Felietony

Wspólnota narodowo-populistyczna

| 6 minut czytania | 529 odsłon

Współczesność to kultura naśladownictwa, obejmująca różne dziedziny. Zasada wykreowanych podobieństw zaczyna dotyczyć spraw naprawdę ważnych. Takim terenem przenikania wzorów staje się polityka europejskich populistów.

Cała masa stylistów, projektantów i trendsetterów pracuje nad kreowaniem i sprzedawaniem sformatowanych wizerunków. Ujednolicenie wzoru można zauważyć, obserwując całkowicie z pozoru odmienne show, jakim były królewskie śluby Kate i Williama oraz Meghan i Herry’ego. W wielu ujęciach panny młode są jak dwie krople wody. Podobne diademy, podobne welony, podobnie wymodelowane brwi, podobne makijaże, podobne kolczyki. Produkt gotowy.

Model zostaje wypracowany poprzez badania preferencji odbiorców, potem wdrożony w drodze kolejnych prób i przymiarek. Kiedy patrzę na nastolatki idące do liceum, widzę drużynę ubraną według tego samego wzoru w tej samej sieciówce. Chociaż deklaratywnie młodość dąży do indywidualizmu. Ba! Pozory indywidualizacji i niepowtarzalności też można znaleźć w ofercie gotowych trendów. Współczesność to kultura naśladownictwa, obejmująca różne dziedziny. Zasada wykreowanych podobieństw zaczyna dotyczyć spraw naprawdę ważnych. Takim terenem przenikania wzorów staje się polityka europejskich populistów.

Intrygowało mnie ostatnio, dlaczego we Włoszech wybory wygrała narodowo-konserwatywna partia Bracia Włosi, a rządy objęła niewysoka blondynka Giorgii Meloni. Na cudnym placu katedralnym w Perugii Francesco tłumaczy mi: „Wygrała, bo mówiła dokładnie to, co ludzie chcieli usłyszeć. W dodatku mówiła sprawnie, bo to smart lady. No i wyszła na ulicę, i rozmawiała z ludźmi”. Potrzebujecie pieniędzy – dostaniecie pieniądze; nie chcecie uchodźców – zatrzymam migrację; ciążą wam kredyty hipoteczne – nie będziecie musieli ich płacić; chcecie wielkiej Italii – dam wam ją.

Francesco podskakuje na rozgrzanych marmurowych schodach: „Czuję się osobiście obrażony, że uważa mnie za idiotę. Mam jej uwierzyć, że nie będę musiał spłacać swojego kredytu? Wiem, że muszę go spłacać!”. „Oczywiście, że jest faszystką, zmienia prawo pod swoją partię. Zmniejsza liczbę sędziów”. Wymieniamy się z Francesco obserwacjami sceny politycznej w naszych krajach i widzimy lustrzane odbicie.   

Wkrótce minie rok od zaprzysiężenia Meloni na premierkę Włoch. Wchodzi do bogato złoconej sali w Palazzo Chigi w czarnym kostiumie i czarnej bluzce bez żadnych ozdób (naśladuje wzór męskiej prominencji?). Na marynarce oznacza się tylko linia równo przyciętych blond włosów. Przysięgę mówi z pamięci. Kamera pokazuje publiczność, w centrum przystojny mężczyzna ze śliczną dziewczynką w sukience królewny: on – Andrea Giambruno, partner szefowej rządu, ona – ich siedmioletnia córeczka Ginevra.

Partner Meloni jest dziennikarzem telewizyjnym i ostatnio swoją publiczną wypowiedzią przysporzył premierce nie lada problemów wizerunkowych. Skomentował gwałty na nieletnich dziewczynkach, które wstrząsnęły Italią, dając złote rady: „Jeśli unikniecie picia i utraty przytomności, unikniecie kłopotów”. Gwałcą, bo pijesz. Dzieci nie rodzisz, bo pijesz, i tak dalej. Swoją drogą dobrze, że koty nie mówią ludzkim językiem. Partnerzy potrafią przynieść kłopoty przywódcom.

Zaczęłam od końca, od obrazka z zaprzysiężenia, ale po roku rządów Meloni wsławiła się tym, co znam od ośmiu lat: demonizowaniem migrantów, atakiem na środowiska LGBT, pozorowaną walką o „tradycyjną rodzinę”, wprowadzaniem polityki pro-urodzeniowej i nieudanymi (co już wiadomo) reformami podatkowymi.Podobieństwo ruchów pani Meloni, Orbana i Kaczyńskiego jest jak podobieństwo królewskich panien młodych na ślubnym kobiercu.

Już w kampanii wyborczej Meloni obiecywała zatrzymanie migrantów. Przyznaję, że syndrom Lampedusy nie jest łatwy dla nikogo, obozy dla uchodźców są dramatycznie przepełnione, w centrum Bolonii Włosi zdają się być mniejszością. Jednak realizacja obietnicy wyborczej polega na blokowaniu pracy organizacji charytatywnych. Rząd Meloni wprowadza restrykcje dla statków ratunkowych. Głupie, nieskuteczne, ale spektakularne akcje: straż zatrzymuje statki pomocowe pod byle pretekstem, nakazuje im płynięcie z migrantami do najbardziej oddalonych portów, głównie w rejony, gdzie rządzi opozycja.

Gdy w lutym u wybrzeży Kalabrii, blisko San Leonardo di Curto (nomem omen) rozbiła się łódź i zginęło około sześćdziesiąt osób, opinia publiczna zawrzała. W Morzu Śródziemnym co roku tonie dwa tysiące nieszczęśników z Afryki. Odepchnąć migrantów, ale jak? Arabia Saudyjska strzela do Jemeńczyków, uciekających z objętego wojną kraju, a nasza Straż Graniczna push-backuje Jemeńczyków na Białoruś Meloni próbuje opłacić Tunezję i tam robić brudną robotę.   

Kolejne obietnice Braci Włochów, to powrót do „moralności”. Meloni nie ma upodobania dla „nietradycyjnej” rodziny, więc prowadzi krucjatę przeciw LGBT. Zaczyna od restrykcji urzędowych. Dotąd dzieci urodzone w związkach homoseksualnych we Włoszech mogły mieć w aktach urodzenia wpisane dwa nazwiska realnych opiekunów, teraz odmawia się takiej rejestracji, a nawet wykreśla istniejące wpisy.

Meloni, podobnie jak każdy europejski populista, krzyczy: potrzebujemy więcej włoskich  dzieci (wiadomo walka toczy się od kołyski). Chce zaradzić kurczeniu się populacji (o półtora miliona w ostatniej dekadzie), więc wprowadza programy pronatalistyczne. Znając ich rezultaty na Węgrzech i w Polsce, nie wróżę Włoszkom sukcesu reprodukcyjnego. Na razie, prowadząc politykę antymigracyjną, przyjmuje pół miliona uchodźców, aby miał kto zbierać pomidory w Apulii. Skądś znam tę metodę.

Pułapki, w które wpadają populiści i tak nie zagrażają ich popularności. Poza tym prymuska Meloni (studia lingwistyczne skończyła z wynikiem sześćdziesiąt na sześćdziesiąt), świetnie mówi, opowiada to, co ludzie chcą słyszeć i jest bystra, tu – mówię do Francesco – dystansuje kolegów znad Wisły.

Natomiast nie douczyła się historii, bo pytana o Mussoliniego, odpowiada: to „złożona postać”. Gierek – według prezesa – to też złożona postać, wszelkie proporcje zachowawszy.    

Natomiast tych, którzy powiedzą o niej publicznie „rasistka” i „faszystka” pozywa do sądu. Ostatnio pozew dostał brytyjski gitarzysta Brian Molko, lider zespołu Placebo, po tym jak publicznie tak nazwał premierkę Włoch. Ten sam muzyk twierdzi: „Szczerość w pisaniu tekstów to dla mnie katharsis”. Zobaczymy, co uzna włoski sąd. Kodeks karny zakłada karę grzywny dla każdego, kto „publicznie zniesławia Republikę”, a republika to także rząd, parlament, sądy i wojsko.

Tymczasem Francesco mówi o realnych problemach, o płacy tysiąc euro na miesiąc i o szklanym suficie zbudowanym przez mafię w lokalnych społecznościach.

Perspektywy gospodarcze dla Italii nie są optymistyczne i tego nie zmienia rząd Meloni, tylko pogłębia. Ale wyborcy prawicowy zdają się odporni na inflację. Idea nad wszystko. Ten format dobrze rozpracowali europejscy narodowi populiści.  

Urszula Glensk

 

Urszula Glensk