwe, żeby coś podobnego mi się usłyszało w tej balladzie. Nie… to brednie, przecież wy jesteście zwykłymi muchami! Wy jesteście nikim! Niczym! /śmieje się i płacze, nagle pada/ Przepraszam… Chyba się zagalopowałam. To z nerwów…
ERATO
My jesteśmy przyzwyczajone.
KALIOPE
Chopin takich szałów dostawał, że to jest nic przy tym.
ERATO
A pamiętasz, jakie a pamiętasz, jakie z wydawcami były jazdy, jak się o pieniądze wykłócał i ich wyzywał od h… najgorszych, łajdaków, jechał po nich jak po burych sukach…
KALIOPE
A pamiętasz jak na lekcjach kurwicy dostawał czasami╴ rzucał partyturą, wymachiwał rękami, nawet krzesło połamać potrafił „Co to jest? szczekanie psa?!” i tupał nogami.
ERATO
On tak się przejmował, że robił się kompletnie dziki czasami. Czasem też tak bał się ludzi że szok, strasznie…
KALIOPE
Ale największe jazdy to robił jak komponował! Masakra. Ciągle niezadowolony. Ciągle zaczynał od nowa, od nowa, od nowa… Zawsze nie dość. łamanie, ołówków, kreślenie, darcie papieru…
ERATO
On miał te różne swoje dziwactwa, uprzedzenia. Jak ktoś mu podpadł, to strach się było bać.
DANUTA
Nie kojarzę tego jakoś…
KALIOPE
A pamiętasz, jak kogoś nie lubił, to dostawał ataku kaszlu udawanego i wychodził z pokoju… To było zawsze takie śmieszne…
ERATO
Ale nie tak śmieszne, kiedy dla przyjaciół udawał małego żyda grającego na fortepianie. Ludzie boki zrywali. /Do Danuty/ Wszystko masz w listach.
DANUTA
Przepraszam bardzo, ja przeczytałam wszystkie listy Chopina, ale jakoś nie pamiętam czegoś podobnego. A antysemitami to wtedy byli akurat wszyscy.
ERATO
No właśnie, to jakaś muzykologiczna zagadka. Każdy niby te listy czytał, ale widzi, tylko to, co chce widzieć. Pewne rzeczy są jakby wciąż niewidoczne.
DANUTA
Boże święty! Gdyby moja facetka od fortepianu – Świerczewska to wszystko usłyszała, to zobaczyła, co tutaj się odczynia. ona by normalnie zdechła, to znaczy ona już jest zdechnięta, ale teraz jeszcze bardziej by zdechła…
KALIOPE
Właśnie! Danusiu! Szybko! Musisz już iść, bo spóźnisz się na rytmikę u Świerczewskiej…
5. ETIUDA: NAUCZYCIELKA
Etiuda (fr. étude – ćwiczenie, studium) jest formą o charakterze dydaktycznym, jej głównym celem jest rozwijanie techniki gry na instrumencie. Jednak dla Chopina stała się ona pretekstem do tworzenia pełnoprawnych wypowiedzi twórczych. Problemy techniczne nabrały u niego znaczenia zmagań życiowych, ciągłego mierzenia się z niespodziankami i ciężarami egzystencji. W etiudach Chopina trud zmienia się w piękno, powtarzalność – w poemat. To też nieustanne poprawianie siebie, które nigdy się nie kończy, nigdy nie osiąga się upragnionego ideału. Wieczna chromość wpatrzona w niedostępną wspaniałość.
Dr hab. D. Gładkowska, prof. UMFC
/Uczennica wwozi nauczycielkę na wózku inwalidzkim. Świerczewska ledwo chodzi i ma powykręcane ręce. Uczennica wiezie ją do fortepianu. Ściąga z jej dłoni ochronne woreczki/
NAUCZYCIELKA
A Wiesz kim ja byłam? ja występowałam w Konkursie Chopinowskim! A przed wojną o mnie w kurierze lwowskim pisali: wunderkind!
No, dalej! Rozgrzewka.
UCZENNICA robi rozgrzewkę.
NAUCZYCIELKA
I raz, i dwa, i trzy, i cztery. Regarde-moi!
NAUCZYCIELKA gra, UCZENNICA ją obserwuję od stóp po palce dłoni, między rękoma, pod rękoma.
NAUCZYCIELKA
Proszę. Prawa ręka. Main droite.
SEKWENCJA RUCHOWA
/U. gra ciałem, poprzez taniec, jedną z etiud Chopina, prawa ręka cały czas na klawiaturze. N. przerywa/
NAUCZYCIELKA
Ile wczoraj to ćwiczyłaś?
UCZENNICA
Wczoraj ćwiczyłam to 4 godziny.
NAUCZYCIELKA
Za mało! Z prawej ręki pała.
UCZENNICA
Czy mogę się usprawiedliwić?
NAUCZYCIELKA
Nie, nie możesz. Proszę lewa ręka. Main gauche.
SEKWENCJA RUCHOWA
/U gra ciałem jedną z etiud Chopina, N przerywa/
NAUCZYCIELKA
Źle. Ile wczoraj to ćwiczyłaś?
UCZENNICA
Wczoraj Ćwiczyłam to 4 godziny.
NAUCZYCIELKA
Za mało! Z lewej ręki pała.
UCZENNICA
Czy mogę się usprawiedliwić?
NAUCZYCIELKA
Nie, nie możesz. Pedały.
UCZENNICA
Pojedynczo?
NAUCZYCIELKA
/zdziwiona/ Oba na raz!!! Raz i dwa, i trzy i…
SEKWENCJA RUCHOWA
/U gra ciałem jedną z etiud Chopina, NAUCZYCIELKA przerywa/
NAUCZYCIELKA
Z prawego pedału pała. I z lewego też pała. Pała goni pałę.
UCZENNICA
Pani profesor, czy mogę się usprawiedliwić, mówiąc, że bardzo się starałam.
NAUCZYCIELKA
Chyba robisz sobie kpiny! Ty w ogóle się nie starasz.
UCZENNICA
Tak, chyba robię sobie kpiny i w ogóle się nie staram.
NAUCZYCIELKA
No, to proszę. Teraz wszystko na raz: prawa ręka, lewa ręka i oba pedały. Jednocześnie. Z opusu 10-ego może… etiuda nr 1 i może… nr 3.
UCZENNICA
Na raz?
NAUCZYCIELKA
I jeszcze etiuda nr 4! W mojej klasie uczennice grają po trzy etiudy na raz. I raz i dwa i trzy…
SEKWENCJA RUCHOWA
/U gra ciałem trzy etiudy na raz. Szał. Ekstaza/
NAUCZYCIELKA
Widzisz? Jak chcesz to potrafisz!
/UCZENNICA dostaje ataku euforii. /
UCZENNICA
Jak chcę to potrafię!!!
/biega dookoła fortepiany, potem wręcza N kwiaty/
NAUCZYCIELKA
To dla mnie? nie trzeba było, wykosztowałaś się niepotrzebnie.
dotyka jej twarzy i biustu swoją powykręcaną ręką.
UCZENNICA
Można przytulić?
NAUCZYCIELKA
Nie.
SEKWENCJA RUCHOWA
Taniec NAUCZYCIELKA i U na wózku. NAUCZYCIELKA na końcu kładzie lężącej przed nią uczennicy stopy na głowie.
NAUCZYCIELKA
Wiesz co? ty ty to jednak jesteś beznadziejna.
MAZUREK: LEKCJA RYTMIKI
Mazurek – był polem do eksperymentów z poszerzaniem struktury tradycyjnej formy tanecznej. Mazurki stały się rodzajem prywatnego dziennika, wyrażały w sposób najbardziej intymny własną naturę Chopina, ukrytą przed światem zewnętrznym.
Forma mazurka oferowała Chopinowi pełną swobodę w podejmowaniu stylistycznego ryzyka. Kompozytor wyczuwał jej wdzięk ale i groteskę, rozchwianie i asymetrię. Piękno zdeformowanych „kwiatów zła”. Piękno obsesyjnie powracających myśli. Piękno zabarwione osobliwością.
Wyraźne nawiązania do melorytmiki polskich melodii ludowych symbolizują obsesyjną tęsknotę za przeszłością, dzieciństwem, bezpieczeństwem rodzinnego domu i rodzimej kultury.
Dr hab. D. Gładkowska, prof. UMFC
/Szkolny dzwonek. Wbiegają dzieci na przerwę, zaraz kolejna lekcja.
Ktoś puszcza „Big Mommy” Oliwki Brazil. Szał, eksplozja, głupawka.
Potem dzwonek.
Dzieci ustawiają się w szeregu. Nauczycielka robi przegląd strojów, jak w wojsku/
NAUCZYCIELKA
Martusiu, ile ty masz lat?
MARTA
Pani profesor, mam 11 lat i 8 miesięcy.
NAUCZYCIELKA
Twoja spódniczka jest za krótka, to nie jest kabaret nocny tylko…? Nie wiesz. Pała. Zuziu, ty nam powiedz.
UCZENNICA
Kasiu…
NAUCZYCIELKA
Obojętne.
UCZENNICA
Pani profesor, jest to lekcja rytmiki.
NAUCZYCIELKA
Proszę bardzo, kartkówka rytmiczna z ostatniej lekcji. Rytm mazurkowy.
DANUTA
Boże, jaki to rytm?
ALA
Chyba na trzy…
NAUCZYCIELKA
Gładkowska, proszę. Do rytmu przystąp.
DANUTA
Pani Profesor, czy ja mogłabym…
NAUCZYCIELKA
Temat: Jesteś kurczęciem, które dopiero się narodziło, jest piękne, niewinne i nasycone miłością, ale nie zna jeszcze świata, z którym właśnie się spotkało po raz pierwszy.
/Muzyka Mazurek op 24 nr 4./
SEKWENCJA RUCHOWA
DANUTA WYKONUJE ĆWICZENIA RYTMICZNE NIEUMIEJĘTNIE I PŁACZE. NAUCZYCIELKA NIE REAGUJE, NIE PRZERYWA.
NAUCZYCIELKA
Pała.
DANUTA
Dziękuję…
NAUCZYCIELKA
Proszę może teraz… Zosia. Gdzie jest Zosia Nowakówna?
MARTA
Pani Profesor, Zosi Nowakówny nie ma.
NAUCZYCIELKA
Dlaczego?
MARTA
Zosia wczoraj dostała ataku histerii i ma zwolnienie od psychiatry.
NAUCZYCIELKA
Aha. No to teraz proszę, Wandzia Węglówna.
WANDZIA
Pani profesor, a czy ja mogę z Michałkiem? Kowalskim. Bo myśmy razem ćwiczyli.
NAUCZYCIELKA
W drodze wyjątku absolutnego zezwalam. Proszę, do rytmu przystąp. Temat: dwa bezdomne pieski, którym wciąż przydarzają się nieszczęścia. kochają się i nienawidzą. Teraz jeden piesek jest bardzo chory i kulawy na jedną nogę, a drugi piesek go pociesza. a ten pierwszy na niego warczy i go gryzie.
Muzyka – Mazurek op 24 nr 4. – SEKWENCJA RUCHOWA
WANDZIA I MICHAŁEK TAŃCZĄ. MICHAŁEK TAŃCZY HIP HOP, BREAKDANCE, OSTENTACYJNIE WULGARNIE. WANDZIA JAK MAŁE DZIECKO.
NAUCZYCIELKA
Co chcieliście sobą zaprezentować?
MICHALEK
Jajco.
WANDZIA
Motylka.
NAUCZYCIELKA
To wam się udało. Ile godzin to ćwiczyliście?
WANDZIA I MICHAŁEK
Cztery.
NAUCZYCIELKA
Pała, pała. Wszyscy dostają po pale. Teraz, proszę… Improwizacja wolna na dowolny temat.
Wszyscy – Wolna? nie! tylko nie wolna improwizacja…
MARTA
Pani profesor, zgłaszam nieprzygotowanie, jestem dziś niedysponowana.
ALA
Ja też zgłaszam nieprzygotowanie.
NAUCZYCIELKA
Zamknąć buzie, otworzyć serca.
Słuchać linii melodycznej.
Podążać za myślą i emocją.
SEKWENCJA RUCHOWA
/Muzyka – Mazurek op 24 nr 4./ DZIECI WYKONUJĄ PERFEKCYJNIE “ROBOTYCZNE” ĆWICZENIA RYTMICZNE, NIE IMPROWIZUJĄ.
NAUCZYCIELKA
To są otwarte serca?!
To jest uwolnienie?!
Nic nie słyszycie!
Nic nie rozumiecie z tej muzyki.
Otwórzcie serca, mówię!
Wszystko niszczycie…
Źle. Wszyscy źle. Nic z tej muzyki nie rozumiecie.
Co to ma być? co to ma być?!!! co to ma być?!!!
/N łapie Danusię i rzuca nią. D. pada na podłogę./
To ma być chopin?! To ma być Chopin?!
MARTA dostaje histerii i wybiega.
/NAUCZYCIELKA reflektuje się, wraca na wózek, zawraca, podchodzi do Danusi, pokazuje jej ręce bardzo blisko/
NAUCZYCIELKA
Wiesz co to jest?
DANUTA
Gruz.
NAUCZYCIELKA
Tak, gruz… właśnie… Dopiero teraz kiedy mi je tak powykręcało to zrozumiałam, jak go grać… To jest Chopin.
SEKWENCJA RUCHOWA – SOLO NAUCZYCIELKI O ZMARNOWANYM ŻYCIU DO TEGO SAMEGO MAZURKA CO WYŻEJ
/NAUCZYCIELKA siada na wózku, nagle znowu niedołężna. D podchodzi do niej i nakłada jej kosz na głowę/
DANUTA
Stara, popierdolona wariatka!
LIST Z OFFU
Droga uczennico!
Nie miałyśmy wielu sposobności, by lepiej się poznać. Nauczyciel powinien przecież zachować odpowiedni dystans. Pozwól mi dziś na wyjątek od tej reguły.
Pianista często całe życie poświęca muzyce. Wszystko co ma wkłada w instrument, czarny i przepastny. Dzieciństwo, młodość, zdrowie. A także swoje uczucia. Wszystko. Tak jak ja. Aż pewnego dnia – jak złodziej – przychodzi starość. Wszystko ma swoją cenę. Rzekomo nieprzemijające mimo wszystko przemija.
/pauza/
Ale do rzeczy – kiedyś wydarzyło się między nami coś, co chcę teraz ci wyjaśnić. Byłaś w ostatniej klasie, przygotowywałaś wtedy pierwsze Scherzo. Chopin nigdy nie leżał ci pod palcami. Pamiętasz? To była trudna lekcja. W pewnym momencie przerwałaś i zapytałaś mnie, czy warto. Po prostu: czy warto? Zrobiłam ci wtedy straszną awanturę. Krzyczałam i rzucałam partyturami. A ty płakałaś.
Dziś wiem, że tym pytaniem dotknęłaś czegoś bardzo osobistego. I odsłoniłaś najgłębszy sens tego scherza… Zrozumiałam to po tylu latach. Co za żart, co za ironia losu. A teraz siedzę sama w pustym mieszkaniu i piszę do byłych uczniów… jak jakaś stara wariatka.
Tak naprawdę wiedziałam od początku, jak to się skończy. Ale mimo to nie zeszłam z tej drogi.
Tylko muzyka jest wieczna.
Życzę ci wszystkiego, co najlepsze.
Z całego serca.
F. Świerczewska
/NAUCZYCIELKA i UCZENNICA wyjeżdżają, zostaje tylko DANUTA I KALIOPE. KALIOPE wręcza Danucie list. Ta go otwiera./
KALIOPE
I co wtedy w tym scherzo odkryłaś?
DANUTA
/po pauzie, wypalona, nieobecna/ Żart, który płata nam los, albo życie, drwiące z nas. Ironia losu której bezsens i złośliwość wywołuje wściekłość. Ale nikt wtedy nie chce nas usłyszeć. A właśnie w scherzach Chopin daje do zrozumienia, że nas słyszy. Że rozumie. Nie tylko ten nasz ból, naszą porażkę, nasze niespełnienia, ale też jakąś taką naszą dzikość, niestałość, nieszczerość…
6. PRELUDIUM: DINA
Przed Chopinem „preludium” nazywano wstęp do fugi, później narodziła się też tradycja „preludiowania”. Polegało ono na wprowadzeniu słuchacza w tonację i klimat kompozycji poprzez granie krótkich, improwizowanych wstępów. Chopin ze wstępu czyni istotę, a jej sercem są kontrasty. 24 Preludia op. 28 to przemyślany zbiór, jakby jeden utwór składający się z ciągłych początków, krótkich fragmentów, od idyllicznych przez rozpaczliwe po ekstatyczne. Każde z nich szybko rozkwita, wpuszcza nas w sam środek swojej istoty, by równie szybko zniknąć na zawsze, bez spełnienia czy nadziei.
Dr hab. D. Gładkowska, prof. UMFC
/DINA ALMA DE PARADEDA, zwana CONTESSĄ, wbiega i rzuca się na grób Chopina/
DANUTA
Ja już nie mam siły na te prowokacje… Kim jest za baba?
KALIOPE
Ciii, patrz…
DANUTA
Czemu ona tak skacze tutaj?
/KALIOPE odchodzi/
Wróć…!
/Podchodzi niechętnie od Diny/
DANUTA
Halo! Proszę pani! Wszystko w porządku! Pani coś piła? Przepraszam, ale co pani tu robi?
CONTESSA
Ja tu sobie płaczę.
DANUTA
Czy pani wie co to jest za miejsce? To jest grób Fryderyka Chopina.
CONTESSA
Tak, wiem.
DANUTA
Przepraszam! Co pani robi w moim omamie słuchowym? Kim pani jest?
/pauza, milczenie/
CONTESSA
Przepraszam, a pani kim jest?
DANUTA
Ja… no, właśnie… Polką… z Polski… ja jestem opiekunką tego grobu. Proszę wstać, proszę się podnieść. Pani nie jest stąd, prawda? O co tu chodzi. Proszę się przedstawić. Pani nie wie, kim pani jest?
CONTESSA
Wiem bardzo dokładnie. A pani na pewno wie, kim jest?
DANUTA
Ja…
CONTESSA
Nic nie szkodzi. On też do końca nie wiedział.
DANUTA
Przepraszam, ale nie rozumiem. Kim pani jest dla Chopina?
CONTESSA
To po prostu była bardzo bliska mi osoba.
DANUTA
Aha…ja chyba nie zrozumiem… Ale jak będzie pani leżeć na tym grobie, to zaraz ktoś zadzwoni po policję i panią wylegitymują. Będzie pani miała problem. Ja już to przerabiałam.
CONTESSA
Niech dzwoni. Ja mam prawo tu być. Tu leży mój krewny…
/dzwonek do drzwi/
DANUTA
O, nie… Znowu listonosz?!
POLICJANT
CONTESSA
Entre!
POLICMAJSTER
Dzień dobry, młodszy komisarz Thomas Fritsch. /salutuje/ Policja w Breslau. /Całuje CONTESSĘ w dłoń/ Madame.
CONTESSA
Enchante.
POLICMAJSTER
Proszę mi wybaczyć… mamy taką niefortunną sytuację… Dostaliśmy donos, że – przepraszam – nie jest pani tym za kogo się podaje. Jakkolwiek może się wydaje to absurdalne – że, eeee, nie jest pani tym, kim jest. Wiem jak to brzmi, ale ze względów formalnych jestem zobligowany panią przesłuchać. Musi być porządek w papierach, to są Niemcy. Załatwimy to migiem, obiecuję. A więc formalnie jest pani oskarżona o fałszowanie wizerunku swojej osoby i niejednoznaczność płciową.
CONTESSA
Czego to ludzie nie wymyślą!
POLICMAJSTER
Wiem, przepraszam, tak tu napisano. Muszę przystąpić do czynności. Jest 8 grudnia 1906 roku, Breslau. Pani Dina Alma de Paradeda, urodzona w 1871 roku w Brazylii. Zawód ojca: ambasador. Tak? /CONTESSA kiwa głową twierdząco/ Mam tu informację, że w ostatnich latach żyła pani w Berlinie i Paryżu wśród najwyższych sfer. Czy zgadza się?
CONTESSA
Tak, tak.
POLICMAJSTER
„Pani De Paradeda słynie z nieprzebranych ilości najmodniejszych sukien i kapeluszy oraz umiejętności tworzenia kwiatów z papieru, które są nie do odróżnienia z oryginałem”. Co?! To te kwiaty są sztuczne, nie… Szok. I pani to zrobiła? To pani ma talent, naprawdę.
CONTESSA
Merci.
POLICMAJSTER
Sąsiedzi przekazali informację, że pani hobby to fortepian, a ulubionym kompozytorem Chopin, „którego często grywa pani… z niezwykłą delikatnością, ale nigdy po godzinie 22.00”. Po co mi takie szczegóły do raportu idiota wpisał? Przepraszam. Widzę przecież że pianino stoi, nuty są…
/CONTESSA gra preludium A-dur i recytuje wiersz/
Czemu sercu smutno, czemu pełno znów.
I Niespełnionych marzeń, niewyśnionych snów.
Dźwięczy pieśń ma rzewnie, w sercu rośnie żal
I płynie w świat westchnienie, w nieskończoną dal.
Znów powraca urok, znów powraca czar
Tych niezastygłych pragnień, nieuchwytnych mar.
Próżne pożądania, wszystko skończy się
W tej zmąconej ciszy, w nieprzespanym śnie!
/CONTESSA kończy w dole, wycofana, siedzi, patrzy w nuty/
POLICMAJSTER
Tylko kobieta umiałaby tak zagrać Chopina. W Paryżu poznała pani Edgara Töpfera z Breslau. Państwo się zaręczyli i w 1906 roku przeniosła się pani do Breslau. Zgadza się, bo widzę panią w Breslau. Zaznaczam, że tak.
Muszę przystąpić do sedna. Doniesienie otrzymaliśmy od rodziny pani niedoszłego narzeczonego ws. oszustwa matrymonialnego. Dodatkowo, Pani narzeczony, były narzeczony, zeznał też, że kiedy dwa dni temu zerwał zaręczyny z panią, próbowała się pani włamać do jego mieszkania wywołując aferę w kamienicy, a następnie groziła sobie samej śmiercią.
CONTESSA
Nie proszę pana, nie próbowałam się włamać. Po prostu – waliłam w drzwi, żeby otworzył.
POLICMAJSTER
Rozumiem. proszę mi wybaczyć, ale niestety potrzebuję otrzymać dowód, że jest pani tym kim jest, to znaczy – przepraszam – /tu jest bardzo niezręcznie mu/ że pani jest panią. Mam wyraźnie zapisane polecenie, że niestety musi pani okazać ostateczny dowód i będę panią prosił by wylegitymowała się swoimi narządami płciowymi wobec władzy państwowej Królestwa Prus. Bardzo proszę.
CONTESSA
Oczywiście, ale najmocniej przepraszam, mam dziś dni kobiece. Proszę pozwolić mi się przygotować.
POLICMAJSTER
Oczywiście. /CONTESSA wychodzi, K wpisuje do raportu:/ W trakcie przesłuchania Dina zachowywała się spokojnie i niczym nie potwierdzała prawdziwości oskarżeń. Poprosiła o chwilę by się przygotować, wyszła do sypialni.
/CONTESSA wraca, podchodzi do fortepianu, nagle się dusi się, dostaje ataku drgawek, pada. POLICMAJSTER bez reakcji emocjonalnej, kiedy CONTESSA umiera idzie zbadać jej ciało, staje nad nią, odchyla jej suknię/
Po powrocie Dina dostała ataku bardzo silnych drgawek i zmarła na miejscu. Lekarz który potem badał ciało – stwierdził zgon na skutek zażycia trucizny i ujawnił jej transpłciowość. Zdarzenie to było potem szeroko opisywane w prasie na całym świecie. Dina Alma De Paradeda była za sprawą okoliczności swojej śmierci jedną z pierwszych znanych z imienia i nazwiska transpłciowych kobiet.
W 1907 roku urząd miasta Wrocławia wystawił jej rzeczy na aukcję, w tym jej fortepian i partytury z kompletem utworów Chopina. Została pochowana w nieoznaczonym grobie, nigdy nie miała pogrzebu ani nagrobka. To się wydarzyło naprawdę.
/POLICMAJSTER salutuje, wychodzi/
/DŁUGA PAUZA/
DANUTA
/bierze ją nieśmiało za jej kobiecą rączkę/ I dlatego tu przychodzisz do niego…
CONTESSA
Tylko on mnie rozumie. A ja rozumiem jego.
DANUTA
Mnie też cmentarze poweselają. Jemu przynajmniej postawili pomnik…O, przyniosłaś mu fiołki. Chopin bardzo kochał fiołki.
CONTESSA
Tak, a tutaj są niezapominajki – kwiat zakochanych, którzy musieli się rozstać.
DANUTA
A wiesz, przypomniało mi się coś. Kiedyś jakiś dziennikarz na łożu śmierci miał życzenie by ostatni raz w życiu usłyszeć jak Chopin gra. Oni ledwo się znali, ten człowiek był republikaninem, a Chopin był konserwatystą, monarchistą. Ale kiedy Chopi się dowiedział o tej prośbie – rzucił wszystko i pojechał do tego mężczyzny, nieznajomego właściwie, i przez kilka godzin grał mu do jego umierania, non-stop, aż tamten odszedł.
CONTESSA
Piękne… Totalny dziwoląg. Tak… Chopin był jak kosmita, który musiał się przebrać za człowieka.
DANUTA
Kosmita?
CONTESSA
No, wiesz… Był jak fikcyjna postać z powieści Balzaka. Schował się za personą, która miała go chronić przed światem. A jego życie było przecież tak naprawdę kompletnie nieudane, nieszczęśliwe, wybawione jedynie przez muzykę…
/pauza/ A ty? Zagrałabyś coś dla mnie?
DANUTA
Wiesz co Dina? chodź, zrobimy ci zajebisty pogrzeb….
/DANUTA śpiewa piosenkę REM „Everybody hurts” – zaczyna się procesja, pozostałe muchy dołączają do niej, procesja podchodzi do fortepianu, DANUTA i CONTESSA aranżują grób i układają na nim kwiaty i znicze. CONTESSA wręcz DANUCIE list./
DANUTA CZYTA LIST BYŁEGO NARZECZONEGO DO CONTESSY
Droga Dinusiu!
Wybacz, że zakłócam twój spokój. Były narzeczony nie ma do tego prawa. A jednak, pozwól mi na ten wyjątek. Tak, porzuciłem cię ╴ dziś ciężko mi to przechodzi przez gardło. Dlaczego to zrobiłem? Bo byłaś czymś innym niż obiecywałaś? bo miałaś coś innego niż podejrzewałem? Zamiast wzgórka, dłuższy, zwisający kawałek skóry?
To, co wtedy było oczywiste, dziś wydaje się niezrozumiałe i śmieszne. myślałem, że wiem dokładnie kim byłaś i kim nie byłaś. Kim byłem ja i kim nie byłem. Świat był prosty, a kiedy okazało się, że nie był, rozpacz wielka. Przebyłem od tego czasu daleką drogę.
Uśmiałabyś się, bo ja ze swoim brakiem słuchu muzycznego zacząłem chodzić do filharmonii. Płaczę prawie za każdym razem. To wiele we mnie poprzestawiało.
A kiedy grają Chopina, czuję jakbyś była ze mną i też go słuchała.
Niedawno pracując w ogrodzie zorientowałem się, że nie mogę sobie przypomnieć Twojego imienia. Zatrzymałem się gapiąc się w ziemię, zaskoczony, wstrząśnięty i zirytowany na siebie. A potem pomyślałem – tak, to właśnie ty, ty nie miałaś imienia. Zawsze bezpańska, dzika i wolna. Nieuchwytna jak dzikie zwierzę. Jak przybysz z innej planety.
Kimkolwiek byłaś i czymkolwiek jesteś teraz – kocham cię.
Kocham każde istnienie. Nawet człowieka.
Nie kawałek skóry między jego nogami.
Wybacz mi moją głupotę.
Twój na zawsze.
Edgar Töpfer
KALIOPE
Widzisz, jak chcesz to potrafisz!
/KALIOPE znika/
7. EPILOG – SCHERZO
/Nagle wszystko wiruje, Danuta znowu leży na grobie Chopina i łapie się za głowę/
DANUTA
Jezu, ale wyrżnęłam. Moja głowa…
/W tle słychać muzykę, którą wykonano na pogrzebie Chopina:
W.A. Mozart – Requiem, Tuba Mirum, k. 626.
Danuta biegnie do wielkiej ręki chopina, którą traktuje jak umierającego./
DANUTA
Wszystko w porządku? Jestem już, jestem. Pomocy! Nic ci nie jest? Jak się masz? Dobrze? Już ci pomagam, no…Chodź, chodź, kochany. Pomocy! Nie poddawaj się, jeszcze troszkę, będzie okej. No, dawaj, dawaj. no, tu paluszki… Graj, kochany. Jesteś wielki! Boże, ale masz zimne ręce…
/DANUTA próbuje animować rękę, by zagrała na fortepianie/
No zagraj coś dla mnie, będzie ci lepiej, jak zagrasz, zobaczysz. jak dawniej, jak kiedyś. Ja już ci pomagam…. Wszystkie palce tutaj. No, graj. Nie zostawiaj mnie, prosze, wszystko będzie dobrze, zobaczysz, jutro poczujesz się lepiej… nie odchodź, proszę… nie rób mi tego…
/DANUTA płacze/
Dlaczego, dlaczego, dlaczego mnie zostawiłeś? Ja ci tyle poświęciłam. Całe życie, a teraz, co? Idiotka skończona! Ja już nie wiem, kim ty właściwie jesteś… Byłeś. Chcesz wiedzieć jak ja się czuję teraz? Jak… Jak nic, jak śmieć. Coś o tym wiesz, tak? O to ci chodziło, żebym też się tak czuła? Tak?
Myślisz, że ktoś cię jeszcze słucha? Parę osób w tym kraju. W Pkp cie tylko słuchają przy kiblu. Jak śmiesz! Jakim prawem mi to wszystko obrzydzasz. Zobacz jak ty wyglądasz? Kim ja jestem w tym wszystkim?! Mnie już nie ma…! Nie ma mnie!
Graj dla mnie, graj!!!!! Graj! Całe życie ci poświęciłam, graj gnoju…!.
Wiecznie nieszczęśliwy, wiecznie chory, wiecznie wykorzeniony, wiecznie narcystyczny, wiecznie zalękniony, wiecznie samotny, i wiecznie toksyczny! I zamieniający wszystko, wszystko, wszystko w muzykę. Graj…!
/DANUTA uderza w klawiaturę wielokrotnie, głośno, w rytmie/
Jesienny, niekończący się wieczór.
Samotna kobieta w pustym mieszkaniu.
Słucha Chopina,
i wydaje jej się, że on też ją słyszy.
I jest jej lżej.
KONIEC
Jeszcze więcej treści!
NIE PRZEGAP ŻADNEGO NUMERU