Felietony

Uprawa Narcyzów

| 4 minuty czytania | 1067 odsłon

Potrafią się maskować, czym wywiodą w pole każdego nieświadomego empatę. Z zewnątrz biali, nieskazitelni, środek ich pokrywa żółć – symbol zazdrości, a w nim malutka czarna kropeczka – nieugaszona i niczym, mimo prób, niedająca się ugasić – złość. 

Tatko Narcyz, chłopak Narcyz, Szef Narcyz, Kumpela Narcyzka… Niekiedy dopiero po długim czasie, często będąc już w trakcie leczenia depresji, nerwicy, lęków, PTSD orientujemy się w końcu, że wyhodowaliśmy na sobie spore poletko tych pięknych biało-żółtych kwiatków! Lubią glebę urodzajną, żyzną w uczucia, empatię, troskę. Rosną w słońcu miłości lub podziwu. Nie lubią konkurencji, preferują stanowiska wyeksponowane, jako solitery czują się lepiej niż w stadzie. Są wtedy lepiej widoczni, otrzymują więcej życiodajnych soków, nie muszą się dzielić. 

Potrafią się maskować, czym wywiodą w pole każdego nieświadomego empatę. Z zewnątrz biali, nieskazitelni, środek ich pokrywa żółć – symbol zazdrości, a w nim malutka czarna kropeczka – nieugaszona i niczym, mimo prób, niedająca się ugasić – złość. 

Lubią bawić się w ciepło-zimno, przyciąganie-odpychanie, obiecywanie-niedotrzymywanie, wszystkie możliwe układy kary i nagrody, bo podświadomie wiedzą, że jest to najdoskonalszy rodzaj manipulacji, wywołujący w mózgu reakcję przywiązania większą niż w jakiejkolwiek zdrowej relacji. Przywiązania narkotycznego. 

Czasy nasze są z nimi w zmowie. Dają fory sprawnym manipulatorom częściej niż empatycznym analizującym uczucia swoje i innych wrażliwym. Ci co poświęcają na to czas – zostają w tyle! W końcu liczy się tylko, by być skutecznym. Nie zatrzymywać się nad szczegółami w drodze do celu. Nie brać pod uwagę zbyt wielu zmiennych (nastrój, humor, emocja, uczucie, afekt) – tylko przeć śmiało na przód! 

To ja jestem centrum! Mówi Narcyzowi Echo, biedna zakochana nimfa, powtarzając jego głos. To ja jestem jedynym punktem odniesienia, mi należą się względy, ja jestem podmiotem, wszyscy dokoła są przedmiotami, których mogę użyć, lub źródłami, z których mogę czerpać. Pozbawionymi cech indywidualnych i wymiennymi. Kapitalizm i jego „etyka” ma twarz narcyzmu.

Są miejsca, gdzie częściej niż zwykle możemy spotkać Narcyza, trującego kwiatka. Sejm, kościół, telewizja i… teatr. Odnajdują się zarówno w rolach duchownych, jak i polityków, dziennikarzy, aktorów i wszelkich dyrektorów, również dyrektorów teatrów. 

Przez kilkadziesiąt minut słuchasz wykładu z osobistych doświadczeń pana, dajmy na, to – P.? Nie mogąc nic dodać, co więcej nawet w zasadzie nie istniejąc, bo twoje „tak…”, „yhmm”, „naprawdę?” są puszczane zupełnie bez żadnej reakcji? Czy pan P. nie decyduje czasem o twoim zatrudnieniu lub jego braku? Tak! Więc słuchasz tym dłużej i tym uważniej. Być może przyjdzie ci powtórzyć seans słuchania kilkakrotnie, bo pan P. lubi, gdy się o niego zabiega, to znaczy o pracę u niego, to znaczy o pracę w instytucji, którą reprezentuje. Przecież. No przecież to nie chodzi o niego! Tylko o powagę instytucji!

Jeszcze się taki nie narodził – co by wszystkim dogodził! A jednak reżyser teatralny to jeden z tych ewolucyjnych fenomenów! Musi dogodzić wszystkim. Inaczej, co się zdarzy? Gdy w grupie aktorów nie ma Trującego Kwiatka być może sprawa rozejdzie się po kościach, dojdzie do negocjacji, „przespania się” z pomysłem i innych zabiegów koncyliacyjnych. Ale jeśli Narcyz jest obecny na sali prób to nic z tego! Nie ma kompromisów! Jest trzaskanie drzwiami, osobiste wycieczki, przekleństwa i ostatecznie foch. Na wieki wieków amen. Bo Narcyzi nie zapominają, o nie. On ci tę uwagę-zniewagę zapamięta do końca życia! Choć jeżeli zatrudnisz go ponownie, może zdecyduje się chwilowo udawać, że nie. Zależy, co w danym momencie przyniesie mu najwięcej osobistych korzyści. 

O Narcyzach pakujących się z niewinnymi ludźmi w związki (przyjacielskie, miłosne) litościwie już nie napiszę. Bo to temat rzeka i nawet tu zabrakłoby kartek, by opisać drenowanie z sił życiowych, fałszywe nadzieje na zmianę, mistrzostwo we wszelkich technikach manipulacji, gaslighting, pasywną agresję wyrażaną uporczywym „karaniem milczeniem”.

Choć jeżeli czujesz, Czytelniku, Czytelniczko, że coś z powyższego brzmi Ci znajomo nie czekaj ani chwili dłużej! Łap się wiedzy na temat narcystycznego zaburzenia osobowości i uciekaj, jak najdalej od tego Trującego Kwiatka! Nic dobrego przecież nie spotka cię w wyniku intymnego kontaktu z rośliną!

Małgorzata Maciejewska

Małgorzata Maciejewska