Dramaty

Taneczna plaga

| 57 minut czytania | 489 odsłon

Od Autora:

„Taneczna plaga” to bez wątpienia dramat, choć na pierwszy rzut oka może budzić co do tego wątpliwości. Równie dobrze można powiedzieć, że to ujęty w dramatyczne ramy zapis zaprojektowanej sytuacji scenicznej możliwy do rozegrania w teatrze na kilku poziomach: słownym, wizualnym, afektywnym. Łączy więc w sobie wszystko to, czym teatr jest. To dramat albo tekst dla teatru. Niektórzy mogą nazwać go scenariuszem teatralnym i mają do tego prawo. Materiał zakłada kogoś, kogo – jak pisał o dramacie jeden znany amerykański teatrolog – chciałaby nas wciągnąć w intensywną materię typowo ludzkich działań. Zwłaszcza w założeniu, że zostanie zinterpretowana przez reżysera/reżyserkę, decydującego/decydującą między innymi o tym, które kwestie wypowiadane są na żywo, które z offu, albo przy pomocy projekcji, bądź materiałów analogowych (takich jak ulotka, wydrukowany fragment tekstu lub odbitka fotografii). W tym momencie dramat zakłada przede wszystkim czytelnika bądź czytelniczkę. Czyli Ciebie.

Całość złożona jest z trzynastu obrazów. Mogą się one na siebie nakładać. Mogą tworzyć rodzaj instalacji. Wyodrębniono tu postacie historyczne, co nie oznacza jednak, że wszystko co mówią pochodzi z dokumentów. W kwestiach „donikogonienależących” wszystko jest zmyślone.

Czytając pamiętaj, że lektura też może być performansem. Ty możesz go wyreżyserować. Nawet jeśli w wielu miejscach nie ma w nim postaci, w które możesz się na czas czytania wcielić. 

Marcin Miętus

 

Obraz 1 {topografia}

Saksońskie miasto Kölbigk, około roku 1017. Kilka osób tańczy wesoło na cmentarzu, do czasu gdy zniesmaczeni księża przeklinają nieliczną grupę zgromadzonych. Karą dla nich ma być pozostanie w tym stanie przez kolejny rok.

Południowa Walia, początek 1188 roku. Na podwórzu przy kościele św. Almedy, zwanej również Eluned, tuzin zebranych śpiewa i tańczy wokół budynku, aż do wyczerpania.

W Erfrucie, mieście położonym w centralnej części Niemiec, w roku 1247 setka lub więcej dzieci tańczy i przeskakuje z jednej nogi na drugą w kierunku bram miasta. Niektórym udaje się w ten sposób przemieścić do pobliskiej osady.

Trzydzieści lat później, w 1278 roku, w Maastricht około dwustu osób tańczy na moście do momentu jego zerwania. Mówiono, że spotkała ich nieoczekiwana kara boska.

Nadrenia, lato 1374 roku. Pielgrzymi z prowincji Północnego Imperium podróżują od Aachen i Ghentu, po Metz na południu Niemiec, zarażając swoim tańcem mieszkańców mijanych miast i wsi. 

Augsburg 1381. Utrecht 1382. Kolonia 1382. Tańczący, kolorowo ubrani pielgrzymi pojawiają się w kolejnych miastach. Lokalni księża dokonują egzorcyzmów, skuwają ludzi w łańcuchy oraz polewają wodą święconą.

Zurych 1418, Wasserkirche – Kościół Wody. Spotkanie lokalnych urzędników przerywa niewielki tłum kobiet tańczących na ołtarzu. Nie potrafią przestać. Zdziwieni mężczyźni zbierają się wokół nich zacieśniając krąg. 

Szafauza nad Renem. W 1442 roku anonimowa grupa inicjuje taniec trwający kilka dni, po czym opuszcza miasto.

Trewir 1463. Masa szalonych tancerzy zebrała się na placu pod ratuszem. Wśród nich znajdują się całe rodziny, których nie sposób powstrzymać. Jedynym ratunkiem jest izolacja.

Strasburg 1518. 

[wyciemnienie]

Obraz 2 {ciało}

[Wchodzi Troffea. Staje na środku sceny, zamyka oczy.]

[Troffea przyjmuje stabilną pozycję. Koniuszki jej palców zaczynają drżeć. Delikatnie unosi głowę. Całe ciało przenika dreszcz. Napięta skóra. Jej stopy zaczynają zatapiać się w podłodze. Ramiona sztywnieją, plecy są wyprostowane. Szyja wydłuża się. Troffea staje na palcach i wyciąga ręce ku górze. Powoli. Dłonie pozostają otwarte, palce u rąk rozszerzają się. Zastyga w bezruchu.]

[Całe ciało Troffei drży jakby miało rozpaść się na drobne kawałki. Oczy są zamknięte, sylwetka wyprostowana i napięta niczym cięciwa. Stopy napierają na ziemię całą mocą. Ciężar rozłożony jest równomiernie. Pierwszy skurcz. Drugi skurcz. Trzeci skurcz. Rozluźnienie. Ręce opadają i bezwładnie zawisają nad ziemią, sylwetka zgina się w pół, głowa wykonuje ruch w prawo i w lewo.]

[Troffea rozciąga mięśnie, poszerza własne granice. Bierze oddech. Oddech rozlewa się po jej całym ciele, rozpuszcza napięcie, powietrze rozpływa się na wszystkie strony. Krew w żyłach płynie szybciej, nie zwalnia dopóki oddech nie uspokoi szybkiego bicia serca. Ciepłe i rozluźnione mięśnie wibrują. Płuca wzdymają się, jedna łopatka dotyka drugiej. Miednica wypchnięta, pośladki skurczone. Nogi Troffei zaczynają pracować. W tył i w przód. Wciskają się w podłoże jakby szykowały się do skoku.]

[Torffea kieruje podbródek do klatki piersiowej, zaokrągla plecy, co powoduje, że cała jej sylwetka zapada się, a nogi uginają w kolanach. Zastyga, rozluźnia całe ciało. Wyskok. Zawieszona w powietrzu wykonuje ruch nogą. Przy drugim wyskoku podnosi drugą nogę. Obie stopy, tuż przy sobie, zatrzymują się na ziemi. Kolejny skok. Troffea wybija się wyprostowana w powietrze, palce u stóp skierowane do dołu, palce u rąk ku górze. Napięty łuk wypuszcza strzałę.]

[Po skoku ruch Troffei nie kończy się, choć nie skacze ona dalej. Jej ruch trwa nieskończenie długo, choć Troffea stoi w miejscu.]

[Po dłuższej chwili ponownie wykonuje zamach, jakby próbowała wyskoczyć, ale w ostatniej chwili rezygnuje. Mimo zmęczenia, jej ciało jest spokojne i opanowane. Krew w żyłach krąży bardzo szybko, skóra jest lekko zaróżowiona. Troffea odrzuca włosy z czoła, niektóre kosmyki przyklejają się do mokrej twarzy. Palce u rąk lekko drżą, kolana bardziej, wydając ledwo słyszalny dźwięk.]

[Troffea wygląda jakby zaraz miała unieść się w powietrzu, choć nie wykonuje już żadnych gwałtownych ruchów. Stoi na pewnych stopach. Jej nogi są jak dwie kolumny podpierające entablaturę tułowia, rąk i głowy. Impulsy wychodzące z jej ciała, są ledwie widoczne. Te mikroruchy wydają się niespokojne. Nieśmiałe i pewne jednocześnie.]

[Napięcie w Troffei i w osobach, które na nią patrzą narasta. Wypełnia przestrzeń między nimi. Jest wyczuwalne. Niemal dostrzegalne. Możliwe, że je słychać. Ma gęstą konsystencję. Prawie jak materia, wokół której krąży. Stapiając wszystkie ciała w jeden wspólnie oddychający organizm.] 

Obraz 3 {kobieta}

jeśli miałbym szukać sprawcy wiem kogo bym szukał

była dobrą żoną dobra strawa wysprzątana izba gotowość posługi małżeńskiej nigdy nie słyszałam z jej ust złego słowa nigdy nie powiedziałem o niej złego słowa nie plotkowała nie udzielała się towarzysko i siedziała cicho spokojna niesprzeciwiająca się wiedziała gdzie jej miejsce wydawała się spolegliwa uległa milcząca nieskazitelna

jeśli miałbym wskazać sprawcę wiem kogo bym wskazał

gdy ją mijałam na ulicy uciekała ode mnie wzrokiem słuchem dotykiem z taką urodą to nic dziwnego szła zawsze chwiejnym krokiem przygarbiona wątła słaba i niepewna siebie wyglądała jakby była chora ze wzrokiem wbitym w ziemię twarz bardzo nieciekawa ziemista cera ostre rysy wąskie wargi wyłupiaste oczy w dodatku robi z własnego męża głupca nie wiem co on mógł w niej zobaczyć 

dobrze wiem komu nie ufać 

nie przypominała tutejszych kobiet teraz to widzę nie pasowała tu powinna była zauważyć to sama i się dostosować nie pasowaliśmy do siebie nie byliśmy dobranym małżeństwem powinienem zauważyć to wcześniej

dobrze wiem kto za tym stoi

Istnieją kobiety marnej kondycji, żyjące po dolinach, lasach i jaskiniach, żywiąc się mchem i kasztanami. Ratuje ich picie od czasu do czasu mleka. Nie przeszkadza to jednak w tym że są zdeformowane, mizerne, o niezdrowej cerze i siwych włosach. Ze spojrzenia od razu widać, że mają melancholijny temperament. Są małomówne, obojętne i mało co różnią się od tych, które posiadł demon. Są też utwierdzone w swoim przekonaniu, że gdyby tylko słuchać tego, co mówią z taką wiarą, można by uwierzyć, że to wszystko prawda. Tymczasem są to rzeczy, które nigdy się nie wydarzyły i się nie wydarzą.

kiedyś powiedziałem jej że jest leniwa i że lubi zwracać na siebie uwagę a tak nie wypada nie można będąc cudzą żoną

nie ma nawet czym się chwalić

ja zawsze wiedziałam że ma nie po kolei w głowie jak ona wygląda wstydziłaby się jak ladacznica bezbożna kusicielka spójrz na jej podarte ubranie jak dziwka na jej niedbałe ruchy na jej brzydką twarz widać jej łono

to obrzydliwe

mogą je zobaczyć mężczyźni pewnie o to jej chodzi oni na nią patrzą ona dobrze o tym wie dlaczego to robi siwe włosy w tak młodym wieku co jej z tego przyjdzie co z tego będzie miała pewnie chce ich uwieść

wszystkiemu winna jest ona 

bezdzietna wyjałowiona wstrętna szara mysz szczur szczurzyca to ona sprowadziła na nas klęskę nieurodzaju głodu chorób i tego demona który zawładnął setkami dusz niepokalanych dusz mających przed sobą całe życie teraz wszyscy za jej sprawą pewnie spłoną w piekle 

czarownica

Obraz 4 {nauka} 

Istnieje hipoteza że to wina sporyszu, który działa na organizm podobnie jak środki psychodeliczne. Powodzie zalewają pola pszenicy, powodując powstanie grzybów, które wraz z zatrutą mąką trafiają do piekarni, a następnie w postaci chleba do domów i do ludzkich żołądków.

Istnieje hipoteza, że na ludzi rzucona została klątwa św. Wita.

Istnieje hipoteza, że to jedna z najwcześniej odnotowanych form histerii związana z potrzebą odreagowania stresu z powodu chorób, głodu, powodzi. Strach związany z codziennością i śmiercią wypełniał ludzi, wywołując u nich podobne do tej reakcje. 

Istnieje hipoteza że to wszystko sprawa kosmogenicznego konfliktu między dobrem a złem, bogiem a diabłem. 

Iskrą, która wywołała ten płomień nazywają Troffea. 

Brawo.

PARACELSUS:
Wikipedia ochrzciła mnie ojcem medycyny nowożytnej, więc jak na ojca medycyny nowożytnej przystało, jako pierwszy piszę o choreomaniakach, wprowadzając do dyskursu medycznego termin pląsawica –
chorea lasciva

Brawo.

JAN TRITEMIUSZ:
Synu, racz uważać na siebie. To co się tam dzieje jest  niebezpieczne i niepojęte dla ludzkiego umysłu. Jestem mnichem, wiem co mówię. Przeczytałem całą Bibliotekę Cesarską w Konstantynopolu zanim została ograbiona przez skundlonych Turków.

Brawo.

PARACELSUS:
Jestem uważany za najgenialniejszego chemika i fizyka swoich czasów. Przybyłem do Strasburga w listopadzie 1526 roku. Dużo czasu spędziłem w drodze, więc wiele widziałem na własne oczy i przeżyłem na własnej skórze. Należę do grona ludzi, o których mówi się bystry obserwator.

Brawo

SEBASTIAN BRANT:
Kształt ekshumowanego szkieletu po twojej śmierci wskazywał na męskie i żeńskie cechy. 

Brawo

PARACESLSUS:
Nigdy nie słyszałem głupszej rzeczy na mój temat. Z kobietami i ich histerycznym nastrojami nie miałem nigdy nic wspólnego.

Brawo.

SEBASTIAN BRANT:
Prawnik, humanista – do usług. Cofnijmy się o kilkadziesiąt lat. W 1442 na horyzoncie pojawił się wielki meteoryt. Mam nieodparte wrażenie, że niedługo nadejdzie koniec świata. Piszę o tym. Czy obce ciało stałe, które dotarło na Ziemię, zwiastuje koniec świata? Co może uchronić go przed nadmiarem ludzkich istnień?

Brawo.

JAN TRITEMIUSZ:
Drogi Sebastianie proszę się nie martwić. Posiadłem całą możliwą wiedzę tego świata i jestem pewien, że nic nam nie grozi. Nic nie wskazuje na to, żeby epoka ludzi dobiegła końca. Choć natura zawsze będzie silniejsza, człowiek tak mocno związał się z Ziemią, że prawdopodobnie nigdy nie wyginie w zupełności. 

Brawo.

JOHANNES GUTTENBERG:
Dorzucę coś od siebie, bo to dzięki mnie, Johannesowi Guttenbergowi, mogliście udokumentować wydarzenia, o których tu mowa. Dzięki wynalezieniu druku można przestrzec przyszłe pokolenia, wyciągnąć wnioski i odpowiednio reagować na kolejne stadia epidemii. Jestem przekonany, że dzięki mnie tak się stanie. Chyba Erazm chce coś powiedzieć.

Brawo.

ERAZM Z ROTTERDAMU:
Dwa słowa à propos Strasburga. Byłem tam chwilę przed wybuchem plagi. Ujrzałem monarchię bez tyranii, arystokrację bez uprzedzeń, demokrację bez nieporządku, dobrobyt bez luksusów, szczęście bez bezczelności.

Brawo.

JAN TRITEMIUSZ:
Ale to, co stało się potem, przechodziło ludzkie pojęcie. 

Brawo.

ERAZM Z ROTTERDAMU:
Widziałem tam również wiele kobiet, które osiągnąwszy dojrzały wiek. Wystawiają wyschłe i zmarniałe piersi, drżącym ze starości miauczeniem chcą podsycić więdnącą żądzę, popijają ile wlezie i pchają się do tańca. 

Brawo.

PARACESLSUS:
Okropność.

Brawo.

JOSS FRITZ:
przybyłem [wybija dzwon]
żeby uwolnić [wybija dzwon]
spod władzy [wybija dzwon]
zniszczyć [wybija dzwon]
dość sprawowania [wybija dzwon]
odsunąć [wybija dzwon]
nie ufać [wybija dzwon]
a wraz z nimi [wybija dzwon]
oni wszyscy [wybija dzwon]
do upadku [wybija dzwon]
powstrzymać [wybija dzwon]
na wieki [wybija dzwon]

Obraz 5 {religia}

pięć razy ojcze nasz dziesięć razy zdrowaś mario każdego dnia ojcze nasz zdrowaś mario do odwołania to i tak mało jeśli to nic nie da należy wszystkich pozamykać

odizolować

wszystkich

bez wyjątku w wyjątkowych sytuacjach może pomóc kaganiec nałożony na głowę może trochę boleć wpijający w język kolce przy najmniejszym poruszeniu zakazanie muzyki oprócz mszy i obrządków

plaga jest karą za grzechy

to jasne

grzech rozpusty cudzołóstwa sodomii kłamstwa obżarstwa niechlujstwa lenistwa składania bogu fałszywego świadectwa więcej i więcej jeszcze więcej

zamknąć w ciemnej jaskini skropić wodą święconą dać trochę chleba i wody nie za dużo modlić się w ich imieniu na więcej nie zasługują

święty sebastian święta oliwia święty wolfgang święta barbara święty walenty święty błażej święta brygida i przede wszystkim maryja dziewica

proście ich o przebaczenie

Zgrzeszyliście i Bóg was doświadcza.
Dziękujcie za to,
gdyż o tyle mniejsza kara będzie wam wymierzona na tamtym świecie.
Pogódźcie się z losem, cierpcie, umierajcie.
Kościół modli się za umarłych.

mężczyzna podatny wystarczy że znajdzie się w sytuacji w której będzie miał okazję popełnić grzech

zrobi to 

bez najmniejszego wysiłku

zrobi to

oczywiście przyczyną tego występku jest najczęściej kobieta 

bez dwóch zdań 

żyją na świecie różne kobiety najgorsze są te nie ma co do tego wątpliwości samotne pozbawione opieki mężczyzny myśląca samodzielnie kobieta myśli niewłaściwie

święty sebastian święta oliwia święty wolfgang święta barbara święty walenty święty błażej święta brygida i przede wszystkim maryja dziewica

proście ich o przebaczenie

Obraz 6 {porte-parole}

JOSS FRITZ:
Jak zauważyła Susan Sontag choroby zawsze wykorzystywane były jako metafory mające na celu wzmocnienie stawianych społeczeństwu oskarżeń o niesprawiedliwość. Średniowieczne doświadczenie plagi związane było ściśle z pojęciem skażenia moralnego i ludzie zawsze poszukiwali kozłów ofiarnych poza obrębem dotkniętej zarazą społeczności – pisała.

Skażenie moralne przenoszone drogą kropelkową.

(pauza)

To zaczęło się od patrzenia. 

Ludzie zobaczyli w niej siebie samego i zaczęli za nią podążać. Zaczęli chorować. Choroba pożarła ich i doprowadziła w stan wyczerpania. A nawet śmierci.

Chorych usuwano z pola widzenia. Budowano dla nich specjalne zagrody, okalano murami. Zdrowym zakazano wychodzenia z domów w obawie przed tym, że mogliby się zarazić.

Plaga nie patrzy na płeć, na klasę społeczną, orientację seksualną, to czy ktoś woli kawę z ekspresu czy przelew. Choć niektóre aspekty epidemii ujawniły, że osobom, którym się bardziej powodzi znoszą plagę lepiej niż ludzie, którzy miesiącami głodowali i umarli ze zmęczenia jako pierwsi.

Wspólnota słabości.

(pauza)

Chorobliwa potrzeba bycia razem.

Tylko człowiek zdrowy jest człowiekiem społecznym. Człowiek chory zostaje odizolowany od społeczeństwa. Wyrzucony poza nawias ma małe szanse na powrót do grupy. 

Ona już jej nie miała. Ludzie ją odrzucili. Znaleźli w niej kozła ofiarnego, potraktowali jako katalizator wszystkich nieszczęść, które na nich spadły. Stała się przedmiotem.

Czyżby jej ekstaza była sposobem na kobiecą emancypację? 

O tym się przekonamy.

(pauza)

Wielu współczesnych badaczy zajmujących się tym zjawiskiem uważa, że to tylko motyw literacki. Podobnie jak opuszczanie bliskich w czasie plagi, epidemii, katastrofy. No cóż. Kto by wierzył literatom, którzy zarabiają na tekstach i dla dobrej puenty paskudnie traktują fakty.

To nie był odosobniony przypadek. 

Liczni, gdy się jeszcze zdrowiem cieszyli, opuszczali w niedoli swoich krewniaków i przyjaciół i tym dawali przykład drugim, którzy gdy na nich kolej przyszła, to samo czynili, zdając bliskich na pastwę losu. Gdyby to jeszcze sąsiad sąsiada bez pomocy ostawiał, gdyby tylko znajomi i krewniacy wystrzegali się wzajemnych odwiedzin! Niestety, powszechna klęska taką trwogę w umysłach mężczyzn i kobiet sprawiała, że brat opuszczał brata, wuj siostrzeńca, siostra brata, a często nawet żona męża swego. Gorzej jeszcze, że ojcowie i matki ostawiali dzieci swoje nie troskając się o nie zupełnie, tak jakby obcymi im były.

Obraz 7 {społeczeństwo}

Mania
(dopuszczalne w grach)

1. «bardzo mocne zamiłowanie do czegoś»

2. «trudny do opanowania, często chorobliwy pociąg do wykonywania jakichś czynności»

3. «chorobliwe przekonanie o prawdziwości swoich urojeń»

4. «stan wzmożonej aktywności i nieuzasadnionego optymizmu występujący w niektórych schorzeniach psychicznych»

wysoka temperatura trzy najgorętsze miesiące w stuleciu powodzie głód cholera angielskie poty syfilis ospa niska odporność codzienność

wierzono że ziemia jest płaska 

wierzono że istnieją kobiety zajmujące się czarami 

wierzono że przebarwienie na ciele to znamię diabła 

wierzono w karę boską złe duchy i plagi egipskie 

zapełnione szpitale rekordowa liczba dzieci oddanych do sierocińca wielki wzrost bezrobocia jedyną racjonalną rzeczą którą ludzie mogli robić był prawdopodobnie 

taniec

nie wiem jak to zatrzymać nie wiem czy chcę to zatrzymać chyba nie chcę wolę nie chcieć wolę nic 

nie czuć

demon który każe mi tańczyć ma na imię friskes nie mogę przestać tańczyć nie chcę tego zatrzymywać nic nie odczuwać friskes mówi ból w moich nogach ból w moich rękach i ból w mojej głowie 

są dobre

mój demon nie ma imienia a jeśli ma imię to na pewno nie brzmi ono friskes moje ciało jest niezależne ode mnie obce rozrywane przez coś 

z wewnątrz

pytam wszystkich dlaczego chciałbym przestać się ruszać ale coś mi nie pozwala chciałbym wyzbyć się emocji chciałbym wreszcie żyć tak jak ja chcę chciałbym przestać tańczyć to wszystko dzieje się poza mną

nie wiem nic

chciałabym przestać myśleć chciałabym być wolna chciałabym być z tymi ludźmi chciałabym doświadczyć czegoś nowego to jest dobre uczucie obezwładniające jak bym pływała 

jestem tu 

z własnej woli jestem bo chciałem tu być nikt mnie do niczego nie zmusił nie wiem co się ze mną dzieje mój umysł się wyostrzył moje zmysły się wyostrzyły czuję więcej czuję radość czuję spokój czuję szczęście po raz pierwszy 

w życiu

nic nie pamiętam wszyscy możecie spróbować nie bójcie się jesteśmy w tym razem w tym tkwi nasza siła w tym że jesteśmy razem tu i teraz nikt nam tego nie może zabrać nikt nam tego nie zabierze nikt nam tego nie zabroni

obiecuję

nie potopimy się to nie może się skończyć chciałabym przestać tańczyć to jest za dobre koszmarne niechciane upragnione wymodlone znalezione zakażone

żeby miało się zatrzymać

to musi zostać napędzone do granic możliwości wychodzących poza własne ciało nie może przestać nie możemy przestać nie możecie przestać nie chcecie 

przestać

Obraz 8 {krzyżówka ze świętymi}

Trzy poziomo. Modlimy się do niego w intencji zaniechania plag. Dziewięć liter.

Jeden pionowo. Z jej sanktuarium pochodzi woda na chorobę oczu, uszu i bóle głowy. Sześć liter. Pierwsza o. 

Dwa pionowo. Modlimy się do niej jeśli chcemy zapobiec nagłej śmierci.

Pięć poziomo. Modlimy się do niego gdy mamy gorączkę. Osiem liter. G w środku, g na końcu.

Siedem pionowo. Do niego wznosimy modlitwy za epileptyków, współcześnie uważany za patrona zakochanych. Siedem liter.

Dziewięć poziomo. Modlimy się do niego jeśli nie chcemy złapać infekcji gardła. Sześć liter, pierwsza b.

Dziewięć pionowo. Do niej modlimy się, by oczyścić nasze dusze. Siedem liter, też na b.

Święty Sebastian,
Święta Oliwia,
Święty Wolfgang,
Święta Barbara,
Święty Walenty,
Święty Błażej,
Święta Brygida,
Święta Troffea.

Nie ma takiej.

ŚWIĘTA BARBARA:
Może ustalimy pewne zasady?

ŚWIĘTA OLIWIA:
Jestem zmęczona chodzeniem w tę i we w tę.

ŚWIĘTA BRYGIDA:
Musimy przećwiczyć układ.

ŚWIĘTA OLIWIA:
Nic z tego. Jestem wycieńczona.

ŚWIĘTA BRYGIDA:
Pionowo, poziomo, pionowo, poziomo.

ŚWIĘTY WALENTY:
Raz dwa trzy cztery, raz dwa trzy cztery.

ŚWIĘTY BŁAŻEJ:
Znudziło mi się wasze towarzystwo. Nie mogę już na was patrzeć. Kiedy sobie pójdziecie?

ŚWIĘTA OLIWIA:
Zawsze mówiłam pracować pracować pracować, ale już mi się nie chce, ile lat można robić to samo. Żeby być bardziej precyzyjna – ile lat można wciąż debatować o tym samym.

ŚWIĘTY WALENTY:
Może się pozamieniajmy.

ŚWIĘTA OLIWIA:
Czym?

ŚWIĘTY WALENTY:
Kompetencjami.

ŚWIĘTY WOLFGANG:
Nie możemy tego zrobić. To byłoby nie fair wobec ludzi, którzy się do nas modlą. 

ŚWIĘTY WALENTY:
Daj spokój, myślisz, że ktokolwiek się tym przejmuje?

ŚWIĘTY WOLFGANG:
Myślę, że tak.

ŚWIĘTY WALENTY:
Nikt nie zauważy różnicy.

ŚWIĘTA OLIWIA:
Nie wiem skąd u was ten brak wiary w ludzi.

ŚWIĘTA BARBARA:
Skoro już tu jesteśmy, ustalmy jakieś zasady. 

ŚWIĘTA OLIWIA:
Ja chciałabym się dowiedzieć o co tu w ogóle chodzi.

ŚWIĘTA BARBARA:
Najpierw zasady. Błagam.

ŚWIĘTA BRYGIDA:
Zasady są proste. Pionowo, poziomo, pionowo, poziomo.

ŚWIĘTY WALENTY:
Raz dwa trzy cztery, raz dwa trzy cztery.

ŚWIĘTA BARBARA:
Kim jest ta kobieta i o co cała ta afera?

ŚWIĘTA OLIWIA:
Nikim. A na pewno żadną z nas.

ŚWIĘTY SEBASTIAN:
Trzeba im kogoś wydać. 

ŚWIĘTY BŁAŻEJ:
Mam was wszystkich dosyć.

ŚWIĘTA OLIWIA:
A jeśli się nie zgodzimy?

ŚWIĘTY WALENTY:
Musimy być solidarni.

ŚWIĘTA OLIWA:
Z kim?

ŚWIĘTA BRYGIDA:
Ze świętymi.

ŚWIĘTA BARBARA:
Kruk krukowi oka nie wykole.

ŚWIĘTY BŁAŻEJ:
Dajcie mi wszyscy święty spokój.

ŚWIĘTY SEBASTIAN:
Zaprośmy do nas innego świętego, co dużo gada i lubi tańczyć, choć jest bardzo skromnym świętym.

ŚWIĘTY WALENTY:
Najskromniejszym z tych, których znam.

ŚWIĘTY SEBASTIAN:
Moglibyśmy się czegoś od niego nauczyć.

ŚWIĘTA BARBARA:
On nie jest wcale taki święty jak ci się wydaje.  

ŚWIĘTA OLIWIA:
Kto to?

ŚWIĘTY SEBASTIAN:
Patron aktorów, aptekarzy, epileptyków, histeryków, górników, taksówkarzy, karczmarzy, zwierząt.

ŚWIĘTA BRYGIDA:
I tancerzy.

ŚWIĘTY WALENTY:
To o nim będą mówić jak o sprawcy.

ŚWIĘTA BARBARA:
To o nim będą pisać w księgach.

ŚWIĘTY BŁAŻEJ:
To on stanie się sprawcą tego całego zamieszania.

WSZYSCY:
Święty Wit.

ŚW WIT:
Zgłaszam się na ochotnika. Ochotnika wskazanego przez Was moi mili święci. Do usług, całuję rączki, zwłaszcza nóżki. Zapamiętajcie: to nie jej zasługa. To dzięki mnie w ludzkich umysłach nastała ciemność. Albo – lepiej –  ognista jasność. Za ten pożar odpowiadam tylko ja.  

Ja,                                                            ja,
ja.

Obraz 9 {biologia}

Unoszą się w powietrzu i wywołują zgniły odór. Zapach wdziera się w nozdrza, wpada do płuc i rozchodzi się po całym ciele. 

Ergotamina,
Ergotyna,
Ergobazyna,
Ergotoksyna,
Tyrozyna,
Trypofan,
Histydyna,
Leucyna,
Betaina,
Histamina,
i Tyramina.

Temperatura dochodzi do trzydziestu stopni. Zatrute powietrze śmierdzi ludzkimi wydzielinami i zgniłym żytem. Resztkami zepsutego mięsa, błotem, końskim łajnem.

Stopy puchną i krwawią. Paznokcie robią się czarne i odpadają. Kostki i kolana wykręcają się. Genitalia cuchną od moczu i fekaliów. Plecy pokrywają czyraki i ropiejące bąble. Brzuch wzdyma się, klatka piersiowa klei od potu. Całe ciało brudne ziemi. Dłonie powykrzywiane. Ręce w strupach i zadrapaniach. Barki  wybite. Grymas na ustach odsłania zepsute zęby. Z warg kapie ślina. Skóra z twarzy rozwarstwia się, schodzi, pęka. Tłuste włosy tworzą posklejane strąki. Oczy są w nieustannym ruchu, jakby chciały wyjść poza własną orbitę. 

Zaczęło się od kilku osób. Wykrzywione ramiona, przesiąknięte potem ubrania. 

Z dnia na dzień ich liczba się powiększa. W kolejnym tygodniu jest ich sześćdziesięciu, w następnym miesiącu około czterystu. Kilometry przewodów pokarmowych, setki stawów, ścięgien i mięśni, hektolitry płynów ustrojowych, kilogramy żyjących w ciele bakterii.

Obraz 10 {sztuka}

[Przed wejściem do kaplicy widać tańczącą grupę kobiet i mężczyzn trzymających się za ręce. Tworzą krąg. Jeden mężczyzna jest nagi, w ręku trzyma róg. Prawie wszyscy tancerze są boso, mają ugięte kolana lub podniesione stopy. Zgromadzeniu przyglądają się inni mieszkańcy wioski. Jakieś dziecko klaszcze do rytmu, stojący obok ojciec karcącym gestem daje do zrozumienia, że tak nie wolno. Dwa wygłodniałe psy szczekają na rozbawiony tłum. Otaczający ich ludzie są wyraźnie poruszeni, podobnie jak stojący na progu kościoła duchowny, wyciągający dwa palce w geście błogosławieństwa. W nierówną ziemię wbite małe krzyże. W głębi – niczym przepowiednia – położone jedna na drugiej ludzkie czaszki.]

PIETER BRUEGEL (STARSZY):
Nigdy tego nie widziałem. 

[Na pierwszym planie widać czterech mężczyzn krępujących dwie kobiety. Ich niemłode twarze są powykrzywiane, a kończyny nienaturalnie powyginane. Spięte ciała znajdują się blisko siebie, na pierwszy rzut oka trudno rozróżnić do kogo należy dana stopa albo ręka. Na wszystkich twarzach maluje się wyraźny wysiłek, wyczerpanie, smutek. W tle, przez niewielki most siłą prowadzona jest trzecia kobieta. Dwaj mężczyźni napierają na nią w taki sposób, że jej nogi zdają się unosić w powietrzu. Czwarta siedzi bez sił pod drzewem, obserwując zdarzenia na moście. Otacza ich niespokojna natura, uginające się od wiatru drzewa, zadeptane kwiaty, szumiąca woda i pochmurne niebo. Przedstawiona tu przyroda ma raczej charakter obezwładniający niż – mogłoby się wydawać – kojący.]

PIETER BRUEGEL (STARSZY):
Zamaszyste, piękne, ciekawe. Szkoda tylko, że to kopia mojego pomysłu.

[Kobiety są prowadzone siłą przez mężczyzn. W jednym kierunku, zapewne w konkretnym celu. Niektórym z nich przygrywana jest muzyka, jednej przyłożono trąbkę prosto do ucha. Łańcuch ofiar i katów wydaje się nie mieć końca. Na drugim planie widać jednego mężczyznę i jedną kobietę niosących posiłek, pewnie po to by opanować głód chorych. Za nimi strumień, u którego szczytu znajduje się bezlistne drzewo. Nieopodal niego dwójka mężczyzn brutalnie obchodzi się z obezwładnioną kobietą. Tło jest niewyraźne, sylwetki postaci zmazują się. Widać jednak, że jest ich więcej.]

PIETER BRUEGEL (STARSZY):
Delikatne pociągnięcie pędzla i twarze nabierają odpowiednich grymasów. Muszą budzić odpowiednie skojarzenia, zdecydowanie nie powinny się uśmiechać. Kolejna kreska i zbolała mina gotowa. Na kim wzorować tego człowieka co bierze ją za ramię i chce wrzucić do wody? A jej twarz? Domalować szyderczy uśmiech czy zostawić neutralny, obojętny wyraz twarzy? 

To nie są moje słowa.

To nie są słowa malarza.

To nie są słowa Pietera Bruegela Starszego, tego który od 1559 zaczął pomijać literę „h” w swym nazwisku.

Obraz 11 {kościół}

Zaraza zaraźliwie zaraża. Zarażenie zarażonych zaraziło zarazi. Zaraźliwości za zarazą. Za zarazkami zaraz. Zaraz zaraza zarazi. Za zarazą zarażają zarazki. Zara zarazek pozaraża. Zaraźliwa za razem raz zaraza. Zaraź się. Weź się zaraź. Zaraźmy się razem. Raz za razem. Zarazem. Zaraźliwie zaraża. Zaraza.

Niedawno doszło do naszych uszu
ku naszemu ogromnemu cierpieniu
że w niektórych rejonach Niemiec
osoby obu płci
zapominając o własnym ocaleniu i oddalając się od wiary katolickiej
nie obawiają się oddawać cieleśnie diabłom oraz siłą zaklęć
czarów i innych praktyk magicznych
powodować śmierć lub choroby
potomstwa, kobiet, zwierząt i płodów ziemi

Chcąc zapobiegać
co nakłada na nas nasz obowiązek
by plaga herezji nie rozpuszczała swego trującego jadu na zgubę niewinnych
zezwalam inkwizytorom
Sprengerowi i Krämerowi
na sprawowanie urzędu inkwizytorskiego na tych ziemiach
by mogli działać w celu poprawy, uwięzienia i kary
tych osób
za wyżej wymienione ekscesy i zbrodnie

Zaraza. Zaraźliwie zaraża. Zarazem. Raz za razem. Zaraźmy się razem. Weź się zaraź. Zaraź się. Zaraźliwa za razem raz zaraza. Zara zarazek pozaraża. Za zarazą zarażają zarazki. Zaraz zaraza zarazi. Za zarazkami zaraz. Zaraźliwości za zarazą. Zarażenie zarażonych zaraziło zarazi. Zaraza zaraźliwie zaraża.

SPRENGER:
Przede wszystkim chcieliśmy powiedzieć o tym, jaki wpływ wywierają na mężczyzn, na zwierzęta i na płody ziemi.

KRÄMER:
Co się tyczy mężczyzn, interesuje nas przede wszystkim sposób w jaki, za pomocą czarów, ograniczają potencję lub uniemożliwiają akt seksualny, tak aby kobieta nie mogła począć, a mężczyzna dopełnić aktu.

SPRENGER:
Po drugie, jak taki akt jest czasem uniemożliwiony z jedną kobietą, a z inną nie.

KRÄMER:
Po trzecie, jak zostają odjęte męskie członki, jakby były całkowicie oderwane od ciała.

SPRENGER:
Po czwarte, jak można rozpoznać, że coś pochodzi od mocy samego diabła, który działa sam bez mocy wiedźmy.

KRÄMER:
Po piąte, jak wiedźmy przekształcają się w bestialskie indywidua, jednej lub drugiej płci, sztuką czynienia cudów.

SPRENGER:
Po szóste, jak czarownice akuszerki w różny sposób zabijają płód w łonie matki lub oddają dzieci diabłom.

KRÄMER:
Konkludując, wszystkie te rzeczy pochodzą z cielesnej chuci, która jest w nich nienasycona.

SPRENGER:
Nie można się więc dziwić, iż między dotkniętymi tą herezją jest więcej kobiet jak mężczyzn.

KRÄMER:
Niech będzie błogosławiony Przenajwyższy, że do tej pory ochronił męski ród przed tą plagą.

TROFFEA:
Do czasu.

Obraz 12 {Troffea}

[Troffea otwiera oczy]

TROFFEA:
Za rzadko bywam na mszy. Jestem na każdej mszy co budzi podejrzliwość. Regularnie spotykam się z przyjaciółkami. Nie mam przyjaciółek. Za dużo rozmawiam z sąsiadem. Ignoruję sąsiada. Mówię za głośno. Mówię niewyraźnie. Mam za silny charakter. Mam własne zdanie. Mam potrzeby seksualne. Jestem aseksualna. Każdy powód jest dobry, żeby zostać oskarżoną. Szybko nauczyłam się, że samo moje życie – jako kobiety – wystarczy do tego by stać się podejrzaną. 

Jestem córką świętej, której imienia boicie się wymawiać. Jestem pramatką czarownic, których w przyszłości nie uda wam się spalić. Jestem.

Chcę wam dać nauczkę za lata spędzone w niewoli. Wszyscy, którzy do mnie dołączyli najprawdopodobniej umrą. Nieliczne kobiety ukarzę chwilową ślepotą lub bardziej obfitym krwawieniem. Przyszłam tu z misją, której mam zamiar dopełnić. Nikt nie stanie mi na drodze.

Już się nie boję. Znam ból fizyczny i psychiczny. Przywykłam. Chcę wyjść poza to, co znam. Rozsadzić ramy, w które zostałam wtłoczona siłą. Zrezygnować z tego, co zostało mi zaplanowane przez kogoś innego. 

Chcę żebyście patrzyli na mnie i na nikogo więcej. To ja jestem sprawczynią tego zdarzenia. Mistrzynią tej świeckiej ceremonii. To o mnie będą pisać w księgach. Nie wymażecie mnie z pamięci, choć wiem, że wielu z was by tego chciało. Jestem gotowa na wiele, byle dopiąć swego. Już dawno zapomniałam o dotychczasowym życiu, tak jałowym i pustym, że chciało mi się rzygać. 

Boli mnie całe gardło, rozsadza mnie drobne na kawałki. Mam nadzieję, że każdy z nich trafi w inną część świata zarażając kolejne osoby. Zapamiętajcie moje słowa. Nie będzie odwrotu. Czeka was śmierć, która będzie oswobodzeniem. Nie moim. Waszym. Ja będę tylko na to patrzeć. Od tego się zacznie. A skończy moim tańcem na waszych bezwładnych, nudnych, powykrzywianych ciałach.

Ja-kastratorka wielkich i małych kutasów, fałszywych wagin-hipokrytek. Wszystkich, którzy próbowali mnie zatrzymać. 

[Troffea upada na ziemię]

Obraz 13 {ostatni}

Centrum Bazylei, Romandia, 1530 rok. Tańczącą bez opamiętania kobietę asekurują dwaj rośli mężczyźni przystrojeni w czerwone szaty i czapki z białymi piórami. Dzięki nim nikt nie potrafi jej zatrzymać.

1551, kraina Anhalt – dzisiejsze Niemcy. Duchowny tańczy nieprzerwanie przez kilka dni do momentu omdlenia. Podobno próbował dokonać egzorcyzmów na rodzinie dotkniętej dziwną chorobą nazwaną choreomanią.

W 1643 roku w zakonie Urszulanek w Loudun, mieście w południowej Francji, dochodzi do zbiorowego transu zakonnic, zapoczątkowanego przez Jeanne des Anges zakochaną w księdzu. Mężczyzna oskarżony o konszachty z diabłem i opętanie podwładnych kobiet zostaje spalony na stosie.

W XVII wieku grupy kobiet corocznie w czerwcu odwiedzają kaplicę św. Wita niedaleko Ravensburga. Oddają się tańcu dzień i noc, aż do wyczerpania. Mówi się, że jedna z kobiet tańczy co roku od dwóch dekad, inna nieprzerwanie od trzydziestu dwóch lat.

Madagaskar, luty 1863. Lokalna ludność zostaje pochłonięta przez niekontrolowany taniec, trwający tygodniami. Tysiące ludzi, głównie pochodzących z niższych klas, porusza się w rytm bębnów oraz innych instrumentów. 

W Tanganice (dzisiejszej Tanzanii) w 1963, na zachodnich terenach nad Jeziorem Wiktorii, kilka uczennic niewielkiej szkoły naprzemiennie śmieje się i płacze nie mogąc przestać, co skutkuje podobnym zachowaniem 95 ze 159-ciu uczniów i uczennic. Szkołę zamknięto, a odesłane do domów dzieci zarażały śmiechem sąsiadów, również dorosłych. Niektórzy nie mogli przestać śmiać się przez tydzień.

W 1980 roku w Wielkiej Brytanii rozpoczyna się cykl imprez rave’owych, trwających nawet kilka dni. Uczestniczą w nich setki ludzi, a wraz z rosnącą popularnością – tysiące. W szczytowych momentach wydarzenia, często o charakterze nielegalnym, gromadzą ok. 10 000 osób tańczących wspólnie w rytm acid house’u. 

2020 

2023

[wyciemnienie]

 

***
W dramacie wykorzystano fragmenty:
„Czarownica”, Jules Michelet
„O różnorodności spraw”, Gerolamo Cardano
„Młot na czarownice”, Sprenger i Krämer
„Summis desiderantibus affectibus”, Bulla Innocentego VIII
„Dekameron”, Boccacio
oraz hasło z „Internetowego Słownika Języka Polskiego” PWN

Jeszcze więcej treści!

NIE PRZEGAP ŻADNEGO NUMERU

Cena: / rok